*
Po całym dniu spędzonym na nauce i zabawie nadszedł czas, aby ułożyć gromadkę bliską mojemu sercu do snu. Miałam czytać im na dobranoc. To był zwyczaj, jaki zapoczątkowaliśmy już pierwszego dnia mojego pobytu na wyspie.
— Uspokójcie się — dzieciaki przekrzykiwały się nawzajem. Cofnęłam pudełko sprzed ich wyciągniętych rączek. Zawierało tytuły bajek zapisane na wymiętolonych już świstkach papieru. Co wieczór jedno z grupy losowało, decydując tym, przy jakiej niesamowitej historii cała czwórka pogrąży się we śnie. To pozwalało im przenieść się, choć na moment do pięknego świata, który tak bardzo różnił się od tego, w jakim przyszło im żyć. — Florence kochanie... wybierałaś wczoraj — zaznaczyłam łagodnie, kiedy oburzeniu jednej z dwójki dziewczynek nie było końca. Przyjęła to z niezadowoleniem.
— Mogę dzisiaj ja? Proszę — przytaknęłam na prośbę Michèle, wywołując tym obruszenie u pozostałych. Zaczęli wykłócać się między sobą, uważając, że mój wybór nie był sprawiedliwy.
— Wystarczy tych sporów — rzekłam stanowczo. — Dzisiaj czyta Michèle. Jakoś od żadnego z was nie usłyszałam magicznego słowa — zwróciłam się do oburzonej trójki. Zamilkli i bez słowa rozeszli się do swoich łóżek, zakopując w pościeli.
— Oby to był Kopciuszek — dziewczynka mruknęła z nadzieją. Posłałam jej uśmiech, potrząsając zachęcająco pudełkiem.
— Tylko nie to — jęknął marudnie Joel. Siedmiolatka spojrzała w jego stronę, gromiąc go wzrokiem. W złości uroczo zmarszczyła brwi i nosek.
— Bajka jest świetna — wstawiłam się za gustem swojej podopiecznej. — Trzymam kciuki — zwróciłam się z kolei bezpośrednio do Michèle, która zanurzyła drobną dłoń w pudełku. Rozwinęła wybraną przez siebie karteczkę, skupiając się na odczytaniu jej treści. Zaczęła składać literki, ostatecznie niezbyt zadowolona ze swojego trafu.
— Pinokio — ogłosiła ze smętną miną. Ethan i Joel zaczęli się śmiać.
— Może uda się kolejnym razem — dodałam pocieszająco, sięgając dłonią jej twarzy. Kciukiem podniosłam kącik jej ust, chcąc ujrzeć, jak ten układa się w półuśmiechu, co po krótkiej chwili nastąpiło. — Zmykaj do łóżka — poleciłam, po czym zabrałam się za odszukanie w stosie książek tej właściwej.
Słysząc charakterystyczne skrzypienie drzwi, odwróciłam się za siebie, by sprawdzić, kto się w nich pojawił. Zastałam w nich Nathana, opierającego się o futrynę z rękoma włożonymi w kieszenie dresowych spodni. W oczy rzucał się jego umięśniony tors opięty o biały, lekko wygnieciony T-shirt. Zmęczony wyraz twarzy i zmierzwione włosy dodawały mu jedynie uroku. Zagapiłam się. Dopiero chichot dzieci zdołał przerwać ten stan.
— Jak długo już tak stoisz? — w końcu udało mi się wydusić z siebie cokolwiek. Byłam zażenowana zagapieniem się na chłopaka, więc czym prędzej powróciłam do wcześniejszej czynności.
— Chwilę — odparł krótko, po czym podszedł do niewielkiej sofy, zajmując miejsce tuż obok mnie. Skupiłam się na przeglądaniu każdej z okładek w poszukiwaniu tej przedstawiającej drewnianą kukiełkę i jak na złość nie mogłam na nią trafić. Za to udało się to Nathanowi. Nachylił się, sięgając po właściwą bajkę, która – co śmieszne – leżała na wierzchu. Dekoncentrowała mnie jego obecność, co było dla mnie dziwne. — Zastanawia mnie, ile można słuchać bajki o Kopciuszku? — nawiązał do mojej rozmowy z Michèle, której był świadkiem. — Z tego co kojarzę, czytałaś ją im tydzień temu — mówił cicho, nie chcąc zapewne zaszkodzić tym sobie u dziewczynek, które wprost uwielbiały tę pełną magii opowieść. Ja tak samo.
CZYTASZ
Dotykiem Serca
RomanceSavannah Hastings pewnego dnia zapragnęła wnieść szczęście do czyjegoś życia - swoje powierzając wolontariacie. Wyruszyła w podróż ku staniu się lepszą wersją samej siebie, lądując w najuboższym kraju półkuli zachodniej, dotkniętym kataklizmami. Odd...