Rozdział 1

1.1K 98 19
                                    

Po niemalże dwugodzinnym locie, samolot wylądował na ogromnym lotnisku w Moskwie. Podróż minęła mi wyjątkowo spokojnie, ale to pewnie dlatego, że w czasie zawodów musiałem przemieszczać się właśnie w ten sposób, przez co przyzwyczaiłem się do tego.

Na swoje bagaże czekałem na pewno ponad godzinę, co było skutkiem awarii jednej z maszyn. Gdy w końcu udało mi się odebrać swoją własność, wszedłem do głównej części ogromnego budynku i zacząłem się rozglądać w celu odnalezienia znajomej twarzy. Po kilku minutach wyciągnąłem z kieszeni komórkę z zamiarem wybrania numeru do mojego trenera, jednak zanim kliknąłem zieloną słuchawkę przy kontakcie, ktoś zakrył mi oczy.

-Victor? - Zapytałem z ogromną radością w głosie. Na moich ustach mimowolnie zagościł uśmiech, który jest przeznaczony tylko dla niego. Wtedy mężczyzna zabrał dłonie i stanął naprzeciw mnie.

-Yuri! Tyle czasu minęło!- Srebrnowłosy objął mnie i już po chwili zamknął w żelaznym uścisku, a ja wtuliłem się w niego.

-Victor, spokojnie. Nie widzieliśmy się tylko tydzień- uśmiechnąłem się do niego i chciałem się odsunąć, jednak dwudziestosiedmiolatek przytrzymał mnie przy sobie.

-Daj mi się tobą nacieszyć, mój ty Erosie... Przez ostatnie miesiące każdą chwilę spędzaliśmy razem, więc nie dziw mi się, że chcę nadrobić ten tydzień. Nawet nie wiesz jak bardzo się stęskniłem przez ten czas.

-Już się stęskniłeś? Jak uroczo- zachichotałem cichutko, a Nikiforov zarumienił się lekko. Zawsze potrafiłem to dostrzec i jeszcze nigdy mi to nie umknęło. -Ja też tęskniłem- przyznałem, a niebieskooki uśmiechnął się i musnął moje czoło, przez co mimowolnie zadrżałem.

-Idziemy? Chyba jesteś zmęczony po podróży- zaproponował, by zmienić temat.

-Tak, chodźmy- odpowiedziałem, a po chwili Victor zaczął prowadzić mnie w stronę swojego samochodu. Po włożeniu moich walizek do bagażnika usiadłem z przodu na miejscu pasażera, a srebrnowłosy zagrzał fotel za kierownicą. Następnie mężczyzna odpalił silnik i ruszył w kierunku swojego domu. Tak przynajmniej wydawało mi się na początku. Ostatecznie zatrzymaliśmy się pod jedną z tutejszych restauracji.

-Nie mieliśmy przypadkiem jechać do twojego domu?- Zapytałem nieco zaskoczony.

-Mieliśmy, ale pomyślałem, że jesteś głodny, więc jesteśmy tu- zaparkował i wysiadł z pojazdu, po czym obszedł go dookoła i otworzył mi drzwi.

-Poradziłbym sobie, wiesz? - Zaśmiałem się i opuściłem samochód.

-Niszczysz romantyczny nastrój- skarcił mnie- ja tu dbam o mojego gościa najlepiej jak potrafię.

-Dobrze, dobrze. Wybacz- powiedziałem unosząc ręce do góry, a Victor widząc to mimowolnie cicho zachichotał.

-Więc w takim razie pozwoli pan, iż zaprowadzę pana oraz dotrzymam towarzystwa- wysilił się na poważny ton głosu, a nastepnie uśmiechnął się do mnie szeroko i ujął moją dłoń.

Po wejściu do budynku, moje nozdrza napotkał bardzo przyjemny zapach podawanych tu potraw, przez co oblizałem wargi. Victor zaśmiał się cicho widząc to, a po chwili zauważył wolny stolik, do którego się udaliśmy. Usiedliśmy naprzeciw siebie, a Nikiforov przejrzał kartę dań.

-Mogę ci coś wybrać?- Zapytał zerkając na mnie.

-Jasne, że możesz- odpowiedziałem, a kilka minut później podeszła do nas kelnerka z pytaniem czy może już przyjąć zamówienie.
Victor przytaknął i poprosił o dwie zupy solanki oraz pierożki z mięsem na przystawkę.

-Pierożki będą gotowe za 10 minut, natomiast na zupę będzie trzeba poczekać dwa razy dłużej - oznajmiła młoda blondynka z wysoko związanym kucykiem, ubrana w czarno biały strój, po czym odeszła.
Czekając na jedzenie rozmawialiśmy o wszystkim co nam wpadło do głowy.

***

Po zjedzeniu posiłku i zapłaceniu za niego, wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do samochodu. Victor zapewnił mnie, że tym razem na pewno jedziemy do jego domu.

Po dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce. Nikiforov zabrał jedną z walizek i zaniósł ją do swojej rezydencji, a ja ciągnąc za sobą drugą, podążałem za nim.

-Witam w moich skromnych progach- powiedział przepuszczając mnie w drzwiach, w którym miałem mieszkać przez następne dwa tygodnie.

-Skromnych?- Zapytałem z niemałym zdziwieniem. Na "skromną" to ta rezydencja nie wyglądała ani trochę. -Pięknie się tu urządziłeś- dodałem, a srebrnowłosy posłał mi uśmiech.

-Dziękuję. Rozgość się, a ja zaparzę wodę na herbatę. Jeśli chcesz, to weź prysznic. Przygotowałem już ręcznik dla Ciebie.

-Okay. Chętnie skorzystam- odsunąłem jedną z walizek i wyciągnąłem z niej za Te spodnie dresowe i biały podkoszulek bez rękawów, po czym wyruszyłem w poszukiwaniu łazienki. Gdy po niedługim czasie znalazłem ją, wszedłem do pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi. Po chwili rozebrałem się i wszedłem do kabiny, a nastepnie skierowałem na siebie strumień zimnej wody. 

***

Wyszedłem z łazienki po dość długim czasie i skierowałem się do salonu, skąd dochodziły dźwięki telewizora. Gdy znalazłem się w wcześniej wspomnianym pomieszczeniu, zobaczyłem Victora, który siedział wygodnie na sofie, Makkachin leżał na jego brzuchu. Kiedy psiak mnie dostrzegł, zerwał się, podbiegł do mnie i oparł się przednimi łapami o moje nogi. Pogłaskałem zwierzaka i usiadłem na kanapie obok niebieskookiego, który się uśmiechał, a po chwili podał mi kubek z herbatą.

-Dziękuję- powiedziałem upijając kilka łyków ciepłego napoju.

-Proszę bardzo- odpowiedział i oparł się o tył sofy.

Po upiciu kolejnych kilku łyków, odstawiłem kubek na stolik znajdujący się przed nami, a nastepnie oparłem głowę i ramię Victora i nawet nie mam pojęcia, kiedy zdążyłem zasnąć.

Witam w rozdziale pierwszym, w którym to zbyt wiele się nie dzieje.
Mimo tego mam jednak nadzieję, że ktokolwiek go przetrwa i komuś przypadnie do gustu.

Bayooo!

~olaclifford

Don't be my enemy (YAOI) | Yuri on IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz