Rozdział LXXIII

90 11 7
                                    

Joker pov

Dostanie się do mieszkania mojej wybranki było trudniejsze, niż się spodziewałem. Najpierw oczywiście musiałem wysadzić ją gdzieś na przedmieściach, tak dla bezpieczeństwa, więc skazana była na jazdę autobusem. Ja w tym samym czasie pojechałem w kierunku jej ulicy, ale od innej strony, niż zrobiliśmy to wcześniej.

Po około dwudziestu minutach, gdy dotarłem w umówione przez nas miejsce w zaułku, pozostało mi tylko cierpliwie czekać.

-Heath!- usłyszałem za plecami.

No to będzie ciekawie.

Obróciłem się i zobaczyłem moją cudowną istotę.

Cudowną, wkurwioną istotę.

-Ty idioto! Jak ci nie wstyd?! Mogłeś chociaż zabrać ode mnie tę cholerną walizkę. Musiałam się z tym tarabanić aż z przystanku! Nie odzywaj się do mnie, kretynie!

Krzyczała tak jeszcze kilka sekund, mając totalnie gdzieś, że ktoś nas może usłyszeć.

-Calm down, sexy little psycho, bo ci żyłka pęknie.- powiedziałem i podszedłem do niej, zabierając jej walizkę.

-Kiedyś cię zabiję, rozumiesz?! Teraz idę do mieszkania i chcę cię widzieć na miejscu za pięć minut! Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, żegnam!- wrzasnęła, odwróciła się odeszła.

Cóż. Faktycznie mogłem jej tę walizkę zabrać, no ale trudno. Przynajmniej nie musiałem dźwigać.

------

-Minęło siedem minut! Mówiłam, że masz pięć! Czemu nawet tego nie potrafisz dla mnie zrobić?!- tymi słowami zostałem przywitany u samego progu.

-Spokojnie, kicia. Przecież ważne, że jestem. Wyobraź sobie, że nie było łatwo się tu dostać podczas, gdy wokół tyle ludzi.

-No i?

-No i nic. Come to daddy.- powiedziałem. Moja luba chyba była wystarczająco zmęczona kłótnią, gdyż tylko westchnęła i podeszła do mnie, wtulając się w moją klatkę piersiową.

-Kocham cię.- usłyszałem.

-I ja ciebie. Na co masz ochotę? Co byś chciała robić?

-Cokolwiek... Muszę tylko zadzwonić do Vi.

-Po co?

-Nie miałam z nią kontaktu jakiś czas, a za kilka dni zakończenie roku. Pewnie wyjdziemy gdzieś na jakieś spotkanie pożegnalne.

Kiwnąłem głową w geście zrozumienia.

Karolina poszła do pokoju, by wykonać telefon, a ja w tym czasie postanowiłem, że zrobię nam coś na ząb. Nie mając żadnego pomysłu, wszedłem do kuchni i... Na tym się skończyło. Jako beztalencie kuchenne, na nic nie wpadłem. Pozostało mi zaczekać na mą wybrankę.

-Vi, ale ja nie chcę się z nim spotykać. Przynajmniej nie w taki sposób. Po prostu... Nie chcę, rozumiesz?- usłyszałem stłumiony przez ścianę głos Karoliny.

Domyśliłem się, że chodzi o tego całego Stevena, jednak zrezygnowałem z podsłuchiwania owej rozmowy. Raczej było to zbędne. Poza tym, ufałem mojej kobiecie na tyle, by puścić to w niepamięć i się nad tym nie zastanawiać. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, a zaraz w moim polu widzenia pojawiła się jasnowłosa. Widząc jej smutną minę, musiałem do niej podejść. Położyłem swoje dłonie na jej biodrach, przyciągnąłem do siebie i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, który ochoczo oddawała.

-Heath...- wyszeptała, a po moim ciele przeszły ciarki.

-Nic nie mów...- wydyszałem w jej usta i wziąłem na ręce, kierując swe kroki do jej pokoju.

Look at the Moon 🌕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz