Rozdział 14.2

214 17 9
                                    

W ostatniej chwili złapałem go za dłoń, drugą ręką trzymając ramy okna. Chwycił moją ręke, oburącz. Zacząłem go wciągać. Nasze wspólne treningi się opłaciły, gdyż po chwili obydwaj leżeliśmi na podłodze w moim pokoju.

Leżał na mnie, co trochę utrudniało mi oddychanie. Usiedliśmy, a ja zacząłem głośno płakać. Przytuliłem go mocno. Nie chciałem go wypuścić. Prawie go straciłem.

– Eren? Co jest? – zapytał zaskoczony mężczyzna.

– Ty idioto! – krzyknąłem. – Prawie cie straciłem. Mogłem cie wpuścić, kiedy pukałeś. Gdybyś spadł... Twoje szanse na przeżycie byłyby niewielkie. Nigdy więcej mi tego nie rób.

– Jedna osoba mniej, nikt by się nie przejął...

– Ale, ja cię kocha... Kochałem. Nie dał bym sobie rady.

– Dałbyś, nie jestem nikomu potrzeb... – złączyłem nasze wargi razem, przerywając jego wypowiedź. Nie chciałem tego dalej słuchać. Jego słowa, tak mnie bolały...

Mężczyzna pogłębił pocałunek, przyszpilając mnie do ziemi. Kciukiem ocierał moje łzy. Jego druga ręka zawędrowała pod moją koszulkę. Jęknąłem w jego usta.

Łzy już nie leciały tak jak wcześniej.
Oderwałem się od niego.

– Muszę się umyć. Strasznie się kleję przez Armina.

– To pójdziemy razem. – zaczął składać pocałunki na mojej szyi i torsie.

– L-Levi. – nie reagował. – Levi! Odejdź. Ja nie chce!

Odsunął się ode mnie. Wstał i podszedł do drzwi. Uśmiechnął się do mnie, co ostatnio jest bardzo częste i wyszedł, uprzednio otwierając drzwi.

Co ja zrobiłem...

Poszedłem się myć. W łazience spędziłem około dwie godziny.

Postanowiłem przeprosić Levi'a. Odziany w świeże ubrania, wyszedłem z pokoju. W kilka sekund znalazłem się pod pokojem ciemnowłosego. Miałem zapukać, ale usłyszałem rozmowę.

– Czyli w skrócie, najpierw cie pocałował, a później odtrącił... Wszyscy teraz mówią, o tym rzekomym gwałcie. Może to przez to. – to Maciek? Nie, to ten nowy. Farlan, czy jak mu tam.

– Może...

– Ale wiesz, masz dobry gust. Mi też wpadł w oko...

– Ej! Trzymaj sie od niego z daleka! – rozkazał.

– No ok, a właśnie. Maciek mi coś mówił o twoim małym przyjacielu. Pokażesz?

– Ogólnie powinieneś mieć własnego...

– No tak, ale po tamtym wypadku w którym straciłem... Są rzeczy których się nie da zastąpić.

– Eh, patrz.

-uu. Nigdy takiego nie widziałem. Zajebisty. Słyszałem, że chcesz go z kimś poznać. Kiedy?

– Trzydziestego

Zapukałem do drzwi. Usłyszałem jeszcze szybkie "chowaj go", a następnie zbliżające się kroki. Drzwi się otworzyły. Gwałtownie wparowałem do środka i rzuciłem mu się na szyję, nie zwracając większej uwagi na jego gościa.
Zaciągnąłem go do łazienki i zamknąłem drzwi na klucz.

– Przepraszam za wcześniej. Powinieneś wiedzieć, że nie lubie gdy ktoś tak o sobie mówi. – zacząłem się tłumaczyć. – Postanowiłem cie uciszyć, a pocałunek był pierwszą rzeczą, która mi przyszła do głowy. Proszę zapomnij o tym...

Odrzucasz mnie?!  || Ereri/Riren *W Trakcie Poprawy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz