- Jestem, Emily. - powiedziałam i odsunęłam się od chłopaka. Miał czarne włosy, niebieskie oczy, pełno tatuaży, kolczyk w wardze i w języku (wyczułam jak się całowaliśmy), był dobrze zbudowany co było widać przez jego szary podkoszulek. Był wyższy ode mnie o głowę i jeszcze trochę.
- Hej, boisz się mnie? - zapytał i spojrzał mi w oczy.
- Um, nie-nie znam cię.
- To możemy się poznać. - powiedział nisko i podszedł do mnie tak, że nasze klatki piersiowe się stykały. Jego ręce wylądowały na moich biodrach. Coś było nie tak, chciałam się od niego odsunąć, ale jedyne co zrobiłam to położyłam ręce na jego ramionach. Chłopak pochylił się, żeby mnie pocałować, ale od razu ktoś go odciągnął.
- Stary, chodź. Floyd ma zioło. - powiedział nieznajomy.
- Do później. - zwrócił się do mnie i uszczypnął mój tylek, po czym poszedł za chłopakiem.
- Muszę iść do łazienki. - powiedziałam sama do siebie i szybko tam poszłam. Przecisnęłam się przez tłum na dole i weszłam po schodach. Weszłam do łazienki na korytarzu i otworzyłam drzwi, aby później od razu je zamknąć. Jakaś para... Ah nie ważne. Musiałam iść skorzystać z łazienki Mike, więc poszłam w kierunku jego sypialni, a kiedy przechodziłam obok pokoju gościnnego (pokoju Jade) i spojrzałam w bok to moje oczy chciały wyskoczyć z orbit ze zdziwienia. Jade całowała się z Mattem na jej łóżku i byli chwilę od uprawiania seksu. Zamknąłam drzwi i zaczęłam iść dalej, aż nie stałam w progu pokoju chłopaka.
- Nie powinieneś być na dole? - zapytałam, kiedy zauważyłam Mike, który siedział na swoim łóżku i miał schowane ręce w dłoniach. Spojrzał na mnie, kiedy zapaliłam światło, a ja byłam bliska płaczu. Miał opuchnięte i zaczerwienione oczy z płaczu (no i z alkoholu). Podeszłam do chłopaka i kucnęłam przed nim, oparłam dłonie na jego kolanach, żeby się ustabilizować.
- Co się stało? - zapytałam. Moje serce prawie pękło.
- Ja już nie mogę. - powiedział drżącym głosem i spuścił głowę w dół. - Jestem sam. Nie mam czasu nikogo.
- Co ty opowiadasz? Masz mnie, Matta, Jade i wielu innych przyjaciół. - wyciągnęłam prawą rękę, żeby wytrzeć łze, która spływała po jego policzku. Jest pijany, czuję od niego wódkę. Czemu on opowiada takie brednie?
Wstał nagle, powodując to, że straciłam równowagę i upadłam tyłkiem na podłogę. Podszedł do okna i otworzył je, a później usunął się przy ścianie i zaczął szybko oddychać.
- Hej, co się dzieję? - szybko się pozbierałam i podeszłam do niego.
- Nie-nie-wiem.
- Spokojnie. Oddychaj powoli.
- Nie-nie mogę.
Przypomniałam sobie ze szkoły, że to może być napad paniki i na szczęście wiedziałam co mam zrobić.
- Mike, musisz się uspokoić. Postaraj się wstrzymać oddech. - uklękłam pomiędzy jego nogami i zaczęłam pocierać jego rękę, która była na lewym kolanie.
- Ni-nie potrf-fię. - przebiegł ręką przez włosy. Pochyliłam się i pocałowałam. Oddech chłopaka uspokoił się, a wręcz wstrzymał. Po chwili odsunąłam się, a on już nie oddychał, jakby był po maratonie.
- Okej? - zapytałam. Skinął głową i wstał, podniósł mnie i mocno przytulił, a ja poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Zaczęłam pocierać jego plecy i odpływać w jego ramionach, ale on przerwał to.
- Dziękuję. Skąd wiedziałaś co mi jest i jak to zatrzymać? - spojrzał na mnie w dół.
- Jak mieszkałam w Waszyngtonie przez krótki okres to załapałam się w szkole na to co robić kiedy ktoś ma różne ataki i jak je odróżnić. - wzruszyłam ramionami. W odpowiedzi wysłał mi ciepły uśmiech. - A teraz, jeśli mi wybaczysz, potrzebuję skorzystać z łazienki.
- Nie krępuj się. - wskazał ręką na drzwi i opuścił pokój.
Kiedy załatwiłam swoją potrzebę, zeszłam na dół i od razu znalazłam Mike, który siedział w rogu i palił. Podeszłam tam, ale zatrzymałam się kilka metrów przed nimi. Był tam też Derek, chłopak, z którym się pocałowałam. I co teraz? Zacząłam się cofać, ale uderzyłam w coś, a tym czymś był jakaś dziewczyna.
- Um, przepraszam. - powiedziała.
- To ja przepraszam, nie zauważyłam cię.
- Jest okej, jestem Lexie.
- Emily.
- Wiesz może, gdzie mogę znaleźć kogoś kto ma "rzeczy"?
- Chodzi ci o trawkę? - zmarszczyłam brwi.
- Dokładnie.
- Tam. - wskazałem palcem na mój poprzedni cel. - A teraz wybacz, ale muszę iść do kuchni.
- Oh, pewnie. Dziękuję. - i z tym odeszła. Szybko poszłam do baru (kuchni) i wyciągnęłam kolejną wodę, ale tym razem się napiłam i wypiłam prawie pół butelki. Usiadłam na blacie i zauważyłam, że ludzie zaczeli powoli opuszczać dom, spojrzałam na zegar, który był na mikrofalówce, a ten wskazywał 2 w nocy.Zostało 10 osób w tym ja, Jade, Matt, (którzy są dalej na górze) Derek, Lexie, kumpel od Dereka i Mike. Kilka minut później, Jade i Matt zeszli na dół. Matt miał włosy w kompletnym nieładzie i ogromną malinkę na szyi, a dziewczyna była już przebrana i miała na sobie T-shirt z flagą Wielkiej Brytanii i krótkie spodenki. Oh, zapomniałam o trzech małych malinkach na lewej stronie jej szyi. Weszli do kuchni, a ja obdarowałam ich zdezorientowanym spojrzeniem, na co Jade wzruszyła tylko ramionami, a Matt owinął rękę wokół jej ramion. Chłopak wyszeptał coś do ucha dziewczynie i puścił mi oczko, po czym wyszedł z kuchni i skierował się w stronę, gdzie palili trawkę. Podeszła do mnie, a ja od razu obsypałam ją pytaniami typu co? Jak to? Co kurwa?, ale ona powiedziała, że opowie mi wszystko później bo sama nie wie co powiedzieć.
Ostatni imprezowicze wyszli, a my zaczęliśmy sprzątać wszystkie śmieci, jointy itp, aż w końcu mogliśmy pójść na górę o 3:45. Poszłam pierwsza pod prysznic, tymczasem, kiedy Mike korzysta z łazienki w korytarzu. Zmyłam makijaż, umyłam włosy i wyszczotkowałam zęby moją szczoteczką (tak mam tutaj już własną szczoteczkę) i wzięłam prysznic. Ubrałam koszulkę, którą dał mi Mike i wyszłam z łazienki. Chłopak już leżał na łóżku na jego stałym miejscu, czyli na lewej stronie. Położyłam sukienkę na biorku i położyłam się obok niego od razu się wtulając w jego pierś. Objął mnie swoim ramieniem i pocałował czubek mojej głowy.
- Co jutro robisz? - zapytał.
- Chyba nic, a co?
- Jedziemy w niedzielę na plażę, chcesz jechać z nami?
- My czyli nasza czwórka?
- Mhm.
- O której?
- Myślę, że około 13 mógłbym cię odebrać.
- Okej.
- Okej.- Okej. - ziewnęłam. - Dobranoc. - wtuliłam się w niego bardziej.
- Dobranoc, Em.
*******************
Wiem ze pewnie mnie nienawidzicie za to ze nie poblikuje rozdzialow częściej ale naprawde chce zeby sie to wszystko trzymalo kupy i musze nad tym pomyśleć dluzej zeby bylo to jeszcze z sensem.Wybaczcie, pozdrawiam i dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze i za tyle wyświetleń i gwiazdek.
To tyle, dobranoc :D
CZYTASZ
Friends?
RomanceJestem Emilly, mam około metr siedemdziesiąt wzrostu, brązowe włosy oraz oczy. Przeprowadzam sie z Miami do Nowego Yorku. Nowa szkoła, nowa przyjaźń, nowa miłość? Zapraszam do czytania ;) #66 w romans - 03.12.16 #35 w romans - 15.12.16 #19 w romans...