Dziesięć lat. Lata leciała strasznie szybko i nim się obejrzałem minęło dziesięć lat. Najcudowniejsze w tym wszystkim było to, że nadal byłem przy jego boku. Nie porzucił mnie, z dnia na dzień kochał mnie coraz bardziej. Czy dobrze postąpiłem zostając w tym miejscu? Tak. Pamiętam dzień, kiedy dał mi wybór - ułożyć sobie życie na nowo lub zostać z nim. Wybór był oczywisty, po takim czasie nie mogłem go opuścić, a jeśli bym to zrobił, to wiem, że tęskniłbym za ciepłem jego dłoni, za seksem, którego mnie nauczył. Wiem, że nie potrafię bez niego normalnie funkcjonować. Pokazał mi tyle rzeczy, miejsc, że nie mogłem zostawić osoby, którą kocham.
Dzisiaj mamy 11 kwietnia. Otworzyłem oczy, wybudzając się z przyjemnego snu. Odwróciłem się w stronę leżącej obok mnie sylwetki i uśmiechnąłem się na widok śpiącej twarzy Eijiego, uroczy. Pogładziłem jego polik, po czym spojrzałem na pierścionek, który widniał na moim palcu. Nie, nie zaręczyliśmy się. W ten sposób chciał mi pokazać swoje uczucia, jednocześnie dając znać innym, że należę do niego. Już zawsze będę należeć. Nie obchodziła mnie różnica wieku, jaka nas dzieliła. Była to odwzajemniona miłość, której nic, ani nikt nie zniszczy.
- Nie możesz spać? - usłyszałem, więc przeniosłem na niego spojrzenie i uśmiechnąłem się delikatnie
- Jest godzina trzynasta i ty chcesz jeszcze spać? - zaśmiałem się, po czym odwróciłem go na plecy i usiadłem mu na biodrach.
- Myślałem, że tak cię w nocy zmęczyłem, że dzisiaj cały dzień prześpisz - uśmiechnął się i zaraz zmienił pozycję przez co leżałem teraz pod nim. Naprawdę myślał, że jestem niewytrzymały? Naiwny.
- Nie żartuj, to było nic, mogłeś się ba... Ah! - jęknąłem, kiedy poczułem jak ściska mój pośladek, który jeszcze odczuwał wczorajszą karę.
- Podobno "to było nic", hmm? - szepnął do mojego ucha, po czym przeniósł usta na mój polik by po chwili złączyć nasze usta w namiętny pocałunek. Objąłem go jedną nogą, zaś rękoma przyciągnąłem go do siebie.
- Śniadanie... - odsunąłem go, po czym wysunąłem się spod niego i wstałem z łóżka. - Co sobie życzysz? - zapytałem, sięgając po telefon. Paryż był naprawdę pięknym miastem, bardzo się cieszę, że właśnie tutaj mnie zabrał.
- Weź cokolwiek - powiedział, podnosząc się z łóżka i ubierając z cienkiego materiału szlafrok pod który założył bokserki i wyszedł na balkon z paczką papierosów. Wykonałem telefon do kuchni, aby przyjęli moje zamówienie, po czym rozłączyłem się i udałem za Eijim.
- Piękny widok, prawda? - uśmiechnąłem się, opierając o barierkę. Nasze okno znajdowały się centralnie na wieżę Eiffela i roślinność, którą otaczała to miejsce. Postarał się.
- Piękniejsze widoki to ty dajesz nago. Ubrałbyś się - powiedział poważnie.
- Boisz się, że ktoś mnie takiego zobaczy? A może masz obawy, że komuś się spodobam i zechce mnie od ciebie zabrać? - zaśmiałem się. Zostawił papierosa na popielniczce, po czym położył ręce po obu moich stronach.
- Aż tak bardzo lubisz jak inni cię oglądają? - uniósł brew, po czym jednym sprawnym ruchem posadził mnie na barierce, więc odruchowo go objąłem.
- Nie strasz mnie tak! Wiesz jakie to niebezpieczne? - spojrzałem na niego poważnie, ale najwidoczniej nie brał sobie moich słów do siebie.
