Rozdział XLIX

135 14 7
                                    

Promienie słońca, wpadające przez sypialniane okno, tańczyły na nagim ciele jasnowłosej. Obok niej leżał jej mężczyzna. Podpierał swą głowę na jednej dłoni, a drugą delikatnie pieścił plecy swojej wybranki. Podziwiał jej piękno. Wyglądała teraz tak delikatnie...

Termometr wskazywał dwadzieścia stopni Celsjusza. Na niebie nie było ani jednej chmury. Była dopiero godzina ósma trzydzieści, więc później miało się jeszcze ocieplić, na to wyglądało.
"Obudzę ją za półtora godziny... Niech odpocznie. Dzisiaj dzień pełen niespodzianek!" pomyślał Joker i powoli, by narobić jak najmniej szumu, wstał z łóżka, ponownie przykrywając swoją kobietę.

Podszedł do biurka i postanowił sprawdzić na mapie Gotham, gdzie dokładnie znajduje się ulica St. Helena i jakie ulice leżą około niej. Ku jego zaskoczeniu i na ich korzyść okazało się, że w pobliżu leżą tylko dwie ulice: Red Street i Shell Street.
Stanowiło to dla nich spore ułatwienie. Mieli do sprawdzenia tak naprawdę te dwie ulice. I to niewielkie. Jednak czas szukania mógł się przedłużyć, bo wciąż nie mieli pojęcia, pod jakim numerem mieszka niejaki Van Dell.

Joker usłyszał za sobą szelest pościeli. Gdy odwrócił głowę, jego oczom ukazała się już stojąca obok łóżka, naga Karolka. Jej promienny uśmiech i potargane od poduszki włoski opadały na zarumienioną i lekko opuchniętą po nocy buzię. Wyglądała uroczo, jak dzieciątko. Porównał ją w myślach do Urszulki, córki Kochanowskiego, którego poezję  czytał wielkorotnie, mimo że był polskim pisarzem.

Heath nie mógł się powstrzymać. Szybko podszedł do niej i wziął w swoje ramiona, podnosząc bez trudu jej ciało. Wtulił się w nią, a jego Karusia odpowiedziała tym samym.

-Jesteś piękna.- powiedział.

-Dziękuję. Jadłeś śniadanie?- zapytała z troską.

-Nie, byłem trochę zajęty.- wskazał na biurko, na którym leżały papiery i mapa.

-Chodź, przygotuję nam coś dobrego.- stwierdziła Karolka i pociągnęła go za rękę do kuchni, po drodze zakładając na ciało swój krótki, puszysty szlafrok, który ledwo zakrywał jej pupę.

-----

-Szczerze, to myślałem, że będzie to coś wymyślnego, ale te kanapki z nutella były jednak naprawdę super opcją.- powiedział, jednocześnie pałaszując czwartą kromkę. Karolina zajadała się tak samo, jak on. Po jedzeniu wspólnie poszli umyć zęby.

-Mam prośbę.- zaczął Joker, gdy wyszli z łazienki. -Mogłabyś zadzwonić do tej całej Victorii i poprosić, żeby nie zdradzając ciebie dowiedziała się, gdzie dokładnie mieszka ten skurwysyn?-

-Vi pisała, że nie wie... Ale mogę poprosić ją, żeby poświęciła trochę czasu na szukanie.-

-Byłoby super. Najprawdopodobniej mieszka albo na Red Street, albo Shell Street. Przynajmniej tak wynika z mojego dochodzenia. Przydałby się chociaż numer domu.-

-Da się zrobić. Zaraz do niej zadzwonię.-

---

Gdy Karola rozmawiała z Vi, Joker poszedł do salonu i włączył wiadomości. "Znowu zmiana tej jebanej pogody. Będzie gorąco." pomyślał. Nagle na ekranie pojawiło się jego zdjęcie z dopiskiem: Czyżby król zbrodni nareszcie odpuścił?

Heath widząc to wyłączył telewizor. Faktycznie, ostatnio "zaniedbał" swoją "pracę", chociaż z drugiej strony... Miał ku temu powody. Uśmiechnął się pod nosem, gdy przypomniał sobie po kolei każdą z nocy nad jeziorem, podczas których jedyne, co słyszał to jęki swojej kobiety i błaganie o więcej.
Jednak dziś wraca. Wraca, ze swoją pomagierką.

-Heath, Vi mówiła, że Van mieszka na Shell Street w szarym, jednopiętrowym domu z czarną dachówką.- powiedziała Karo z dużym uśmiechem na twarzy. Joker spojrzał na nią i zaśmiał się.

-No kotku, dzisiaj dasz popis swoich umiejętności.- stwierdził, a Karo klasnęła w dłonie. Była szczęśliwa.
-A teraz chodź do pana.- dodał, klepiąc swoje kolano, by na nin usiadła. W wiadomym dla ich obojga celu.

Uśmiechnęła się lubieżnie.

-Oj nie, Joker. To ty chodź do swojej pani.- powiedziała jasnowłosa i odwróciła się, krocząc w stronę sypialni. Heath poczuł, że mu twardnieje, gdy przed samymi drzwiami zrzuciła z siebie szlafrok.

Po chwili oboje znaleźli się w łóżku.

-Leżeć grzecznie i czekać, aż wrócę.- powiedziała Karo i wyszła z pokoju.

Serce Jokera przyspieszyło, gdy wróciła ubrana w wysokie, czarne szpilki i pończochy. W ręku trzymała sznur.

-Dzisiaj ty będziesz grzeczny, kochanie.- powiedziała, jednocześnie obwiazując sznurkiem jego dłonie i przywiązując do łóżka. Teraz miała pełny dostęp do jego nagiej, umięśnionej klatki piersiowej i przyrodzenia, jeszcze schowanego w bokserkach.

Blondynka ustawiła się przed swoim mężczyzną i zaczęła wić się, jak rasowa tancerka. Masowała swoje piersi, wypinała przed Jokerem pośladki.

"Jebane węzły. Chyba mi zaraz penis wybuchnie. Mam ochotę ją zerżnąć." pomyślał Heath. Nagle przestała.  Spojrzała zawadiacko na niego i weszła na łóżko. Pochyliła się nad jego przyrodzeniem i zaczęła je ssać, lizać, całować, wcześniej ściągając bokserki.
-Nie przestawaj...- wydyszał Joker. Jasnowłosa nie miała zamiaru. Ssała jego penisa coraz mocniej i dokładniej. Słyszała, po jego oddechu i pomrukiwaniu, że był coraz bliżej.

Wyjęła go z ust i szybko na nim usiadła. Gdy poczuł jej zaciskającą się na jego członku kobiecość, jęknął. Czuł, że zwariuje jeszcze bardziej. Miał skrępowane dłonie, a ciało jego partnerki kusiło go, by je dotknąć.

Karolina skakała na nim w przeróżnych pozycjach. Był pod wrażeniem tego, co potrafiła zrobić. Cały czas go zaskakiwała, a wiedział, że to nawet nie jest połowa z tego, co mu jeszcze pokaże.

Nagle blondynka wygięła się i spięła wszystkie mięśnie. Szczytowała, jednak nie przestała skakać. Robiła to dalej, co sprawiło, że Joker poczuł się jeszcze bardziej podniecony. W pewnym momencie słychać było tylko jego krzyk, informujący o tym, że dochodzi.

Kilka minut później leżeli już na łóżku, ciężko dysząc.

-Nie spodziewałem się, że przed naszym wyjściem i to jeszcze W TAKIEJ SPRAWIE będziesz miała ochotę na tak ostrą zabawę. Jesteś niesamowita, dziewczyno.- powiedział, przytulając ją do siebie. Ona w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła szatańsko.

-Jak sądzisz, co powinnam dziś ubrać?- zapytała.

-Hahaha! My sexy chick, nie ma to jak zaraz po seksie zacząć rozmowę na temat ciuchów. I love you, my naughty girl!- zaśmiał się Joker.

-Chcę po prostu dobrze wyglądać, gdy będę na oczach tego skurwysyna wbijać mu nóż w serce.-

-To rozumiem. Hmmm... W takim razie chętnie zobaczyłbym cię w czarnych leginsach i krótkiej bluzeczce, obcisłej, najlepiej fioletowej z dużym dekoltem, żebym mógł podziwiać cały dzień twoje piersi i wyeksponowane pośladki. Buty ubierz wygodne. Najlepiej w miarę sportowe.-

-Jak tylko pan sobie życzy.- odparła Karo i cmoknęła go w policzek.- Nie mogę się doczekać.- puściła mu oczko i poszła się przebrać. On odprowadził ją wzrokiem i pogratulował sam sobie takiej kobiety. Tak idealnej dla niego. 

Look at the Moon 🌕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz