ODDECH PIĄTY

251 28 3
                                    

      - Powinieneś już dawno je dostarczyć, zamiast zastanawiać się nad wyborem koloru papieru. – warknął Greed-ler, pochylając się nad bladą twarzą niebieskookiego – Inaczej ta cholerna budowa nigdy się nie skończy.

Once-ler spuścił wzrok. Wiedział, że praca nie idzie mu najlepiej. Zresztą, mijał się z większością terminów już od dłuższego czasu. Był niewyspany, przemęczony i przede wszystkim zaniedbany. Bywały dni, kiedy nie miał czasu nawet normalnie zjeść. Wszystko w firmie ulegało ciągłym zmianom. Rozpiska dnia, nowi pracownicy, poprawa jakości i nieustanne kontrole sanepidu. Coraz to nowsze projekty stawały się realnymi planami, a czas płynął, wcale o to nie proszony. Powodem braku skupienia, nie był w nim jednak nadmiar pracy. Nie było nim też wspomniane przemęczenie. Było nim coś, czego on sam nie potrafił do końca wytłumaczyć. Coś, co pozbawiało go dotychczasowej odwagi. A jednak nadal pozostawało do końca niezrozumiałe.

   - Pomyślałem, że kobiecie powinienem przedstawić coś mniej banalnego. Może się poczuć urażona. W końcu ma być naszą nową menadżerką... - wydukał chłopak, zawijając kosmyk kruczoczarnych włosów za lekko czerwone ucho. Odwracał wzrok jak tylko potrafił, wiedząc jednak doskonale, jak bardzo zwracał tym na siebie uwagę. Nie rozumiał dziwnego płomienia w jego krtani, kiedy kierował chwiejne słowa do mężczyzny. Przecież już tyle razy mu się sprzeciwiał. Teoretycznie.

   - Nie pieprz. – syknął krótko w odpowiedzi, poprawiając kołnierz śnieżnobiałej koszuli. Niebieskooki przyjrzał mu się dokładniej, zapatrując na moment. Obserwował, jak delikatny materiał rękawiczek ociera się o pachnącą skórę na jego szyi, a chwilę potem był świadkiem subtelnego zawiązania krawatu przez smukłe palce. Greed-ler doskonale czuł na sobie parę przenikliwych oczu, jednocześnie nie ulegając ich urokowi. Zupełnie jakby świadomie chciał im się oprzeć. Once-ler tymczasem czuł coraz szybszy rytm własnego serca, przeplatany z suchym oddechem, zdzierającym jego gardło. Kompletnie się zatracił, nawet jeśli trwało to dosłownie kilka sekund. Nadal to robił, co już stanowiło zły znak, ale i całkowitą nowość. No, pomijając kilka wcześniejszych podobnych momentów, to mimo wszystko całkowitą. Nigdy wcześniej nie czuł się w podobny sposób. Od czasu, gdy kilka tygodni temu zielonooki postawił go w dość niespodziewanej sytuacji, wszystko uległo zmianie. Nie tylko między nimi. To znaczy, sam sprawca zachowywał się zupełnie normalnie, jakby nie zauważając ciągłego zmieszania w słowach chłopaka. Ogółem wpłynęło to na obojgu, niekoniecznie w poprawny sposób. W tamtym jednak momencie sprawa kręciła się wokół nowej menadżerki, która to po raz kolejny została gwałtownie wybrana przez matkę niebieskookiego. Przestali ją przypisywać Greed-ler'owi od kiedy zrozumieli, że tak naprawdę to nie ona była jego protoplastą. Czekali więc, aż kobieta w końcu będzie gotowa do wyjazdu, może nie tyle podenerwowani, co najzwyczajniej w świecie zmęczeni ciągłymi zmianami odnoszącymi się do biznesu. Zapadła kompletna cisza. Chłopak doskonale wiedział, że coś jest nie tak. Czuł to instynktownie, a mimo to nie widział potrzeby jakkolwiek na to wpływać. Od czasu do czasu zerkał tylko nerwowo w stronę czarnowłosego, jakby licząc na to, że ten zacznie rozmowę i przełamie narastające milczenie. Tamten najprawdopodobniej domyślił się w czym rzecz, bo również spojrzał w jego kierunku, marszcząc brwi. Once-ler natychmiast wbił wzrok w podłogę, chcąc uniknąć kontaktu nawet, jeśli całe jego ciało się o niego upominało.

   - Wyglądasz okropnie. Za dużo myślisz. – westchnął mężczyzna, odkładając szeleszczące papiery na blat biurka i podchodząc do niego ze swoim typowym wyrazem twarzy. Nawet jeśli pouczał go w taki sposób, sam miał podkrążone oczy. Nadal pozostawali jednością, choć nie miało to już trwać długo, a zielonooki doskonale o tym wiedział. Jego plan postępował z każdym dniem, przynosząc jak do tej pory same pozytywy. I gdyby nie słabość, którą w sobie odkrył, prawdopodobnie nie zawahałby się przejąć kontroli natychmiastowo. Tracił pewność siebie, szczególnie w błękitnych odmętach oczu siedzącego naprzeciw niego, szczupłego chłopaka.

OSTATNI ODDECHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz