three

116 8 0
                                    

Jill uśmiecha się szeroko, słysząc słowa kuzynki. Szukam wsparcia u Cody'ego, ale on już kieruje się w stronę swojego domu.

-Um, ja...ten...no dzięki za zaproszenie, ale...hm..ale - jąkam się i próbuje grzecznie odmówić, ale Jill wyrywa mi telefon.

-Oczywiście, że przyjdziemy - mówi i patrzy na wiszący nad drzwiami zegar - tylko, cóż. Dajcie nam chwilkę. Musimy porozmawiać. Nie, Hayley nie ma zamiaru się 'upiększać', Aaron - śmieje się.

Coraz bardziej denerwuję się reakcją przyjaciółki i wystukuję rytm paznokciami. Patrzę na nią obojętnym wzrokiem, ale Jill wie, że to spojrzenie mówi samo za siebie.

'chyba cię zabiję'

-O co ci chodzi? - pyta z miną niewiniątka - przecież dobrze grasz. Baardzo dobrze. Do tego nie jesteś nieśmiała. Odwagą to ty imponujesz niejednemu. Poradzisz sobie - mruga do mnie.

-No i?  Nawet nie spytałaś, czy chcę iść. Okej, rozumiem - jestem u ciebie więc to ty ustalasz co robimy. Ale spójrz, po co będziemy im zawracać dupę?

Jill tylko przewraca oczami i udaje się na kręte schody prowadzące do jej pokoju. Docieram tam kilka chwil później, kiedy dziewczyna siada na swoim ogromnym łóżku. Wskazuje dłonią na miejsce obok niej, więc powoli siadam. Rozglądam się po pomieszczeniu i oglądam zdolności przyjaciółki w dziedzinie dekoratorii. Na przeciwległej ścianie mogę dostrzec nasze wspólne zdjęcia z różnych okoliczności, a na jej białej toaletce królują przeróżne fotografie przedstawiające członków jej rodziny.

-Hayley, przestań. Co jest?

-Co ma być? - rzucam od niechcenia, nie patrząc na nią i dalej przyglądając się przedmiotom w jej królestwie.

-Nie rozumiem cię. Nawet go nie poznałaś. Bo to o niego chodzi, tak? - przyjaciółka spogląda na mnie.

-Jill, nie ale twój wzrok mówi sam za siebie. Knujesz coś z Claudią? To dziecinne. I żenujące. Nie znam tego gościa, a z waszych opowiadań to dupek więc po co ci to? Nie po to jechałam taki kawał drogi, żeby teraz grać w siatkę.

Kogo ja oszukuję. Kocham grać w siatkówkę.

-Chciałam z tobą spędzić ten czas - ciągnę dalej - i okej z Claudią też się długo nie widziałam więc...

-Więc co?! - przerywa mi podekscytowana przyjaciółka.

-JILL PRZESTAŃ! - krzyczę - więc pójdziemy tam na chwilę i zaraz wrócimy. Obiecujesz?

Patrzę na nią z lekkim uśmiechem, ale ona tylko rzuca się na mnie i powala na podłogę.

-Ty idiotko!  - śmieję się - jesteś chora.

Tarzamy się po podłodze dopóki nasze włosy są już w kompletnym bezładzie. Zabieram szczotkę Jill i próbuję zebrać wszystkie w jedną całość. Idzie mi to z trudem, ale efekt końcowy wyszedł dobrze. Nawet nie taki, jakiego oczekiwałam.

- Skorzystam z toalety - oznajmiam.

Udaję się do łazienki i otwieram szeroko okno. Stoję przy nim dopóki się do końca nie uspokoję.

Chyba zapomniałam jak się oddycha.

Wdech.

Wydech.

Co ze mną jest? Nie mam pojęcia, skąd u mnie taki stres wywołany wspólnie spędzonym czasem z tą dwójką. Zazwyczaj do wszystkiego podchodzę na spontanie, ale teraz? Nigdy nie przydarzyła mi się podobna sytuacja, więc w dalszym ciągu rozpatruję jej przyczynę.

Wszystko jasne to Aaron.

Jeszcze raz.

Wdech.

Wydech.

Hej, nie idziesz na żaden casting, ani nie występujesz przed tysięcami widzów! Po prostu idziesz grać, przecież to kochasz. I jesteś w tym dobra.

Zamykam okno i z powrotem wracam do Jill.

-Gotowa?- pyta.

-Gotowa - odpowiadam - gotowa.

one dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz