Rozdział XVII

294 20 2
                                    

Promienie słońca oświetliły twarz jasnowłosej. Leżała naga na kanapie, przykryta lekką, czarną kołdra. Obok niej stała wysoka postać, postać mężczyzny. Ubrany w czarne spodnie, bez koszulki stał nad śpiącą dziewczyną, bacznie ją obserwując.
"Wygląda tak niewinnie. Cóż, w głębi duszy taka nie jest. Może w końcu uda mi się ją rozgryźć." myślał.

Dziewczyna zaczęła się poruszać i przeciągać.
Otworzyła oczy.

-Dzieńdobry.- powiedział Joker i "wykrzywił" twarz w szerokim uśmiechu.

-Cześć.- odparła blondynka i wstała do pozycji siedzącej, co sprawiło, że kołdra zsunela się z jej piersi. Nie przejęła się tym zbytnio. Przetarła oczy.

-Mogę się wykąpać?-

-Pod warunkiem, że pozwolisz mi posiedzieć w wannie ze sobą.- stwierdził Joker.

-Oczywiście.-

Kąpiel minęła w miarę spokojnie, pomijając fakt, iż kolorowemu zachciało się co chwilę chlapac Karo wodą, tym samym nie dając jej odpocząć.

-Jesteś taki upierdliwy chłopie...- powiedziała wstając i wychodząc z wanny.

-Chciałaś chyba powiedzieć: kochany, najlepszy, jedyny w swoim rodzaju.-

-Eh... Pewnie.- westchnęła i pocałowala go. -Jaki mamy dzisiaj dzień?- spytała.

-Niedziela skarbie! A wiesz co to oznacza?! Jutro szkoła!- krzyknął pełen entuzjazmu Joker.

-No to zajebiscie, super, czadzik.-

-Wyczuwam nutkę ironii w tym, co powiedziałaś.-

-I dobrze czujesz.- wzruszyła ramionami.

-Dlaczego, honey? Przecież lubisz poniedziałki!-

-Nawet nie pytam skąd to możesz wiedzieć... Lubię, ale nie mam ochoty na szkołę. Rozumiesz? Tak po prostu. Pomijając fakt, że w poniedziałki mam mega lekcje, to jednak mimo to... Nie lubię.-

-Wiem, co ci poprawi nastrój!- stwierdził, podchodząc do niej.
Polozyl swoje silne dłonie na jej pośladkach i bardzo mocno ścisnął.

Karolina zamruczała pod nosem i złapała go za jego nagie krocze.
Podniósł ją i po kilku sekundach znaleźli się na sypialnianym łóżku.

-Co mi zrobisz?- zapytała dziewczyna.

-Zerżnę Cię.- odpowiedział i zniżył się lekko, zbliżając się głową do jej jednego z najwrazliwszych miejsc.
-Ale najpierw, piękna... Trochę się z nią pobawie ustami...- wydyszał jej między nogami i zaczął ją tam całować, lizac, przygryzac.
Ona oddawała się tym pieszczotom zupełnie cała.
Gdy stwierdził, że jest gotowa, podniósł się do pozcycji klęczącej i nakazał jej, by przewróciła się na brzuch i mu się wypiela.
"A więc teraz to ja mam być uległa..." pomyślała i ochoczo zrobiła to, co jej rozkazal.
Złapał ją mocno za włosy i wszedł w nią z impetem w taki sposób, że dziewczę krzyknęło.

Robili to dość krótko, ale bardzo intensywnie. Przed samym końcem wyjal z niej to, czym sprawiał jej przyjemność.

-Tym razem chcę, żebyś połknęła.- wydyszał. Nie musiał nawet jej go wkładać do ust. Sama po niego sięgnęła, wylizała bardzo dokładnie, wykonała kilka szybkich ruchów i po chwili jej buzię wypełniła ciepła, biaława ciecz. Połknęła, tak, jak chciał i sama chciała i położyła się na plecach, starając złapać oddech. On ułożył się obok.

-Mówiłem już, że jesteś niesamowita?-

-Coś wspomniałeś...- odpowiedziała i uśmiechnęła się pod nosem.

On należał już do niej.

Look at the Moon 🌕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz