Część 24

4.8K 220 10
                                    

   Po dwóch i pół godzinie wróciliśmy do domu, przebraliśmy się i siedzieliśmy w salonie oglądając telewizję.   

- umówiłam się z weroniką na mieście. Powiedziałam siadając mu na kolana

- o której będziesz?

- nie wiem... wieczorem

- a na którą się umówiłyście?

- jak skończy lekcję na 14. Właśnie miałeś pokazać mi psy

- ale co...teraz?

- no a kiedy później nie będę miała czasu. Może pójdziemy z nimi na spacer?

- dobra to chodź

Poszliśmy do ogrodu chłopak zapiął psy, jakoś dzisiaj były przyjaźnie nastawione do mnie jednak mimo wszystko nie chciał mi dać soni abym ją prowadziła. Ale udało się, tak! w końcu postawiłam na swoim.Poszliśmy do parku tego w którym go poznałam niedaleko mojego starego domu. Spacerowaliśmy trzymając się za ręce, a z obu stron szły wielkie pitbule wyglądało to całkiem fajnie, ale każda osoba w parku tym bardziej omijała nas szerokim łukiem z czego ja lekko chichotałam. Kiedyś nigdy nie pomyślałabym o takim życiu, a teraz mam super chłopaka, jest cudowny mimo, że strasznie stanowczy, jestem szczęśliwa mimo, że tyle się działo i dzieje dalej w moim życiu. Mama właśnie mama ciekawe kiedy się wybudzi czy zaakceptuje moje nowe życie heh.. pewnie nie... no ale ja już na to nic nie poradzę. Chodziliśmy po dwóch godzinach spacerowania była już trzynasta postanowiliśmy wracać bo za godzinę idę z werą wracaliśmy przez ten sam park, spotkaliśmy Martę z Remikiem którzy też postanowili zaczerpnąć świeżego powietrza.

- cześć... o matko co to wy macie takie psy? Zapytała marta wcześniej nigdy ich nie widziała

- mamy. Zaśmiał się devil

- gryzą? Miały kagańce na pysku więc dało się wywnioskować że tak

- lepiej nie podchodzić. Powiedziałam

- przyjdziesz dzisiaj do nas? Zapytała marta

- nie... umówiłam się z weronikom jutro może w padnę

- dobra...a gdzie idziecie?

- no wracamy już do domu bo za godzinę wychodzę

- dobra to nie przeszkadzamy.. do jutra.

- cześć

Odpowiedzieliśmy i poszliśmy dalej...w domy byliśmy o 13:23 w sam raz, ubrałam czarne podarte rajstopy do tego krótkie czarne spodenki, białą bluzkę przed pępek i czarne buty na grubym obcasie z ćwiekami, zrobiłam sobie makijaż, który w sumie składał się tylko z pomalowanych rzęs i ciękiej kreski,  a włosy związałam w luźnego koka. Gotowa wyszłam z łazienki i zeszłam na dół

- ty z koleżanką idziesz czy na randkę? Zaśmiał się devil

- no wiesz z koleżanką, ale zawsze można kogoś wyrwać. Powiedziałam śmiejąc się te słowa nie spodobały się diabłowi

- i tak jesteś tylko moja. Wyszeptał mi do ucha, przeszły mnie ciarki

- wiem żartuje. Powiedziałam spuszczając głowę. On podniósł mój podbródek i mnie pocałował po czym powiedział

- nie bój się mnie.

Pokiwałam tylko głową i wyszłam, droga zajęła mi jakieś 10 min gdy doszłam czekała już na ławce moja towarzyszka jak mnie zobaczyła stanęła jak wryta

- halo nie poznajesz mnie. Zaśmiałam się podchodząc bliżej

- zajebiście wyglądasz. Powiedziała i mnie mocno przytuliła

buntowniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz