Rozdział 1 - Znów w jego kajdankach

5.4K 126 23
                                    

Stałem w kuchni od godziny siódmej przygotowując śniadanie dla swojego Pana - Eiji'ego, który sobie jeszcze smacznie spał. Nie byłem przyzwyczajony do tak wczesnego wstawania, ponieważ nie dawno jeszcze mogłem spać do godziny dziesiątej, ale te dwa tygodnie wszystko się zmieniło. Do dziś pamiętam, kiedy pierwszego dnia Pan postanowił zostawić na moim ciele inicjały "E. T.".  Dalej uważałem to za koszmar, który trwa i trwa, ale za każdym razem kiedy słyszałem głos swojego pana zdawałem sobie sprawę z tego, że właśnie jest to rzeczywistość, która musiała się wydarzyć. W końcu byłem kiedyś normalnym nastolatkiem pochodzącym z zamożnej rodziny, a kiedy wszystko runęło... trafiłem na niewłaściwą osobę, która do dziś wspomina mi wydarzenie sprzed dwóch tygodni. To on... to on ich zabił... Zemszczę się - pomyślałem poprawiając swoje niecodzienne ubranie, które podniecało jeszcze bardziej mężczyznę. Najchętniej pozbyłbym się damskiego uniformu pokojówki jednakże wiedziałem, że czeka mnie za to kara, której raczej wolę unikać. 

- Shuzo! Gdzie moje śniadanie? Powinno być pół godziny temu - usłyszałem głos z góry, więc spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Moje źrenice od razu się rozszerzyły, a jajko zaczęło skwierczeć na patelni, więc od razu wyłączyłem palnik. Byłem spóźniony i obawiałem się co mnie przez to czekało. Pan nienawidził niepunktualności, a więc miałem teraz mętlik w głowie, ponieważ nie wiedziałem czy warto tam iść. - No, żebym musiał schodzić specjalnie na dół po takiego psa jak ty - warknął Pan, łapiąc mnie mocno za nadgarstek. - Nigdy się nie nauczysz, co?! Chyba wspominałem ci, że wszystko ma być punktualnie naszykowane?! Głupi jesteś, że tak prostych rzeczy nie rozumiesz? Durny pies - dodał, po czym uderzył mnie w polik i odepchnął, co skutkowało, że wylądowałem plecami na lodówce. Wywołało to u mnie nieprzyjemne dreszcze oraz ból w klatce piersiowej. 

- J-ja... przepraszam... z-zamyśliłem się... prze-przepraszam - wypowiedziałem, kiedy to uklęknąłem i skłoniłem się do ziemi. Czułem jak wbija we mnie swój wzrok, więc nie podnosiłem nawet głowy. Czekałem... czekałem długo aż przykucnie i złapie za moje włosy bym spojrzał w jego czarne oczy.

- Zrób to porządnie. No wiesz, zrób to swoim ciałem - uśmiechnął się, wolną dłonią przejeżdżając po moim kręgosłupie do końca sukienki, gdzie znajdowały się falbanki. 

- N-nie mam siły, Panie - powiedziałem chcąc się z tego jak najszybciej wymigać, ale zamiast odpuszczenia znów poczułem jak ciągnie mnie w górę, ale tym razem musiałem wstać, by przypadkiem nie wyrwał mi włosów, które były niecodzienne dla Japończyków. 

- Skoro tak, to nie mam innego wyboru. Nauczę cię posłuszeństwa. Znowu  - wysyczał przez zęby, po czym ciągnąc mnie za włosy zaprowadził do pokoju gościnnego - dla zupełnie innych gości, który lubią oglądać moje pokazy wraz z panem. Na środku pomieszczenia stała rura, a wokół niej znajdowały się wygodne kanapy w czerwonym kolorze. Cały pokój był w kolorach czerni i czerwieni, na powieszonych szafkach stały świeci, które miały dawać nastrojowości, zaś w kącie był barek, aby nikt nie musiał rezygnować z pokazu by wyjść po trunek. 

Po chwili Pan przykuł mnie kajdankami do rury, a raczej kółeczka, bym nie mógł zsuwać rąk niżej, przez co miałem ograniczone ruchy. Spojrzałem do góry, by zobaczyć na swoje czerwone nadgarstki po wczorajszym i wzdrygnąłem się słysząc jak zamyka drzwi od drugiej strony. 

- Panie! Nie zostawiaj mnie tutaj! Przepraszam! Zrobię wszystko... - starałem się go zwołać jeszcze kilka razy, ale na nic zdało się to wołanie. Czułem, że to nie koniec, więc obawiałem się najgorszego. 

You are my prey ❀Where stories live. Discover now