Witajcie!
Lestri i Feniks meldują się.
Pewnie każdy choć raz czytał coś z kategorii o wilkołakach. Ja (Feniks) czytałam wiele takich właśnie dzieł bo po prostu lubię fantasy. Jednak to co dzieje się na wattpadzie jest dla mnie smutne. Lestri zgodzisz się ze mną prawda? (Z tobą zawsze)
Kontynuując. Powtarzający się wciąż schemat tak zwanej bratniej duszy lub mate jest męczący. W co drugim opowiadaniu widzę to samo.
Teraz przedstawimy Wam starter pack każdego takiego dzieła.Znajdzie się w nim:
* nieśmiała, bardzo niska dziewczyna w wieku około 16 lat (czyli nasza główna bohaterka)
* niebezpieczny, trzymający się ze swoją paczką, tajemniczy sportowiec (czyli nasz alfa)
* wrogie stado, które będzie miało coś do naszej Mary Sue
* miłość od pierwszego wejrzenia (nasza Mary Sue będzie temu niezwykle przeciwna. Co z tego, że już w następnym rozdziale będzie 'kochać' się z naszym wilkiem)
* mimo przeciwności losu szczęśliwy koniec
Otaczał mnie ciemny i gęsty las. Biegłam ile sił w nogach, ale i tak za plecami słyszałam dźwięk łamanych gałęzi. Mój prześladowca był coraz bliżej. Nagle potknęłam się o wystający konar i runęłam na ziemię. (Szkoda, że nie na twarz. Odpadłaby ci tapeta) Wilk podszedł do mnie. Zakryłam twarz rękoma i wrzasnęłam z przerażenia. Usłyszałam cichy szept przy uchu mówiący dwa słowa - 'jesteś moja'.
(Chyba ktoś tu ma lekką schizofrenię. Helloł! Zwierzęta nie gadają!)
Poderwałam się z łóżka, czując zaschnięte łzy na policzkach. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 5:28. Przetarłam twarz dłońmi i wstałam. Poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby i spojrzałam w lustro. Byłam niską brunetką o zielonych oczach. Miałam jedynie 155 centymetrów wzrostu co wyglądało dziwnie w stosunku do moich znajomych. Wyszłam z łazienki i ubrałam się w spodenki oraz koszulkę. Poszłam do kuchni, by zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i szybko je zjadłam. Spojrzałam na zegarek. Do odjazdu autobusu zostało mi 5 minut. Zabrałam plecak i wybiegłam z domu wcześniej go zamykając. Ruszyłam w kierunku przystanku mając nadzieję, że zdąrzę. Kiedy tam dotarłam autobus akurat się zatrzymał. Wsiadłam do środka i kupiłam bilet. Usiadłam na jedynym wolnym miejscu obok jakiegoś chłopaka.- Cześć, jestem Jake - powiedział blondyn i podał mi rękę.
- Lily - uśmiechnęłam się i przyjęłam jego dłoń.
- Od kiedy taka ślicznotka chodzi do naszej szkoły? (Najgorszy tekst na podryw jaki kiedykolwiek słyszałam)
Zaczerwieniłam się. Od tygodnia mieszkam z rodzicami w Yorktown. Przeprowadziliśmy się z Los Angeles, ponieważ tata dostał tu lepszą pracę.
Czując na sobie wzrok chłopaka, odpowiedziałam:- Dzisiaj jest mój pierwszy dzień. Tydzień temu przeprowadziłam się tu z rodzicami.
- Jeśli chcesz mogę pokazać ci szkołę. Może nawet będziemy mieć razem lekcje. Do której klasy chodzisz?
- Pierwszej c, a ty?
- Ja też! - powiedział uśmiechnięty (Przypadek? Nie sądzę... ) - To nasz przystanek. Muszę jeszcze coś załatwić, ale spotkamy się w szkole.
Wstałam i zaczęłam przeciskać się do wyjścia. Gdy tylko udało mi się wydostać na powietrze, obejrzałam się do tyłu, ale Jake'a już nie było. Ruszyłam do przodu. Zagapiłam się na grupę dziewczyn idących obok. Z tej odległości usłyszałam, że rozmawiają o chłopakach. Jedna z nich chwaliła się, że wczoraj kogoś poznała i od razu wylądowała z nim w łóżku. Nigdy nie rozumiałam takich osób. Jak można znać kogoś kilka godzin i od razu się z nim przespać? Przecież na pewno nie da się tak szybko zakochać. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka, przy okazji wytrącając mu telefon z ręki. Odskoczyłam i spojrzałam na wkurzonego bruneta, który podnosił telefon i przeklinał pod nosem.
- Patrz jak chodzisz idiotko! - warknął. (Co ty psem jesteś? A no tak...)
- Przepraszam - powiedziałam cicho.
Chłopak spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczami, a jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie.
- Moja - wyszeptał.
Posłałam mu pytające spojrzenie. Brunet miał zamiar coś powiedzieć, ale przerwał mu Jake, który podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.
- Wszystko okej? -przeszył bruneta złowrogim spojrzeniem.
- Było, dopóki się tu nie pojawiłeś.
- Spokojnie stary, zabieram Lily i się zmywam - odparł uśmiechnięty Jake.
- Ona jest moja!
Cała sytuacja była dość dziwna. Rozumem, że może ci dwaj się nie lubią, ale żeby od razu mnie sobie przywłaszczać? To już chyba lekka przesada. Ja nawet go nie znam.
- Twoja? My się nawet nie znamy. Jake chodź, spóźnimy się na lekcje - powiedziałam i pociągnęłam blondyna za sobą.
- Nie tak szybko - usłyszałam za sobą głos nieznajomego.
Brunet podszedł do mnie i złapał mój nadgarstek. Próbowałam uwolnić rękę, ale chłopak był silniejszy. Jake widząc to rzucił się na rywala. Zaczęli okładać się pięściami. Brunet miał widoczną przewagę i Jake już po chwili leżał na ziemi zakrywając twarz rękami. Krzyczałam, żeby przestali, ale do nich nic nie docierało. Nie wiedziałam co mam robić. (Położyłam starannie swój plecak na ziemi, by się nie zniszczył i nie pobrudził. Rzuciłam się na nich, krzycząc "ROBIMY KANAPKĘ Z LUDZI!!!") Podbiegłam do nich i próbowałam odciągnąć czarnookiego.
CDN...
CZYTASZ
W świecie Mary Sue (czyli typowe dzieła wattpadowiczów)
RastgeleZnacie Mary Sue? Tak? Szczerze współczujemy. Czytając w kółko to samo każdy by się znudził. Te schematy pojawiające się w co drugiej opowieści przyprawiają nas o migrenę. Będziemy tu zamieszczały krótkie opowiadania nawiązujące do tego, o czym piszą...