Rozdział 1

1.9K 124 35
                                    

Obudził się w pustym, dwuosobowym łóżku kompletnie nagi. Był niewiarygodnie wyspany, mimo tego, że zasnął nad ranem. Jego umysł nadal zamglony był po zdarzeniach z poprzedniej nocy. Wrócił do apartamentu z prawdopodobnie najpiękniejszym człowiekiem, jakiego widział w życiu. Nie pamiętał jego imienia, nawet nie był pewien, czy miał przyjemność je kiedykolwiek usłyszeć. Bardzo tego żałował, bo przystojny blondyn był pierwszą osobą, która przyciągnęła jego uwagę do tego stopnia. Delikatne zarysy mięśni pięknie zdobiły drobne, lecz silne ciało młodego mężczyzny. Jego cera wręcz lśniła bladością w nieoświetlonym apartamencie. Był niski i wyglądał wręcz niewinnie, ale z jego ust wydobywały się słowa, które sprawiały, że stawał się groźny i seksowny. Głos miał zachrypnięty, jakby przyciszony, spokojny. Nie wstydził się siebie, zapewne przez działanie alkoholu. Idealnie dopasowywał się do ciała Taehyunga, gdy wił się w przyjemności między dużymi dłońmi gładzącymi jego nagą skórę. W głowie bruneta odbijały się echem dźwięki, które mniejszy wydobywał z siebie poprzedniej nocy.

Odwrócił się w stronę drugiej strony łóżka i leniwie otworzył ciężkie powieki. Nigdzie nie zlokalizował drugiego ciała ani żadnego dodatkowego kompletu ubrań. Podniósł się szybko, ignorując ostry ból w skroni i dotknął poduszki obok. Była całkowicie zimna. Nie znalazł tam chłopaka, z którym spędził noc. Zeskoczył z łóżka i, zakładając w ruchu bokserki, pobiegł do kuchni. Po drodze minął pustą łazienkę i idealnie wysprzątany salon. Po powrocie nie bawili się w grę wstępną, nawet tu nie zajrzeli. W telewizorze przelotem zobaczył swoje odbicie. Wyglądał żałośnie. Włosy w łóżkowej fryzurze stały na wszystkie strony, a zaschnięta sperma spoczywała na jego opalonym podbrzuszu.

Blondyna nigdzie nie było. Musiał zebrać swoje rzeczy nad ranem i wyjść bez przedstawienia się ani żadnego ostrzeżenia. Na kuchennym blacie leżała mała kartka wyrwana z zeszytu ozdobiona pięknymi, pochyłymi znakami układającymi się w jedno wymowne zdanie.

"Dziękuję za dzisiaj."

Wyciągnął telefon z podartych jeansów, które leżały na środku korytarza i sprawdził ostatnio uruchamiane aplikacje. Były wśród nich tylko telefon i aparat, co znaczyło, że musiał zrobić jakieś zdjęcia. Było tylko jedno, a na nim on razem z tajemniczym blondynem. Stał obok, cudowny, drobny. Uśmiechał się połowicznie, jednak zachował elegancję. Wyglądał niczym anioł.

Taehyung wziął głęboki oddech, starając się nie myśleć o tej sytuacji, jednak na próżno. Otworzył kontakty, żeby poszukać numeru swojego managera.
- Tae. - Po trzech sygnałach w słuchawce rozległ się dyplomatyczny głos młodszego. Jeszcze nie był zły, ale był perfekcjonistą i brał swoje stanowisko managera bardzo poważnie. Zaraz miał się dowiedzieć, że jego podopieczny nieostrożnie wrócił do domu z nieznajomym.

- Jungkook! - Przywitał go z lekką chrypą. Bał się reakcji przyjaciela, jednak nie miał innego wyjścia, niż powiedzenie mu prawdy. Gorzej byłoby, gdyby starał się to ukryć.

- Wczoraj wróciłeś wcześnie. - Powiedział, głośno ziewając do słuchawki. Miał wyraźne problemy z utrzymaniem profesjonalizmu pracy, jednak bardzo się starał. - Dlaczego?

- Wróciłem z jednym chłopakiem. - Tae krzyknął na jednym wydechu. - Ale go już tu nie ma. Wyszedł.

- Wyszedł. - Powtórzył, nagle obudzony przypływem złości. - Mam rozumieć, że Kim Taehyung, jeden z najpopularniejszych aktorów kina południowokoreańskiego tak po prostu wpuścił do swojego apartamentu obcego faceta, po czym go... Zgubił?! - Dyszał, wściekły bardziej, niż się brunet się spodziewał. - Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to może mieć konsekwencje? Nic nie wypłynęło? - Spytał szybko, włączając swojego laptopa po drugiej stronie słuchawki.

- Nie sprawdziłem. Ja... - Zaczął ze strachem, jednak przyjaciel przerwał mu w połowie zdania. Wiedział, że reakcja managera będzie tak ostra, ale to była jedyna możliwa w tamtym momencie opcja.

- Nie można ci ufać. Daj mi jego namiary, teraz.

- Nie mam.

- Co? - Warknął gwałtownie. Ciężko było uwierzyć, że dopiero niedawno wszedł w dorosłość. Jego zachowanie było o wiele dojrzalsze niż starszego z pary. Zachowywał się, jakby był managerem co najmniej dwadzieścia lat.

- Nie mam nic, oprócz jednego zdjęcia. Nie pamiętam nawet imienia. - Przyznał, czując bardzo nieprzyjemny uczucie w sercu. Nie znał tej osoby, jednak wiedział, że spędził z nim najlepszy wieczór w swoim życiu i nie chciał o nim zapomnieć.

- Usuń zdjęcie, zapomnij o nim. Ja zajmę się resztą. - Powiedział i nie czekając ani chwili dłużej przerwał połączenie. Nie chciał marnować cennego czasu, który mógł wykorzystać na pracę albo mizianie się ze swoim chłopakiem.

Taehyung po raz ostatni włączył galerię i wlepił wzrok w uroczego chłopaka z falowanymi włosami opadającymi na wąskie oczy podkreślonymi odrobiną eyelinera. Przeniósł je do ukrytego folderu, w razie, gdyby Jungkook stwierdził, że przeszuka jego telefon i postanowił wziąć szybki prysznic na uspokojenie nerwów.

Ostatni raz zajrzał do łóżka w nadziei, że przeoczył małego mężczyznę, jednak i tym razem się zawiódł. W drodze do łazienki zabrał ręcznik i świeże ciuchy. Zdejmując świeżo założone bokserki wszedł pod prysznic i odkręcił ciepłą wodę. Od razu poczuł, jak ogrzane strumienie spływają po zabliźniających się ranach na jego plecach. Zamiast kilkunastu sinych śladów, jakie pozostawił na ciele blondyna, chłopak wyjątkowo brutalnie wbił w jego skórę swoje zadziwiająco długie paznokcie.

Brunet zamknął powoli oczy, przywołując w pamięci obrazy z minionej nocy. Zobaczył go znowu idealnie uległego, oddychającego ciężko pod dotykiem większego od siebie mężczyzny. Oczy błyszczały mu z podniecenia, kiedy posłusznie brał do ust duże palce i pokrywał je warstwą swojej śliny w niezwykle seksownym geście. W międzyczasie złączył kostki na plecach Taehyunga tak, żeby złączyć ich krocza i sprawić, żeby jęknęli z przyjemności, jaką im to dostarczyło.

Ciemnowłosy oparł lewe przedramię o zimne płytki na ścianie tak, żeby móc oprzeć o nie swoją głowę. Drugą ręką objął swoją długość, która odważnie stanęła tuż przy jego podbrzuszu. Robił się twardy na samo wspomnienie. Zaczął ją masować szybkimi ruchami. Jego umysł podsuwał mu wspomnienia jęków blondyna, co sprawiło, że jego dzwonek drgnął z podniecenia.Przygryzł dolną wargę chcąc za wszelką cenę stłumić przyspieszony oddech, wywołany zbliżającym się szczytem. Chciał jeszcze raz poczuć delikatne usta, które wypowiadały tyle przekleństw za jednym zamachem, ile tylko raperzy powinni potrafić. Dotknąć szczupłego brzucha. Złapać za wątłe, choć silne nadgarstki.

Doszedł na białe płytki ścienne, klnąc na głos. Gdy odzyskał oddech, a jego myśli wróciły na ziemię, w pamięci miał tylko jedne słowa.

Musiał o nim zapomnieć.

Let me run | TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz