four

109 7 0
                                    

Po chwili wychodzimy z domu i udajemy się w stronę domu kuzynki. Po drodze mijamy babcię Jill, która jak zwykle ma dobry humor. Witam się z nią i razem z przyjaciółką chcemy iść dalej, ale kobieta już częstuje nas swoimi specjałami.
Dziękujemy za rogaliki, które swoją drogą były przepyszne i zbliżamy się do tej dwójki przed nami.

Wuut.

Pamiętaj - wdech i wydech.

Przecież to proste, prawda?

Widząc nas, uśmiechają się szeroko, a Claudia biegnie w moją stronę. Przytulam ją i mówię ciche 'hej'.

-Cześć Aaron - mówi pogodnie Jill, nie zważając na mnie i próbuje przybić piątkę chłopakowi, który jest o wiele od niej wyższy. Może 180?

Koszykarz? Piłkarz?

-No hej - odpowiada brunet, wciąż nie przestając się uśmiechać i schyla się do wzrostu Jill.

Aaron jest, cóż przystojny?

Nawet bardzo.

Jak na porę roku przystało, chłopak ma opaloną skórę. Ciemne, modnie ułożone włosy opadają mu lekko na czoło, przez co musi je ciągle poprawiać. Ma na sobie biały T-shirt w granatowe wzory statków i jeansy, które opinają jego szczupłe nogi.

Czemu się tak denerwuję?

Ach no tak, przecież on jest obłędny.

-Koleżanka się nie przywita?- kieruje to pytanie w moją stronę, ale ja tylko wystawiam dłoń i macham nią lekko i krótko. Chłopak kiwa głową i uśmiecha się jeszcze szerzej.

Powiedz coś ty idiotko.

-Emily z wami nie ma? - pyta Claudia, na co Jill przecząco kiwa głową.

-A miała być? - patrzę na Jill - nic mi nie wspominałaś. A co?

-W czwórkę nie zagramy. Aaron jest zbyt mocny na nas 3.

-O tak, zbyt mocny. Nie poradzicie sobie- mówi z przekonaniem i patrzy na nas z góry. Lekki uśmiech mu igra na ustach.

Ta, jasne.

-Pff, wmawiaj sobie - wyrywa mi się i wszyscy patrzą w moją stronę.

Super, właśnie zrobiłaś z siebie jeszcze większą kretynkę.

Przyjaciółka widząc moją minę mówi szybko, ratując mnie z tej niezręcznej sytuacji.

-Pójdziemy po nią - mówi Jill i bierze mnie za rękę - jest w domu?

Odwracamy się w stronę Claudii, ale ona słucha Aarona, pochylonego nad nią i  mówiącego jej coś na ucho.

-Tak, tak. Jest - mówi pośpiesznie dziewczyna i słucha dalej - idźcie już.

Widząc brak zainteresowania ze strony dziewczyny, wzruszam ramionami i idę za Jill. Jestem naprawdę zirytowana całym tym zamieszaniem związanym z umiejętnościami chłopaka. Może jeszcze pomnik mu postawić w centrum miasta, bo jest zbyt dobry?

-Hayley, czekaj!- słyszę zdyszany głos Claudii za sobą, więc odwracam się - Aaron.chciałby.z tobą.porozmawiać.jaak.wrocisz -mówi z przerwami biorąc wdech.

Słucham?

- Chyba żartujesz - mówię i uśmiecham się ironicznie - o czym? Wydaje się, że nie mamy o czym - odpowiadam sama na pytanie.

Przenoszę wzrok na chłopaka, który teraz popisuje się robiąc różne sztuczki z piłką. Widzę cholerną perfekcję w jego ruchach i samym poruszaniu, co wskazuje na jego doświadczenie. Rozumiem już sens jego słów, co nie oznacza mojej dostatecznej akceptacji jego narcyzowatego zachowania.


-Po prostu chce porozmawiać. Zgódź się.

Odwagi, przecież rozmowa jeszcze nikogo nie zabiła.

Chyba.



one dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz