Maaasz tę moooc Mary!

6.6K 590 749
                                    


Zaczęli okładać się pięściami. Brunet miał widoczną przewagę i Jake już po chwili leżał na ziemi zakrywając twarz rękami. Krzyczałam, żeby przestali, ale do nich nic nie docierało. Nie wiedziałam co mam robić. (Położyłam starannie swój plecak na ziemi, by się nie zniszczył i nie pobrudził. Rzuciłam się na nich, krzycząc "ROBIMY KANAPKĘ Z LUDZI!!!") Podbiegłam do nich i próbowałam odciągnąć czarnookiego.

Złapałam go za ramię i szarpnełam do tyłu. Kolejne sekundy minęły bardzo szybko. Brunet zatoczył się kilka metrów do tyłu, a ja z przerażeniem zerknęłam na swoje dłonie. Skąd mam tyle siły?! ( Obstawiam, że w poprzednim wcieleniu byłaś zapaśniczką. ) Kątem oka zauważyłam, że obaj chłopcy już pozbierali się z ziemi i również dziwnie mi się przyglądają. Na twarzy bruneta malował się ledwo dostrzegalny uśmiech. ( Jak ja uwielbiam, gdy bohaterki są takie spostrzegawcze i widzą nawet LEDWO DOSTRZEGALNE gesty. ) Mnie kompletnie zamurowało. Zapewne stałabym tak dalej, gdyby nie blondyn, który objął mnie ramieniem, wolną ręką chwycił moje rzeczy i ruszył w kierunku szkoły. Obejrzałam się przez ramię. Czarnooki nadal patrzył na mnie z zadowoleniem. Myślałam, że po tym wszystkim powinien być raczej wściekły, ale postanowiłam, że nie będę go już o nic pytać. Nagle Jake zatrzymał się. Przed nami stała elegancko ubrana pani a jej wyraz twarzy układał się w grymas. ( Wyraz twarzy kobiety układał się w grymas... nic dziwnego, skoro zobaczyła moją wytapetowaną twarz. ) Pokiwała z niedowierzaniem głową, patrząc na zakrwawionego i pobitego Jake'a. ( Aaa... to o niego chodziło )

- Hughes, Black! Znowu się biliście?! - krzyknęła na nich surowym tonem - A ty kochaniutka pewnie jesteś Lily Feir, pierwszy dzień w szkole tak? - zwróciła się do mnie słodkim głosem, zupełnie nie przypominającego tego przed chwilą.

- Tak - uśmiechnęłam się, by zrobić dobre wrażenie.

- No dobrze. A teraz cała trójka proszę za mną - odwróciła się i wkroczyła do szkoły.

Na korytarzach było już całkiem pusto, co oznaczało, że trwa lekcja. ( Pięć punktów za dokonanie tak wnikliwej analizy! Brawo Mary! ) Jake szedł obok w milczeniu, posyłając mi przepraszające spojrzenie.

- Daj spokój, to nie twoja wina - szepnęłam mu na ucho, zanim przekroczyliśmy próg gabinetu dyrektorki.

Usiadłam obok blondyna, na kanapie przy ścianie. Black zajął miejsce w fotelu a kobieta usiadła za biurkiem.

- Nie więc słucham. O co tym razem poszło?

- To wszystko przez tego debila - burknął Jake, ale gdy zauważył na sobie karcący wzrok nauczycielki szybko się poprawił - przez Damona. Ja i Lily szliśmy na lekcję, a on złapał ją za rękę i nie chciał puścić.

Pokiwałam głową, potwierdzając słowa blondyna.

- No dobrze... Hughes idź do domu i doprowadź się do porządku, a pannę Feir i Damona proszę o pozostanie w gabinecie - to mówiąc wyprowadziła Jake'a i wyszła za nim, by go odprowadzić. ( Bo Jake jest mały i na pewno się zgubi idąc sam. )

Zostałam sama w jednym pokoju z czarnookim. Zerknęłam na niego. Jego twarz wyglądała normalnie, a mogłabym przysiądz, że widziałam tam kilka minut temu siniaki i zadrapania. ( Może ukradł ci tapetę z torebki i wszystko zatuszował? )

- Szybko się uleczamy. To jedna z naszych licznych zalet - powiedział brunet i uśmiechnął się łobuzersko.

- O co ci chodzi? Jakich naszych? Mówiłam, że nie jestem twoja.

- Jesteś taka sama jak ja. Jesteś moja - odparł ze spokojem.

- Nie wiem co ci się pomieszało w tej twojej małej główce, ale przestań już, bo to nie jest zabawne - warknęłam wkurzona.

Sekundę później opierałam się plecami od ścianę, a chłopak blokował mi drogę ucieczki i trzymał mocno za rękę. Nie miałam pojęcia jak to zrobił. Wszystko działo się naprawdę bardzo szybko.

- Co ty wyprawiasz? Puść mnie! - próbowałam się wyrwać, ale po mojej wielkiej sile nie zostało ani śladu.

- Jesteś taka jak ja. Udowodnię ci. Na parkingu dałaś radę odciągnąć mnie od tego nędznego człowieka. Skąd u takiej małej dziewczynki tyle siły? Goisz się równie szybko jak ja - zwinnym ruchem wyciągnął coś z kieszeni i przyłożył do mojego nadgarstka.

Poczułam niewielkie pieczenie w tym miejscu. Spojrzałam na dłoni, którą on trzymał. Z rany na nadgarstku kapała krew. Moje serce gwałtowne przyśpieszyło rytm. Zaczęłam się wyrywać. Nie chciałam dłużej być w jednym pokoju z tym psychopatą!

- Nie szarp się tak, tylko patrz - wskazał na moją rękę.

Rana, która przed chwilą tam była, teraz całkowicie zniknęła. Otworzyłam buzię, lecz nie potrafiłam nic z siebie wydobyć.

W tym samym momencie do pokoju wkroczyła dyrektorka i spojrzała na nas podejrzliwie. No tak. Nadal staliśmy strasznie blisko siebie. Odsunęłam się od chłopaka, który tym razem mi na to pozwolił i opadłam na kanapę.

- Wszystko okej? - spytała mnie kobieta, ale nadal pełnym oskarżeń wzrokiem patrzyła na Damona.

- Tak, tak. Po prostu coś wpadło mi do oka a on mi pomógł - sama nie wiem, czemu go broniłam. ( Ja wiem! Po prostu jesteś Mary Sue. One tak już mają )

- Dobrze. Muszę was na chwilę przeprosić, rodzice jednej z uczennic chcą ze mną porozmawiać. Idźcie na lekcje.

Pożegnałam się krótkim "do widzenia" i wyszłam na korytarz. Nie oglądałam się za siebie, ale i tak czułam obecność chłopaka za swoimi plecami.

- Czemu skłamałaś, by mnie chronić? - usłyszałam za sobą.

Stanęłam w miejscu i odwróciłam się do niego.

- Czemu mnie prześladujesz i co to wszystko ma znaczyć? Co właściwie się tam wydarzyło, bo chyba nie do końca rozumiem - wypaliłam, kompletnie ignorując jego pytanie.

- Bo widzisz... my jesteśmy inni. Zresztą i tak nie uwierzysz mi na słowo... musisz to zobaczyć.

Zaczęłam bawić się palcami. Zawsze tak robię, gdy się denerwuje.

- Wszystko ci pokaże Lily, tylko pojedź ze mną.

Nie wiem co mną pokierowało. Ciekawość? ( Debilizm? Łatwowierność? Skłonności samobójcze? ) Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam i opuściłam z nim budynek szkoły.

CDN.

Hej!
Na początku chciałam podziękować za tak miły i pozytywny odbiór z waszej strony. Razem z Feniks dziękujemy za wszystkie gwiazdki, wyświetlenia i komentarze :D
Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału, ale Feniks się pochorowała, więc postanowiłam, że sama napiszę ten rozdział. ( Wiecie jak trudno jest komentować samą siebie? ) Mam nadzieję, że się spodoba, a kolejna i ostatnia część z tej kategorii pojawi się niedługo.

Pozdrawiam.
Lestri.

W świecie Mary Sue (czyli typowe dzieła wattpadowiczów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz