Rozdział VI

375 29 6
                                    

Dźwięk budzika rozległ się w pokoju Karolki.
Był to dźwięk, jeden z tych, które się albo kocha, bo sygnalizują coś dobrego, albo nienawidzi. W przypadku Karoliny raczej to drugie, bowiem dziewczyna ta uwielbiała po prostu spać.
Zwłoka się z łóżka i powędrowała nieprzytomna wręcz do toalety. Tam wzięła kąpiel, wysuszyła i ułożyła swe jasne włosy i zrobiła makijaż.
Wróciła do pokoju. Ciepła woda sprawiła, że poczuła się znacznie lepiej i odżyła.
Wczorajszy wieczór był dość hmm... Dziwny. Nietypowy. Karolka zbyt nie mogła zrozumieć intencji mężczyzny, ale była zadowolona, że przynajmniej żyje.
Podeszła do szafy z ubraniami. Jak zawsze wybrała leginsy, tym razem w kolorze skóry, i obcisłą czarna bluzkę o dekolcie w serek. Na początku dobór barw jej się nie spodobał, ale leginsy leżały na niej jak ulał i pięknie eksponowały figurę. Zamieniła więc tylko kolor bluzki z czarnego na taki sam jak dolna część garderoby. Miała identyczny krój jak tamta. Zadowolona Karolcia skierowała się w stronę kuchni. Zrobiła jajecznicę i po zagotowaniu wody zalała herbatę.
Gdy skończyła jeść wróciła do pokoju, aby zgrać projekt z chemii na pendriva. Ubrała białe conversy i wyszła z mieszkania.
Szkoła oddalona była o około 2 kilometry, więc spacerkiem doszła tam w 25 minut.

-Cześć mała!- krzyknęły dwie dziewczyny. Jedna była szatynką, druga miala białe włosy. Abby i Tesla

-Cześć lalki, gdzie zgubiłyście Victorię?-

-Choruje po waszym wypadzie weekendowym.- powiedziała Abby i puściła do cud istoty oczko.

-Ooops... Mogła tyle nie pić, ah ta młodzież.- stwierdziła Karolina.

-I kto to mówi...?!-krzyknęła Tess.

Dziewczyny udały się na lekcje.

Fizyka, fizyka, matematyka, w-f, w-f, chemia, chemia - właśnie tak prezentował się poniedziałkowy plan lekcji Karoliny. Dlatego w odróżnieniu od innych - ona uwielbiała poniedziałki. Na ostatniej chemii przedstawiła przed klasą oraz nauczycielką swój projekt. Dostała najwyższą ocenę i szczęśliwa usiadła na swym miejscu. Od razu napisała cioci o ocenie. Zawsze tak robiła.

Po skończonych lekcjach wybrała się z koleżankami na zakupy do pobliskiej galerii. Rozproszyły się i za godzinę miały się spotkać w umówionym miejscu i wspólnie iść  coś zjeść. Zawsze tak robiły, by nie tracić czasu.

Karolina ruszyła do swoich ulubionych sklepów.
Gdy tylko weszła do jednego z nich - wiedziała, że jej portfel będzie dzisiaj cierpieć.
Kupiła trzy nowe pary leginsów, bo przecież jakżeby inaczej, dwa obcisłe golfiki (jeden w kolorze kruczej czerni, drugi w kolorze ciemnym szarym) oraz kozaki sięgające nad kolano, również obcisłe, z zamszu, na obcasie.
Lekko spóźniona dotarła w miejsce, w którym się umówiły. Dziewczyny już na nią czekały. Skierowały swe kroki w stronę pierwszej lepszej reastauracji. Nawet ładnie się prezentowała. Zamówiły obiad i czekając, chwaliły się swoimi zdobyczami.

-Świetne buty, piękna!- Krzyknęła Tess, gdy Karolka wyciągnęła już ostatnią rzecz do pokazania.

-Dzięki, pokaż lepiej swoje.-

Koleżanka zrobiła to, o co ją poprosiła i dziewczyny ujrzały przed sobą nową parę butów należącą do Tesli.

-Dwa na dziesięć.- powiedziała z przekąsem Abby i wraz z Karoliną zaśmiały się.

-Pf... Sama jesteś dwa na dziesięć.- odrzekła Tess próbując udawać obrażoną, jednak niezbyt jej się to udało.

Zjadły obiad i stwierdziły, że będą powolutku się zbierać. Wyszły z galerii i rozeszły się do domów.

...

Karolin otworzyła drzwi swojego mieszkania i wraz ze wszystkimi siatkami i torebką wylądowała na podłodze.

-Kurwa...- podniosła sie i złapała za bolącą głowę.

-Skąd ta powaga?- rozległ się dobrze jej znany głos i śmiech, który poznałaby wszędzie. Jaj nozdrza po raz kolejny wypełnił przyjemny zapach męskich perfum. Joker stał teraz naprzeciwko niej i zbierał z podłogi reklamówki z ubraniami.

-Dzięki...- powiedziała Karolcia i wstała wciąż masując swoją głowę.

Joker patrzył na nią z rozbawieniem w oczach i zaniósł siatki do salonu.

-Słuchaj... Jak się tutaj dostałeś?-zapytała zaniepokojona Karolina bojąc się, że znowu zapomniała zamknąć drzwi.

-Wszedłem przez okno.- odpowiedział Joker, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

-Ah no tak. No przecież.- skwitowała Karolcia i zrezygnowała z reszty pytań. -Napijesz się czegoś?-

-Kawy.- odrzekł.

Karolina weszła do kuchni, a kolorowy zaraz za nią. Usiadł na krześle i przyglądał się jej ruchom.
Wyglądała bardzo pociągająco w tym stroju, który założyła rano. Odwrócił wzrok, by nie powiedzieć ani nie zrobić niczego głupiego. Wyjął z kieszeni jeszcze zakrwawiony nóż, po ostatniej akcji, i zaczął się nim bawić.  Karolina odwróciła się w jego stronę i podała kubek.

-Jesteś zupełnie inny, niż podają w telewizji i niż głoszą plotki.- powiedziała.

-Jestem mordercą, seryjnym, bezlitosnym. Zabijanie sprawia mi czystą przyjemność.- rzekł.
-Ale powiem ci coś w sekrecie...- nachylił się w jej stronę.
-Ty... Ty zrobiłaś ze mną coś, czego nie mogę określić. Kiedy tak siedzę tutaj i piję tą kawę, patrząc na ciebie, nie myślę nawet o tym, że wieczorem miałem zaplanowny napad na pobliski bank. Ty jesteś taka... Taka inna? Nie jesteś zwyczajną dziewczyną. Masz coś w sobie, chociaż oprócz pozwalającej urody na pierwszy rzut oka tego nie widać. Ja chcę cię zbadać. Chcę wiedzieć jak myśli taka osoba jak ty, którą ciężko rozgryźć. Dla innych na początku twój charakter może wydawać się nijaki, ale ja widzę w tobie więcej, niż inni.- powiedział. Karolinę zcięło. Dosłownie. Siedziała tam z rozchylonymi ze zdziwienia, subtelnie, ustami i patrzyła na niego. Nie miała pewności, czy mówił szczerze, ale coś jej podpowiadało, że tak. Wstał od stołu, podszedł do niej, pochylił się,  ujął jej dłoń.

-Muszę wyjść. Jak zawsze - do jutra, piękna.- ucałował delikatnie i wyskoczył z okna. Karolina nagle oprzytomniała i przerażona podbiegła do szyby. Go już tam nie było.

"Jak on to robi?"pomyślała.

Look at the Moon 🌕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz