Rozdział 15

237 18 0
                                    

~Levi~

Poszliśmy na trening.
Mieliśmy dobrać się w pary. Skierowałem się wolnym krokiem w stronę Erena. Chciałem z nim poćwiczyć.

– Eren, ćwiczysz ze mną? – zapytałem.

– Wybacz, już mnie Farlan o to poprosił.

– A, spoko. To może innym razem...

Odszedłem od nich na odległość idealną do sekretnego podsłuchiwania. U nas jest tak, że zawsze jedna osoba nie ma pary. Tym razem padło na mnie. Przez pierwszą połowe treningu będziemy ćwiczyć samoobronę lub wzwacniać wytrwałość. Potem ćwiczenia ze sprzętem do trójwymiarowego manewru.

Stałem blisko nich. Widziałem jak mój do pewnego czasu kolega (dop. Aut. Levi nigdy nie uważał go za swojego narzeczonego...) obmacuje Erena, udając że pokazuje mu idealną postawę.
Ale gorsze było to, że Eren to widział. Był świadomy, a jednak nie reagował, nie odpychał.
Bolał mnie ten widok.

Wszedłem na najbliższe drzewo.

Schylił się do szyi Erena i zaczął ją lizać oraz całować. W pobliżu nie było innych zwiadowców... Może to i dobrze.
Eren odsunął się od niego. Nie widział mnie. Patrzył na niego ze złością.

– Co ty do cholery robisz? Myślałem że jesteś moim przyjacielem... Ale nie, ty chcesz się tylko pieprzyć. Wal się. Jesteś taki jak Levi... Pff, nawet gorszy. On przynajmniej... On przynajmniej...

– On przynajmniej może? Jemu pozwalasz... Jestem pewny, że nic do ciebie nie czuje. Może w końcu o nim zapomnisz. Nie masz u niego szans. On cie nie kocha... A ja... Ja cie kocham. Skoro nie możesz być z osobą, którą kochasz, to spróbuj zakochać się w osobie, która ciebie kocha. Spróbuj zakochać się we mnie.

(Dop. Aut. Tak wiem. Kocha itp. Powtarza się, ale powiedzmy, że to taki jego sposób mówienia)

Myśli, że Eren na to poleci? Pff, żałosne.

– Może masz rację... Po co mam się starać...

Co?! Uległ? Tak być nie może. Zszedłem z drzewa, cofnąłem się o kilkanaście metrów. Zostałem niezauważony. Po moim policzku spływały łzy. W mojej głowie powstał idealny plan. Pobiegłem w ich stronę, nie ukrywając łez. Idealnie wybrałem trasę tak, by wpaść na chłopaka. Spuściłem głowę. Kilka metrów dalej, wpadłem na niego. Spojrzałem w jego oczy. Podniosłem się i pomogłem mu wstać. Przeprosiłem i pobiegłem dalej. Zatrzymałem się chwilę później. Wszedłem na drzewo. Widziałem jak Eren mnie szuka. Dostrzegł mnie i podbiegł do mnie. Powoli wspiął się na drzewo. Ja otarłem łzy. Może to nie najlepszy sposób na zdobycie Erena, ale chyba jedyny skuteczny.

– Levi, czemu płaczesz?! Coś się stało? W ogóle to powinienem zapytać "Ty płaczesz?!", ale przecież widze. Tylko raz widziałem jak płaczesz. To musi być coś ciężkiego...

– Heh, po prostu od dziecka nie okazywałem emocji i uczuć. To wszystko się we mnie skumulowało. W końcu worek do którego chowałem uczucia... Pękł. Jak moje serce.

– Ktoś ci dał kosza?

– Tak jakby. Ale ta osoba nie wie. Nieświadomie mnie rani. A najgorsze jest to, że kiedyś mnie kochał...

– Współczuje...

– To z Farlanem to na poważnie? –  zapytałem.

– Co?! Nie! Ktoś ci coś powiedział?!

– Tak, jakaś dziewczyna. – zmyśliłem. – stwierdziła że Farlan się mizia z moim chłopakiem. Ja zapytałem o kogo jej chodzi, a ta powiedziała, że o ciebie.

Odrzucasz mnie?!  || Ereri/Riren *W Trakcie Poprawy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz