Rozdział 5

470 71 16
                                    

-A ty gdzie od rana idziesz? - Zapytał Victor, zaspanym głosem. Stał on oparty o ścianę na korytarzu. Pewnie usłyszał moją krzątaninę, która musiała go obudzić.

-Idziemy z Yurim się powłóczyć-odpowiedziałem.

-O której będziesz w domu? -Zadał kolejne pytanie.

-Zachowujesz się jakbyś był moim ojcem, a ja jakimś gówniarzem. Nie wiem kiedy będę. Ale nie czekaj na mnie i nie dzwoń do mnie co piętnaście minut, proszę cię. Mam klucze -uniosłem przedmiot i po tych słowach wyszedłem, a srebrnowłosego najwyraźniej zamurowało.

***

Włóczyliśmy się bez celu po mieście przez dobre kilka godzin, w ciągu których podziwiałem między innymi niezwykły wygląd budynków. W końcu postanowiliśmy iść do galerii, którą przeszliśmy dookoła chyba z pięć razy, tylko po to, by ostatecznie zatrzymać się przy stoisku z lodami i zamówić deser.

-Yuri? Bo dziadzio, to znaczy ja za jego pozwoleniem... Ugh... Nie chciałbyś u mnie dziś nocować? -Uśmiechnął się.

-Bardzo chętnie- odwzajemniłem uśmiech. -Tylko musimy się wrócić do Nikiforova po moje rzeczy.

-Nie ma problemu. Jak skończymy jeść to pójdziemy- po chwili za chłopakiem mogłem dostrzec kilka dziewczyn.

-M-m-możemy fotkę? -Zapytała jedna z nich patrząc błagalnie na blondyna.

-No okay...-westchnął.- Tylko jedeną- na te słowa dziewczyny zapiszczały i ustawiły się z nim do zdjęcia.

-A z tobą? - Koleżanka pytającej wcześniej dziewczyny zwróciła się do mnie.

-Pewnie- po kilku sekundach było po sprawie, a nasze desery dotarły na nasz stolik.

-VKUSNO!-wyszczerzył się blondyn na widok pucharka lodów z owocami i bitą śmietaną, polanych karmelowym sosem.

***

Gdy weszliśmy do mieszkania Victora, nie było w nim nikogo. Nawet psa. Pewnie Nikiforov poszedł wyprowadzić go na spacer.

W kilkanaście minut spakowałem najważniejsze rzeczy do plecaka i napisałem do srebrnowłosego smsa z informacją o moich planach co do reszty dzisiejszego dnia. Moje poranne słowa, przyjął chyba bardzo poważnie, bo nie odpisał mi nawet głupiego "OK".

Kiedy opuszczaliśmy jego dom, minęliśmy się z nim w drzwiach. Spojrzał na nas i prychnął cicho pod nosem.

-O co ci znów kurde chodzi?! -Wrzasnął nagle nastolatek, przez co i ja i Victor wzdrygnęliśmy się. -Traktujesz go jak dziecko, a jak przychodzi co do czego to sam zachowujesz się gorzej niż bachor!

-Czy ja cokolwiek mówię? -Mruknął najstarszy z nas.

-Nie, ale twoje zachowanie to jakiś debilizm-odpowiedział blondyn.

-Skoro tak, to może niech spieprza z mojego domu?! I tak prawie go tu nie ma!  Nie spędza ze mną ani chwili, bo cały czas poświęca tobie! Zakochał się czy co?! -Zamarłem na te słowa. Czy Nikiforov właśnie zasugerował, że powinienem znaleźć sobie jakąś noclegownię i to w trybie natychmiastowym?

- No i dobra! Yuri! Zbieraj manatki! Od dziś chwilowo mieszkasz u mnie!- powiedział Yurio i zaczął ciągnąć z pokoju moją walizkę.

-Te... Panie dobroduszny... A twój dziadek? - Zapytałem.

-Ma się bardzo dobrze, dzięki że pytasz- uśmiechnął się dalej ciągnąc walizkę w stronę wyjścia, a ja zmierzyłem go piorunującym spojrzeniem. - No co?

-Przecież twój dziadek nie zgodzi się na to!

-Lubi cię i jak go ślicznie poproszę to na pewno się zgodzi. Chodźmy już.

***

-

Dziadziu, dziadziu,dziadziuuu... Proszę cię i błagam, czy możemy przenocować Yuri'a do nie tej tylko jeszcze następnej soboty?

-Juraśka... On przecież mieszka u tego Victora.

-Ale on obraził się na niego przez to, że spędza ze mną więcej czasu niż z nim- wytłumaczył Yurio, a jego dziadek spojrzał na mnie.

-A-ale... Proszę pana... Ja naprawdę nie chcę sprawiać kłopotu... Załatwię sobie jakiś hotel czy coś i będzie dobrze- powiedziałem szybko, machajac przy tym rękami jak jakiś nienormalny.

-Nie sprawiasz żadnego kłopotu, a skoro jesteś przyjacielem mojego wnuka, nie widzę żadnych przeszkód- staruszek posłał mi uśmiech.

-Dziękuję! Tak bardzo panu dziękuję i tobie także Yurio-posłałem mu najszerszy i najszczerszy uśmiech jaki potrafiłem. -Będę panu pomagał przez ten czas. Jeśli będzie trzeba w czymś pomóc to niech pan mnie tylko zawoła.

-Dobrze, dobrze, a teraz chodźmy cię rozpakować- powiedział blondyn i po kilku minutach moje rzeczy były na swoich tymczasowych nowych miejscach.


Znowu mnie tu dawno nie było, ale to dlatego, że jakoś nie miałam do tego weny. :/
Chyba rozdział nie za bardzo mi wyszedł i jestem tego świadoma, ale pisałam go na szybko. :'3

Don't be my enemy (YAOI) | Yuri on IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz