Rozdział 3b

306 24 6
                                    

Przepraszam za problem, ale cały czas mi ucina rozdział 3. Podzieliłam go na dwie części. Mam nadzieje, że tym razem jest dobrze.

~~~~~

Erwin uderzył ręką w stół.

– Przeszkadzacie innym. Możecie iść kłócić się gdzieś indziej?!

– Erwin, to tylko niewinna kłótnia małżeńska. Chociaż... Możesz im przerwać. Nie lubie yuri. 

Jean zaczyna mnie powoli wkurwiać.

– Jean, próbujesz ich obrazić czy pokazać swoją głupotę? W przeciwieństwie do ciebie, patrząc na nich widać że są facetami. – brunetka mu dogryzła.

– Uspokójcie się i kończcie jeść. Jutro witamy nowych zwiadowców. Jest ich całkiem sporo.

– Okej... - wszyscy powiedzieliśmy niemal równocześnie.

Pati i Petra, wymieniły spojrzenia. Zaraz zacznie się ich akcja.

– Armin, Hanji. Zaczęliście już prać?

– Tak. Jak pozbędziemy się brudu, zastosujemy na jednym stroju specyfik. Potem przetestujemy i może wykorzystamy.

– Chce ktoś jeszcze kompotu? Trochę zostało, a sama nie dam rady wypić. – ona już jest gotowa. Jeszcze sekunda. Pata przysuneła talerz swojej zupy na kant stołu. Ja przysunąłem się tak, by najbardziej ucierpiała moja koszula.

– Ja chcę. Smakuje jak ten babuni... No, to złe porównanie. Babunia latała z pistoletami i nożami po podziemiu. Pozbywała się niepotrzebnych ludzi. Ale to nie ważne. Eren, ty też chcesz? – kiwnąłem głową.

– Już wam nalewam.

Podeszła do nas i powoli przesuneła szklanką talerz. Zrobiła gwałtowny ruch i cała zupa Paty, znalazła się na mnie. Kurde...

– Kurwa! Gorące, parzy!!!

Spadłem z krzesła na ziemię. Zacząłem rozpinać swoją bluzkę. Po chwili znalazła się obok, a ja obróciłem się na brzuch i koiłem ból o chłodną posadzkę.

– Przepraszam Eren. To było niechcący.

– Ouu, jaka ulga. Stop co ja teraz zrobię? – podniosłem się do siadu i spojrzałem na mokry materiał, leżący obok. – Ma ktoś pożyczyć koszulkę? Ja wszystko oddałem do prania... Levi, wszystko okej?

– T-tak wporządku. Nic mi nie jest.

– Ale jesteś czerwony i... Krew ci leci z nosa!

– Heheh, pewnie z podniecenia.

– Pata, uspokój się. Levi, na pewno nic ci nie jest? Może się położysz, dam sobie radę sam w sprzątaniu.

– Spoko. Dam radę sprzątać.

– To ja może posprzątam tą zupę. – brunetka zrzuciła ze stołu, "przypadkiem" moją szklankę. Roztrzaskała się. Podszedłem i zacząłem zbierać odłamki szkła. – Pata, przynieś miotłę i kilka innych rzeczy potrzebnych do sprzątania. – zauważyłem na podłodze krew. – Kurwa czyja to krew? Twoja? Kurde nienawidze sprzątać krwi ona jest taka...

– Eren, to twoja krew. Kurde. Pata, przynieś jeszcze apteczkę!

– Nic mi nie jest. Levi czemu się tak martwisz? To tylko rozcięcie. – Patricia przyszła z rzeczami. Levi zaczął mnie opatrywać. Ja trzymałem chusteczkę przy jego nosie, ocierając resztki szkarłatu z jego jak zwykle poważnej twarzy. Po chwili z zabandażowaną ręką (prawą) zostałem zaciągnięty do części mieszkalnej, przez Levi'a. - Gdzie idziemy?

~~~~~

Zmieniłam opis, bo zmieniam fabułe. Jeszcze raz przepraszam za problemy.

Odrzucasz mnie?!  || Ereri/Riren *W Trakcie Poprawy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz