Rozdział 4

17 2 0
                                    

/ Clara pov /

Wszędzie ciemność. Zaczęła denerwować mnie ta cisza. Umarłam? Nie... Chyba nie...

Usłyszałam jakieś głosy. Dochodziły do mnie jak zza grubej ściany. Nie mogłam zrozumieć ani słowa. Znowu odpłynęłam...

/ Chris pov /

Poszedłem do poczekalni. Od razu zobaczyłem Alexa.

- Cześć - powiedziałem. Alex kiwnął do mnie głową i poszedł za mną. Na szczęście nas przepuścili.
Ruszyliśmy w stronę wind. Nacisnąłem przycisk z cyfrą 7 i jechaliśmy na górę. Żadnemu z nas nie chciało się rozmawiać. Bardzo martwiłem się o Clarę. Co jeśli nie przeżyje? Ona może leżeć w śpiączce nawet kilka miesięcy.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Razem z Alexem wyszliśmy i zaczęliśmy szukać numeru 8.  Zobaczyliśmy je dopiero na końcu korytarza. Trochę dziwne, bo 8 powinno być gdzieś na początku.

Z sali właśnie wychodził lekarz.

- Dzień dobry- powiedział.- państwo z rodziny?

- Ja jestem jej chłopakiem, a to przyjaciel - powiedziałem bez zastanowienia.- Obudziła się?

Miałem wielką na dzieję usłyszeć "tak". Chciałem z nią wszystko wyjaśnić, zrezygnować z tego głupiego gangu i móc spędzić z nią resztę życia. Kocham ją.

- Niestety, nie. Niewiadomo kiedy się obudzi- z zamyślenia wyrwał mnie głos lekarza.

- Można do niej wejść?- zapytałem.

- Oczywiście, ale pojedynczo. Niech pan do niej mówi. Może to coś pomoże.

- Dziękuję. Do widzenia- powiedziałem i szybko wszedłem do sali, w której leżała Clara.

***

Przepraszam, że taki krótki. Nie miałam za bardzo czasu. Jutro też postaram sie dodać, tylko dłuższy.
Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich czytelników!!!

NiezapominajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz