Nie wiem co mną pokierowało. Ciekawość? ( Debilizm? Łatwowierność? Skłonności samobójcze? ) Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam i opuściłam z nim budynek szkoły.
Już od dwudziestu minut jechaliśmy drogą wiodącą przez las. Zaczęłam się po woli niepokoić. ( Czyżby nasza bohaterka zmądrzała ) Naprawdę nie znałam bruneta. Równie dobrze mógł wywieźć mnie za miasto, wykorzystać, zabić i zakopać moje zwłoki w lesie. W końcu postanowiłam przerwać ciszę i zapytać go kiedy dojedziemy na miejsce. Gdziekolwiek to miejsce miało być.
- Damon ile jeszcze będziemy jechać i w ogóle to gdzie mnie zabierasz? - spytałam, patrząc na czarnookiego.
- Dowiesz się jak dojedziemy - odparł nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. ( Ja bym uciekała )
Westchnęłam zrezygnowana i opadłam na siedzenie. Po kolejnych piętnastu minutach brunet zaparkował przed wielkim domem w środku lasu. ( Dom w środku lasu? Inspiracja " Zmierzchem " ? ) -Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi. ( Prawdziwy dżentelmen. ) Wyskoczyłam z pojazdu i poszłam w ślad za Damonem. Poszedł w kierunku wejścia do domu. Włożył klucz do zamka i przekręcił. Drzwi ustąpiły i już po chwili byliśmy w holu. Byłam zachwycona wnętrzem, wszystko było urządzone w nowoczesnym stylu. Czarnooki zaprowadził mnie do salonu i kazał poczekać. Nie chciałam być ciekawska, ale rozejrzałam się trochę. Wszystko było utrzymane w jasnych kolorach. Na szafce koło telewizora zobaczyłam zdjęcia Damona z jakąś blondynką. Wyglądali jak para zakochanych.
- To moja siostra Kylie - za sobą usłyszałam głos bruneta. ( Siostra? Jasne, jasne... tak to się teraz nazywa )
- Wygląda na miłą - odparłam wciąż patrząc na zdjęcie. ( - Zadźgam ją nożem przy najbliższej okazji - odparłam wciąż patrząc zabójczym wzrokiem na zdjęcie )
- Uwierz jest czasami niemożliwa, ale i tak sama będziesz mogła o tym zdecydować - powiedział i po chwili do salonu weszło 6 osób. Zauważyłam blondynkę ze zdjęcia. - To moje stado.
- Stado? O czym ty mówisz? - zapytałam zdezorientowana, o co mu chodziło.
- Chyba muszę ci wszystko wytłumaczyć - westchnął i skinął głową żebym usiadła na kanapie. - Posłuchaj Lily to co powiem może być dla ciebie szokiem, ale takie rzeczy istnieją. To moje stado, jesteśmy wilkołakami. Ja jestem Alphą czyli rządzącym, a ty jesteś moją mate. To znaczy że jesteśmy sobie przeznaczeni. Każdy wilk ma swojego mate i kochają się bezgranicznie. Od teraz zostajesz tutaj. Żaden inny chłopak nie ma prawa na ciebie patrzeć a co dopiero dotykać bo inaczej go zabiję. Kolejna kwestia to to, że musimy dokończyć parowanie a to znaczy, że musimy współżyć. Jeśli tego nie zrobimy do następnej pełni umrzemy - zakończył patrząc na mnie smutno. ( Ten uczuć, kiedy wymyślasz skomplikowaną bajeczkę o wilkach, tylko po to, by zaliczyć fajną laskę )
- Że co do cholery?! Jesteście jakimiś durnymi zwierzętami?! Proszę powiedz, że robisz sobie ze mnie jaja. A ta cała gadka o przeznaczeniu. Jesteś śmieszny, myślisz, że uwierzę w te bzdury? Wychodzę stąd - powiedziałam i już miałam wstać, kiedy usłyszałam warczenie. Spojrzałam na jednego z chłopaków, którzy weszli wcześniej do salonu i prawie dostałam zawału. Blondyn upadł na kolana i po chwili w jego miejsce pojawił się ogromny szary wilk. Krzyknęłam cicho i patrzyłam jak z powrotem pojawia zamienia się w człowieka.
- Wierzę.. - powiedział tylko i brunet mnie przytulił. Po chwili poczułam ból na szyji i straciłam przytomność. Ten idiota mnie ugryzł. ( Ja na jej miejscu po zobaczeniu tego wszystkiego raczej starałabym się uciec )
Uchyliłam lekko oczy i zobaczyłam bruneta siedzącego na krześle obok. Trzymał moją dłoń, delikatnie ją gładząc. ( Wyczywam tu wahania nastroju... najpierw ją gryzie, a teraz jest całkiem milutki ) Chciałam więcej, ale nagle uświadomiłam sobie co się stało. Damon mnie ugryzł. Wyrwałam rękę i wstałam gwałtownie z łóżka, przez co zakręciło mi się w głowie. Upadłabym gdyby czarnooki mnie nie przytrzymał. Podniósł mnie i z powrotem położył na łóżku, siadając obok.
- Musisz odpoczywać. Jesteś osłabiona - powiedział troskliwie.
- Dlaczego mnie ugryzłeś?! - zapytałam z wyrzutem.
- Musiałem cię oznaczyć. Teraz pozostało tylko dokończenie procesu parowania. Do końca tego tygodnia to zrobimy - odparł spokojnie.
- Nie znam cię. Mówisz mi o tych wszystkich chorych rzeczach i wyjeżdżasz z jakimś procesem czegoś tam. Nie ma mowy, że się z tobą prześpię - powiedziałam i odsunęłam się od niego.
- Zrobisz to! Jesteś moja, kocham cię rozumiesz - wykrzyknął zdenerwowany i wstał gwałtownie z łóżka. - Zrobisz to w ciągu następnych trzech dni - dodał i wyszedł trzaskając drzwiami.
Dalej skończyłoby się na tym, że główna bohaterka rozpacza nad tym co ją spotkało i zarzeka się, że nie prześpi się z naszym wilczkiem. Oczywiście jak to każda Mary Sue, szybko zmienia zdanie i już w około piątym rozdziale ląduje z nim w łóżku. Wszystko kończy się "żyli długo i szczęśliwie z gromadką dzieci". Mogłabym Wam to opowiedzieć, ale nie chcę Was zanudzać, bo ja pisząc to chciałam sobie wydłubać oczy.
The end.
CZYTASZ
W świecie Mary Sue (czyli typowe dzieła wattpadowiczów)
De TodoZnacie Mary Sue? Tak? Szczerze współczujemy. Czytając w kółko to samo każdy by się znudził. Te schematy pojawiające się w co drugiej opowieści przyprawiają nas o migrenę. Będziemy tu zamieszczały krótkie opowiadania nawiązujące do tego, o czym piszą...