Hej. Jako pierwsza mogę napisać dla was cały rozdział. Ten będzie dotyczył mojej historii.
Pamiętam swój pierwszy trening. Miałam w tedy 12/13 lat, jakoś tak. Nie chciałam w tedy się odchudzać, po prostu mi się nudziło i pomyślałam "może poćwiczę? ". O ile dobrze pamiętam był to trening "Mel B - trening całego ciała". Skoro myślicie że od tego momentu zaczęłam być fit i wg to się mylicie :) Może poćwiczyłam potem raz czy dwa i to by było na tyle.
Byłam aktywnym dzieckiem. Myślę że nadal jestem. Kocham tańczyć (chodziłam na zajęcia taneczne przez parę lat dwa razy w tygodniu), były też sztuki walk przez parę miesięcy. Problem z tym... że wszystko mnie szybko nudzi. Też macie ten problem?
Jestem typem osoby, który jak widzi problem to go rozwiązuje i nie czeka aż zrobi to ktoś inny. Tłuszcz sam się nie spali, musimy mu pomóc, dlatego postanowiłam ćwiczyć. Jeśli dobrze pamiętam było to dwa lata temu. Na początku staram się ćwiczyć od poniedziałku do piątku. Nie zwracałam uwagi na to co jem. Potrafiłam zrobić 20 min Chodakowskiej, a następnie zjeść miskę spaghetti.
Jednak efekty były. Brzuch był bardziej płaski, nogi umięśnione. Jednak to mi nie wystarczało.
Były wakacje, więc zaczęły się wyjazdy, kolonie itp. Postanowiłam odpuścić sobie, bo przecież "będę dużo chodzić to wszystko się spali".
Otóż gówno prawda :) Sporo przytyłam, ale nauczyłam się, że jak mam schudnąć to raz a dobrze, a nie parę razy po trochu.
Ale dlaczego zaczęłam ćwiczyć?
Źle czułam się w swoim ciele. Widziałam ze koleżanki są szczuplejsze, mają płaski brzuch, smukłe uda. Ja tego nie miałam. Mam ten problem że większość idzie mi w nogi :/ (też tak macie?) Ale miałam świadomość że jeśli się nie ruszę to nic nie zmieni. Pewnie macie osoby w swoim otoczeniu (lub same tak niekiedy robicie) które tylko narzekają. Wściekają się gdy mówisz ze jesteś gruba (BO PRZECIEŻ ONE SĄ GRUBSZE, A NIC Z TYM NIE ROBIĄ, NA ZIMĘ MUSI BYĆ MASA ŻEBY CIEPLEJ BYŁO :-P), mówią jak to one się nie mieszczą w to, czy tamto, chwalą się rozmiarem swoich piersi i tyłka (mniejsze że większość to tłuszcz). Gdy widziałam takie osoby było mi wstyd. Wstydziłam się bo... ja też taka jestem. Co rano narzekam ze nie mam się w co ubrać.. "ta bluzka za ciasna", "w te spodnie się nie mieszczę". Mijały miesiące i z dnia na dzień widziałam jak się nic nie zmienia.
W końcu powiedziałam do siebie "Olka! Ogarnij się! Tylko narzekasz zamiast ruszyć dupę! Albo zaczniesz ćwiczyć, albo skończ pier*olić!". I wiecie co zrobiłam? Wzięłam matę i włączyłam jakiś trening na yt. Nie dałam rady zrobić go do końca... Następnego dnia powitały mnie zakwasy... ALE NIE PODDAŁAM SIĘ! BO Z KAŻDĄ MINUTĄ ĆWICZEŃ, Z KAŻDYM ODMÓWIONYM KAWAŁKIEM CIASTA JESTEM BLIŻEJ SWOJEJ WYMARZONEJ FIGURY.
Moja rada:
Nie szukajcie wymówek "dziś nie zrobię treningu", " nie mam czasu...", "szkoła :/" to do niczego nike prowadzi. Brak czasu? Jutro sprawdzian? Też tak mam. Wiecie co robię? Zdjęcia notatek i zapierniczam na prowizoryczną siłownie gdzie przez około godzinkę ćwiczę na rowerku czy stoperze ucząc się ze zdjęć. Można? Można. I test zdany i trening zrobiony ;) Polecam <3
~Pozdrawiam, Xvenne. Do następnego! :-D
CZYTASZ
Fit dziennik
Non-FictionTen poradnik prowadzi kilka dziewczyn. Nie jesteśmy trenerkami. Chcemy wam pokazać, że można zmienić swoje życie. Pomagamy, motywujemy i ćwiczymy razem. Tutaj nie ma przerw , ,,ja nie potrafię''. Każdy zasługuje na drugą szansę, więc nie poddawaj s...