Siedziałam na piaszczystej plaży oczarowana widokiem przed sobą — zatoką Gonâve; Carrefour; Haiti. Morze dzisiejszego wieczora było wyjątkowo spokojne. Woda obmywała mi stopy i czułam, że jestem we właściwym miejscu. Byłam z siebie dumna. Stając na przekór rodzinie i przyjaciołom, opuściłam swoje rodzinne miasto, jakim było Quebec na rzecz zrobienia czegoś dobrego względem innych, względem potrzebujących.
Każdego — prędzej czy później — nachodzi myśl o staniu się lepszą wersją samego siebie. W moim przypadku ten moment przysłonił mi wszystko inne. Czułam, że muszę poddać się tej chwili i zmienić coś w swoim życiu. Nie satysfakcjonowały mnie ciągłe imprezy, alkohol czy inne używki, od których moi rówieśnicy ani myśleli stronić. Nie czułam się wśród nich potrzebna.
A teraz?
Jestem szczęśliwa, widząc chociażby cień uśmiechu na twarzach ludzi, którzy mnie otaczają. Jeszcze dwa lata temu nie potrafiłam tego docenić. Nie zwracałam wtedy uwagi na drobne szczegóły, które tak naprawdę w życiu pełniły najważniejszą rolę.
— Savannah... Zaśpiewasz mi? — duże, brązowe oczy małego chłopca siedzącego na moich kolanach z nadzieją wpatrywały się w moje.
— No pewnie — uśmiechnęłam się szeroko, kiedy jego rączki owinęły się wokół mojej szyi. Wtulił się we mnie mocno, a ja przymknęłam oczy, ciesząc się tą chwilą.
Niedługo później z moich ust wydobyły się pierwsze dźwięki kołysanki, którą śpiewała mi niegdyś mama. Bujałam nami lekko, sprawiając tym, aby Ethan szybciej zasnął. W końcu było już późno, a on dawno powinien leżeć w swoim łóżku, śniąc o lepszym jutrze dla siebie i reszty świata.
Słoneczko już gasi złoty blask.
Za chwilę niebo błyśnie czarem gwiazd.
Dobranoc...
Dobranoc...
Dobranoc już...
CZYTASZ
Dotykiem Serca
RomanceSavannah Hastings pewnego dnia zapragnęła wnieść szczęście do czyjegoś życia - swoje powierzając wolontariacie. Wyruszyła w podróż ku staniu się lepszą wersją samej siebie, lądując w najuboższym kraju półkuli zachodniej, dotkniętym kataklizmami. Odd...