- I tak cię to podnieca - szepnął, po czym zsunął nieco swoje bokserki. Położył moją dłoń na jego penisie, poruszając nią w swoim tempie. Powoli zaczął twardnieć, a kiedy już był w stanie gotowości, naparł penisem na mój odbyt, po czym wszedł sprawnie. Jęknąłem, czując jak jeszcze bardziej mnie rozciąga. Poruszał się szybko, gwałtownie, podtrzymując mnie, abym mu nie spadł.
- Ekhem... - usłyszeliśmy. Sparaliżowało nas to, ale obaj odwróciliśmy głowę w tym samym kierunku.
- Przepraszamy panią - powiedział, po czym zabrał mnie z balkonu i usiadł w fotelu.
- Zabiję cię. AH! - jęknąłem, kiedy zaczął unosić moje biodra.
- Dobrze, teraz się ruszaj - rozkazał, więc zacząłem poruszać się w swoim tempie. Nie przestawaliśmy się całować, choć było to trochę niewygodne. Kiedy we mnie doszedł, akurat przyszło nasze śniadanie. Zszedłem z niego i sięgnąłem z podłogi szlafrok.
- Proszę! - krzyknąłem, po czym usiadłem na łóżku, aby nic nie pociekło po nogach. Spojrzałem na wózek pełen jedzenia, po czym kiwnąłem na Eijiego, aby dał jakiś napiwek, on jednak spojrzał na mnie z uśmiechem i rzucił portfel w moją stronę. Cholerna małpa! Podniosłem się i podszedłem do mężczyzny. - Proszę bardzo - powiedziałem i wyjąłem wszystkie banknoty jakie miał w portfelu. - Nie chcę słyszeć odmowy - dodałem i włożyłem mu pieniądze do kieszonki. Chłopak był najwidoczniej zaskoczony taką sumą, ale skoro Eiji stawiał~ Podziękował i zostawił nas samych.
- I kto mi to teraz spłaci? - spojrzał na mnie.
- Hm, no nie wiem~ - powiedziałem i podjechałem do niego z wózkiem. - Smacznego - dodałem i usiadłem wygodnie w fotelu.
- Naprawdę muszę cię kochać... - westchnął, po czym podniósł się z miejsca, aby podejść do łóżka i schylić się pod nie. Spojrzałem na niego zdziwiony, ale jednocześnie zaciekawiony. Podszedł do mnie i uklęknął. - Nie wierzę, że to robię... Czy zechcesz mnie poślubić? - powiedział z uśmiechem, pokazując pierścionek zaręczynowy, wykonany z białego złota. Nie wierzyłem własnym oczom. Rzuciłem się na niego przez co obaj znaleźliśmy się na podłodze.
- Oczywiście, że tak! - powiedziałem i zacząłem go namiętnie całować. Wiem, że to niecodzienność by mężczyźni brali ze sobą ślub, ale ja cieszę się z tej chwili. Poprosił mnie o rękę, jak mam czuć smutek czy rozczarowanie? Jest niesamowity, chcę, aby te chwile trwały jak najdłużej.
______________
I tak kończy się historia dwóch panów. Mam nadzieję, że choć trochę podobało wam się opowiadanie i zechcecie zostać ze mną nieco dłużej, gdyż planuję stworzyć nowe, zupełnie inną opowieść o dwóch panach. Nie zdradzę szczegółów, przynajmniej nie w tym momencie. Muszę dopracować wiele rzeczy i kto wie, może jeszcze w tym miesiącu pojawi się coś... ciekawego~ Dziękuję, że byliście tak długo ze mną! I przypominam, że możecie dawać swoje propozycje co do opowiadań, a nawet do one-shotów ♥
+
zdjęcie przedstawia Shuzo i Eijiego 10 lat później <3
YOU ARE READING
You are my prey ❀
Short StoryShuzo to siedemnastoletni chłopak, któreg rodzice zostali zabicie przez Eiji'ego. Pan przygarnął siedemnastolatko jednakże, ten nie wiedział co czeka go w tym domu. Przekonuje się w momencie przekroczenia progu drzwi i od tamtej chwili stara się zr...