eight

112 6 0
                                    

Nigdy nie byłam tak zdenerwowana jak teraz. Moje dłonie wciąż wykonują ten sam ruch, a ja lekko się kiwam. Splatam włosy w warkocz i nakładam na nos przeciwsłoneczne okulary w czarnej oprawce. Zabieram swoją torebkę i ruszam najwolniej, jak tylko mogę.

Będę czekał.

Będę czekał.

Pożegnałam się wcześniej z Jill i nie chcąc robić jej zbędnego kłopotu z odprowadzaniem mnie, proszę żeby została. Claudia już znajduje się we własnym domu i pewnie czeka na swojego chłopaka.

Kolejny powód dlaczego jej zazdroszczę.

Widząc czarnego chevroleta chłopaka idę szybciej, nie chcąc robić większego zamieszania, ale on już podjeżdża w moją stronę z piskiem się zatrzymując. Otwieram drzwi i siadam na miejscu pasażera.

-Jeśli chciałeś się popisać to ci nie wyszło - mówię ironicznie, zapinając pasy.

Układam torebkę obok moich nóg i próbuję się wyluzować, dlatego swobodnie opieram się plecami o siedzenie i normuję oddech. Udaje mi się, dlatego zadowolona ze swoich postępów, uśmiecham się lekko. Rozglądam się po wnętrzu samochodu, gdzie panuje znośny porządek. Mój wzrok spoczywa na brunecie, który teraz wybiera piosenki do dalszej drogi. Pochyla się, więc mogę dostrzec jego wydatne kości policzkowe. Promienie słońca padające na jego twarz powodują, że chłopak wygląda jeszcze bardziej niesamowicie niż kiedykolwiek wcześniej. Cholera, on jest idealny.

-Co? - prycha, na co ja szybko odwracam twarz w inną stronę - i zaraz mogę się popisać, kiedy będziemy zjeżdżać z tej góry - wskazuje na stromy pagórek nieco oddalony od jezdni.

-Pff, przecież to tylko małe wzniesienie, nie wiem co może być w tym tak fascynujące? I niebezpieczne - przedrzeźniam go.

Aaron tylko patrzy na mnie wzywająco i rusza szybko. W międzyczasie sam nakłada okulary i mierzwi sobie włosy. Nagle gwałtownie hamuje, na co ja lekko pochylam się w przód i przytrzymuję się rękoma.

- Chory jesteś?! - krzyczę, patrząc na niego z wyrzutem ale on tylko uśmiecha się zadziornie.

Powtarza swoją czynność, nie zważając na moje prośby. Jedzie coraz szybciej i coraz częściej hamuje. Grożę mu, przez co wyglądam jak mała i zła panda. Przełamując siebie, biorę jego dłoń, a drugą trzymam za jego umięśnionego bicepsa.

-Proszę - mówię jedynie, a on mierzy wzrokiem moją dłoń spoczywającą na jego. Ściskam ją lekko, a drugą oplatam mocniej ramię chłopaka. Będąc w tej pozycji jestem bardzo blisko twarzy Aarona i mogę dotrzec jego długie rzęsy i czekoladowe oczy, które teraz bacznie mnie obserwują. Czuję, jak rozluźniają się jego napięte mięśnie, a ja sama chciałabym tak pozostać do końca podróży. W tej chwili wygląda tak uroczo i zupełnie bezbronnie. Patrzę na niego jeszcze chwilę, dopóki mój telefon nie wibruje w torebce. Chcę go zignorować, więc widząc połączenie od Jill wyłączam go. Aaron rusza dalej, a ja nie mogę powstrzymać się od ciągłego patrzenia w jego stronę.

-Sorry za to wcześniej - wykonuję dłońmi ruch w powietrzu i zakładam nogę na nogę.

-Och nic się nie stało, pomimo że wbijałaś mi paznokcie w skórę. A w sumie to nie było zbyt bolesne, raczej...um - palcem wskazującym wystukuje kilka razy w swoją brodę i pociera ją.

Widzę jego uśmieszek na ustach, więc domyślam się co ma na myśli.

-Nie kończ - odpieram, śmiejąc się. Podpieram głowę i patrzę w okno, dopóki duża i ciepła dłoń nie ląduje na moim udzie i lekko je masuje.

-Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele?- pytam, czując że moje zdenerwowanie bierze górę.

Widząc moje spojrzenie Aaron tylko pociera kciukiem moją sukienkę i podwija ją lekko, co powoduje u mnie mrowienie w brzuchu. Wcześniej uruchomił radio, dlatego teraz w tle leci "Reality". Widząc, że jego lewa dłoń jest na kierownicy a prawa wciąż na mojej nodze szybko obmyślam pomysł na wywinięcie się z tej sytuacji.

-Przełącz - oznajmiam trochę zbyt gwałtownie. Drugą ręką chłopak zmienia stację, a kierownicę przytrzymuje jedynie kolanami - ale kieruj do cholery!

Aaron patrzy na mnie nieco dłużej niż zwykle, przez co spoglądam w inną stronę.

-Nawet nie wiesz ile czekałem, żeby w końcu tu z tobą zostać i porozmawiać. Po prostu zostać - odwracam głowę w jego stronę z szeroko otwartymi oczami. Unoszę brwi ze zdziwienia. Szokują mnie jego słowa.

Wut. Znamy się kilka godzin.

- I wiesz - ciągnie dalej, mierząc mnie wzrokiem - ta sukienka jest trochę za krótka także, cóż - wskazuje na swoją dłoń z wystającymi żyłami, które są moim fetyszem - nie przejmuj się kiedy będę rozbierać cię wzrokiem. I nie tylko wzrokiem- dodaje ze swoim chytrym uśmieszkiem i przenikliwym spojrzeniem, które jak zwykle działa na mnie w ten sam sposób.

Mam kłopoty?

***
Dzięki za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki! Jesteście wspaniali!

one dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz