Wyjrzałam za drzwi aby sprawdzić czy na pewno nikogo nie ma. Ciemny korytarz był całkiem pusty. Oświetlały go jedynie słabe żarówki. Wyszłam z pokoju i powoli zaczęłam się kierować wzdłuż korytarza. Nie miałam pojęcia dokąd idę, ale musiałam się jakoś stąd wydostać. Po kilku minutach marszu usłyszałam jakieś głosy, które dobiegały zza drzwi po mojej prawej. ( Skoro nie wiesz jak się wydostać z budynku, to wejdź i spytaj o drogę. Logiczne. ) Przystanęłam i zaczęłam słuchać. Po głosie poznałam, że rozmawia ze sobą dwóch lub trzech mężczyzn.
- Matt zaczyna przesadzać. Mogą nas złapać - powiedział jeden.
- Ciągle te jego zachcianki. Kurwa jak chciał sobie po używać to niech idzie do burdelu, ale nie bo wielki szef musi mieć własną zabawkę. Pójdziemy do paki mówię wam - zaczął płaczliwie mówić inny. ( He. He. He. Gangsta 100% )
- Uspokójcie się kretyni! Ta dziewczyna i tak długo nie pożyje, w końcu mu się znudzi i się jej pozbędzie. Nikt nawet nie zauważy jej zniknięcia - na słowa ostatniego głośno wciągnęłam powietrze. ( Czy tylko ja w tym momencie już dawno bym uciekła, lub się gdzieś schowała? )
Oni chcą mnie wykorzystać i zabić. Dlaczego to nie może być tylko sen? Mam jeszcze całe życie przed sobą, a przynajmniej miałam dopóki ten cały Matt mnie nie porwał. ( Lament niczym w dramacie Sofoklesa #human)
Stałam tak i myślałam o moim losie, aż nagle usłyszałam że głosy ucichły i drzwi się otworzyły. Trzech mężczyzn w wieku około 25 lat spojrzało na mnie, a ja zerwałam się do biegu. Słyszałam przyśpieszone bicie mojego serca i dźwięk kroków za mną. Przyspieszyłam tyle na ile dałam radę aż dobiegałam do schodów prowadzących na górę. Nie oglądając się za siebie wbiegłam po nich i znalazłam się w białym pokoju, z którego wychodziły tylko jedne drzwi. Otworzyłam je jednym szarpnięciem i wpadałam na kogoś przez co przewróciłam się na tyłek. Spojrzałam w górę i zobaczyłam największego przystojniaka na świecie. ( Raptem zauważyła jednego przystojnego faceta, a już wywyższa go ponad wszystkich) Wysoki brunet o niebieskich jak ocean oczach patrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili na jego ustach pojawił się zadowolony uśmieszek. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mam otworzoną buzię. Mężczyzna wyciągnął do mnie dłoń i pomógł mi wstać. Kiedy już pewnie stałam na nogach zza drzwi wybiegło trzech mężczyzn, którzy mnie gonili.- Szefie nie denerwuj się, nie wiemy jak ona mogła uciec - zaczął się płaszczyć niski blondyn. (Nie, nie wiecie bo przecież zamykanie drzwi na klucz, kiedy się kogoś porywa to głupota)
- Mamy ją z powrotem tam zamknąć? - zapytał średniego wzrostu szatyn z widocznym zarostem.
- Sam sobie poradzę, a wy zejdźcie mi z oczu - powiedział od niechcenia brunet, a mężczyźni od razu się ulotnili.
Przyglądałam się temu dopóki nie poczułam jak silna dłoń łapie mnie za ramię i ciągnie za sobą. Brunet nawet na mnie nie spojrzał tylko zaprowadził mnie od razu na pierwsze piętro. Przeszliśmy długim korytarzem, po obu jego stronach było dużo drzwi. Mężczyzna otworzył te na końcu korytarza i wepchnął mnie tam, po czym sam wszedł i zamknął za sobą drzwi na klucz.
- Hope. Hmm.. ładne imię - powiedział podchodząc do mnie powoli, a ja zaczęłam się cofać, dopóki nie wpadłam na ścianę. (Głupie ściany, niech sobie idą bo wszyscy na nie wpadają, chamstwo)
- Skąd znasz moje imię? - zapytałam trzęsącym się głosem.
- Wiem o tobie wszystko. Gdzie mieszkasz, że masz brata, o tym że twój ojciec odszedł bo cię nie chciał - na te słowa głośno wciągnęłam powietrze i zacisnęłam dłonie w pięści. ( A myślałam, że twój ojciec to idiota i nie obchodzi cię to, że odszedł )
Kim on jest żeby o tym mówić? Porwał mnie i myśli, że wszystko o mnie wie. Arogancki dupek. ( Tak, tak, wiemy, tylko twój braciszek jest idealny)- Czego ode mnie chcesz? Nie jestem nikim ważnym. ( Zaraz, zaraz! STOP! Jak to nie jesteś NIKIM ważnym?! Przecież jesteś Mary Sue! )
- Możliwe, że robię to z nudów. Potrzebuje jakiejś rozrywki, a ty mi ją zapewnisz - powiedział kładąc dłonie na moje biodra. - Ale teraz jedyne czego od ciebie chce to pewne zadanie,które dla mnie wykonasz. Jesteś osobą, która nadaje się do tego najlepiej. Musisz kogoś zabić... ( Ach, no tak, zapomniałam, że każdy gangster porywa pierwszą lepszą dziewczynkę z ulicy, a później zleca jej morderstwo jakiejś osoby. To normalne. No niech ktoś powie, że to normalne. )
- Chyba ci się coś pomyliło. Nie jestem jakąś płatną zabójczynią, źle trafiłeś - zaśmiałam się i zrzuciłam jego dłonie ze swoich bioder.
- Jesteś jedyną osobą, która może to zrobić. Za trzy dni zabijesz szefa jednego z wrogich dla nas gangów. A po tym zadaniu spełnisz rolę mojej niewolnicy - powiedział z aroganckim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. (Niewolnicą powiadasz? Pewnie każe jej prasować sobie skarpetki, każdy gangsta musi mieć schludne skarpetki)
- Jak to jedyną?
- Bo musisz zabić swojego brata..
(Dum. Dum. Dummm.. on chyba coś brał jeśli myśli, że nasza Mary Sue zabije swego kochanego brata. Świr)Rozdział napisała dla was Feniks, a z chęcią skomentowała go Lestri.
CZYTASZ
W świecie Mary Sue (czyli typowe dzieła wattpadowiczów)
RandomZnacie Mary Sue? Tak? Szczerze współczujemy. Czytając w kółko to samo każdy by się znudził. Te schematy pojawiające się w co drugiej opowieści przyprawiają nas o migrenę. Będziemy tu zamieszczały krótkie opowiadania nawiązujące do tego, o czym piszą...