the end;

488 58 17
                                    

Jackson Wang: odwróć sb ok. ;-;

Wyświetlono: 16:38

Chłopak nie do końca wiedział o co chodziło młodszemu, lecz zrobił to, co Jackson mu kazał i odwrócił się powoli. Nikogo nie było. Mark podniósł więc komórkę z zamiarem odpisania na wiadomość, jednak zanim jego palce zdążyły dotknąć ekranu telefonu, chłopak poczuł duże, ciepłe ręce na swojej talii i po chwili znalazł sie w czyichś objęciach.

– Jac-Jackson? – Wydukał obracając głowę w stronę nieznajomego.

– Ano – powiedział chłopak z uśmiechem na ustach. – teraz dostaniesz nauczkę, za te wszystkie kłamstwa! – mówiąc to ścisnął starszego jeszcze mocniej tak, że z jego ust wydobył się cichy stęk.

– Aish, co ty robisz? Ludzie się patrzą. – starszy chciał uwolnić się z objęć Jacksona, ale ten przewidział jego ruch i odwrócił go do siebie twarzą.

– Kupa mnie to. – Spojrzał mu w oczy, tym samym sprawiając, że starszy zarumienił się lekko. - Chciałeś mi uciec? Chcesz jeszcze jedną karę?

– C-co Ty tu robisz? – Zapytał zdezorientowany całą tą sytuacją Mark.

– "Wanna make out?" No to widzisz, jestem. – Młodszy uśmiechnął się szeroko.

– Aish, Jackson. Nie jestem przygotowany. – Mark zakrył dolną część twarzy ręką i spuścił wzrok. Jackson widząc jego zakłopotanie przybliżył się i przytulił chłopaka.

– Jak Ty się chciałeś przygotowywać? – młodszy pogładził lekko Marka po włosach. – W końcu sie spotkaliśmy. Może nie tak to sobie wyobrażałem, ale chyba wszystko jest okej, nie?

– Wyobrażałeś sobie nasze spotkanie? – Wymruczał Mark w ramie Jacksona.

– Mhmm, powiedzmy.

Stali tak chwilę ogarnięci ciszą, która o dziwo wcale nie była niezręczna. Mark podniósł głowę i spojrzał na Jacksona.

– Umm, przejdziemy się? Musze trochę ochłonąć. – Zapytał. Młodszy tylko pokiwał głową w odpowiedzi.

Szli w ciszy ścieżką wzdłuż rzeki Han raz po raz zerkając na siebie.

– Skąd wiedziałeś, że to ja? – Ciszę postanowił przerwać Mark, który popatrzył się na Jacksona swoimi czarnymi oczkami.

– Wiedziałem jak wyglądasz, zresztą ostatnia wiadomość była po to, żeby upewnić się, czy to naprawdę ty. – Chłopak nie podniósł wzroku z kostki chodnika po którym kroczyli.

– Okej, mądrze.

– Dzięki – uśmiechnął się. – Chcesz coś zjeść? Ja głoduje od rana i nie pogardzę jakimś żarełkiem.

– Nie, nie jestem głodny. Mogę Ci towarzyszyć i tak nie mam nic lepszego do roboty.

– Randka w kawiarni? – Jackson spojrzał na Marka i uśmiechnął się jeszcze szerzej.

– Aish Jackson! – Starszy uderzył go w ramie, na co ten tylko sie zaśmiał.

– O patrz! Tamta piekarnia wygląda obiecująco! – Wskazał ręką na mały budynek na przeciw ulicy. Zanim Mark zdążył znaleźć ją wzrokiem, Jackson złapał go za rękę i pociągnął w kierunku piekarni.

✓ ⚣hug; marksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz