Nie minęło dziesięć minut nim dostrzegłem szczupłego blondyna, którego włosy sięgały jego ramion. Przeszedł on przez bramę parku i zaczął się rozglądać, a gdy nie dostrzegł nigdzie twarzy Victora, ruszył przed siebie i wszedł w pierwszą alejkę, gdzie znajdowała się ławka, na której siedziałem. Gdy Plisetsky zbliżył się na odległość około sześciu metrów ode mnie, wstałem i z galopującym sercem ruszyłem w jego stronę. Nie miałem zielonego pojęcia jak zareaguje na mój widok. Rozzłości się? A może chociaż trochę się ucieszy? Nie. Nie możliwe. Na sto procent zmierzy mnie wzrokiem od stóp do głów, wzruszy ramionami i pójdzie dalej.
Gdy podszedłem na tyle blisko, że mnie zauważył, posłałem mu lekki i niepewny uśmiech po czym wydukałem szybkie "cześć" i pomachałem mu, a następnie przeczesałem włosy.
Piętnastolatek patrzył na mnie stojąc nieruchomo z wyraźnym zdziwieniem na twarzy. Chłopak w ciszy mierzył mnie wzrokiem przez dobre pięć minut i dopiero po tym czasie przemówił.
-Gdzie Nikiforov i co ty tu robisz? Przecież wyraźnie widziałem, że SMS był od niego, a nie od ciebie- o jak miło nie nazwał mnie- ROSOLE WIEORZOWY- no i czar chwili właśnie prysnął.
- No bo wiesz... Jakbym to ja napisał do ciebie, to na pewno byś tu nie przyszedł, a tak to sam widzisz, jesteś tu.
- Aha?! Czyli to był podstęp!- Spojrzał na mnie, a jego mina wyrażała mniej więcej: "Jakim cudem tobie udało się coś takiego wymyślić? LOL"
-Poniekąd masz rację...
- No przecież wiem, że mam. A teraz gadaj co ty robisz w Rosji o tej porze roku. Przecież nie ma teraz żadnych zawodów. Sezon właśnie się skończył.
-Przyjechałem tu na dwa tygodnie wakacji- uśmiechnąłem się do niego.
- Aha. A po jakiego buta chciałeś spotkać się ze mną? - Zapytał przeszywając mnie wzrokiem.
- Bo... Chciałbym naprawić naszą relację- blondyn popatrzył na mnie jak na jakiegoś wariata, który właśnie wyrwał się z psychiatryka.
-Jaja sobie robisz. Nie? Jest tu jakaś ukryta kamera? Haha! Nieśmieszne- zaczął się rozglądać.
-Mówię poważnie Yurio. Chciałbym, żebyś mnie polubił- powiedziałem, zdobywając się na najbardziej poważny ton głosu.
-Ale czemu? Victor ci już nie wystarcza? - Wystawił mi język, a ja strzeliłem dość głośnego facepalma.
-Dla twojej informacji nie jesteśmy razem z Victorem. To już przeszłość. Poza tym nie chodzi mi o to, żebyś od razu ze mną był.
-Od razu? - spojrzał na mnie zaskoczony, a ja spaliłem buraka.
-Ugh! Nie o to chodzi! - Jeknąłem. - To jak? Spróbujesz się do mnie przekonać?- Zapytałem i teraz to ja przeszyłem go wzrokiem.
-Uh... Nie gap się tak na mnie. - Mruknął pod nosem. - Poza tym nie wiem, czy się zgodzić na twoją propozycję.
-Yurio! Nie bądź uparty jak osioł!- powiedziałem, łapiąc go za ramiona, przez co chłopak stał w bezruchu.
-Bo co mi zrobisz? Zmusisz mnie do tego?- Zapytał z pogardą.
- Ugh! Z tobą to gorzej jak z dzieckiem! Nie, nie zmuszę cię. Nie, to nie. Chciałem tylko się zaprzyjaźnić, ale skoro to dla ciebie taki problem, to co ja mogę? Lepiej już pójdę- mruknąłem i puściłem blondyna, który stał jak wryty, a następnie ruszyłem w stronę wyjścia. Nie mam pojęcia, dlaczego akurat w taki sposób zareagowałem na jego dotychczasowe droczenie się ze mną. Może dlatego, że naprawdę zależy mi na naszej relacji, a raczej na poprawieniu jej.
Gdy zbliżałem się już do wyjścia z alejki, poczułem jak ktoś łapie moją dłoń. Odwrociłem głowę, by zobaczyć kto to, a moim oczom ukazał się oczywiście piętnastolatek, z którym wcześniej rozmawiałem.
-Wiesz... W sumie to nie taki problem i jeśli dalej chcesz to możemy zacząć naszą znajomość od nowa rosole wieprzowy. To jak? - Patrzyłem na niego i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Na dość długą chwilę odebrało mi mowę.
-Zaczynamy od nowa. Yuri Katsuki jestem- wyciągnąłem do niego dłoń.
-Yuri Plisetsky- uścisnął moją dłoń i zaśmiał się cicho, a ja słysząc to, posłałem mu uśmiech. - Co teraz?- Zapytał.
-Teraz możemy się przejść na lodowisko, oczywiście jeśli tylko chcesz- odpowiedziałem, a chłopak uśmiechnął się szeroko.
- No jasne, że chcę! Zaprowadzę cię, bo coś mi się zdaje, że nie znasz za dobrze okolicy.
-Masz całkowitą rację- zaśmiałem się. - To cud, że trafiłem do parku. Chociaż z GPSem to każdy trafi- chłopiec wybuchł śmiechem. Śmiał się tak długo, że aż rozbolał to brzuch, za który po chwili się złapał.
-Wszystko okay?- Zapytałem widząc to.
- Tak, tak. Zaraz mi przejdzie- otarł łzę spowodowaną zbyt długim śmiechem. Byłem z siebie dumny, że udało mi się rozbawić Yuriego.
CZYTASZ
Don't be my enemy (YAOI) | Yuri on Ice
FanfictionOpowiadanie/fanfiction boy x boy o bohaterach z anime "Yuri on ice". Jeśli ktoś jest ciekaw co udało mi się wymyślić, serdecznie zapraszam. ^^ Jeśli nie tolerujesz relacji męsko-męskich, nie zaglądaj tu. ;)