V

487 42 3
                                    


Przez cały czas szli w milczeniu. Lily od czasu do czasu niepewnie spoglądała na ponurego Severusa. Kilka razy próbowała zacząć rozmowę, ale wszystko na nic. Kręcił głową albo po prostu lekceważył każdą jej próbę. W końcu nie wytrzymała.

- Sev, co się dzieje? Od rana nie powiedziałeś ani słowa!- brunet spojrzał na nią tak, jakby się z niego nabijała.

- Taka mądra, a nic nie wie...- mruknął.

- Proszę?

- Już nic.

- Severusie, proszę cię. Obraziłam cię czymś?- spytała drżącym głosem.

- Nie, no coś ty. Całuj się z Jamesem dalej!!!- powiedział to zdecydowanie głośniej, niż chciał. Kilka osób obróciło głowy w ich stronę, z ciekawością przysłuchując się rozmowie.

- C-co?.. J-ja w-wcale nie chciałam! To on!!!- przestała powstrzymywać łzy i uciekła.

Przez chwilę ślizgon chciał pobiec za nią i przeprosić, ale się powstrzymał. "To jej wina."- pomyślał.- "Chociaż... Nie. Ona mnie nie chce. To dlaczego mnie pocałowała?.. Och, po prostu wyrzuć ją sobie z głowy.". Zauważył, jak uczniowie innych klas spoglądają na niego z rozczarowaniem, a niektórzy ze złością. 

- CO SIĘ GAPICIE?! - ryknął na całą wioskę. Cudze oczy natychmiast się odwróciły. 

Biegła przed siebie, nie wiedząc, gdzie jest. Do oczu napływały jej kolejne łzy. Nie mogła przestać płakać. "Dlaczego mi nie wierzy?!" - ta myśl krążyła w jej głowie i nie mogła znaleźć na nią odpowiedzi. Domyśliła się, czyje były tamte kroki. 

Gdy wreszcie mogła zobaczyć, co się wokół niej dzieje, nie wiedziała, gdzie jest. Był to ciemny, wąski zaułek. Usiadła pod ścianą, zakryła twarz dłońmi i próbowała pozbyć się wszystkich łez. Gdy ponownie podniosła głowę, ledwo powstrzymała się od krzyku. Nad nią stał... 

Śmierciożerca. 

Nie zdążyła powiedzieć ani słowa, poczuła na ustach lodowatą, śliską rękę. Próbowała się wyrwać, ale sługa Voldemorta zwinnie złapał ją w talii i mocno trzymał. Jednak rudowłosa nie poddała się i z całych sił kopnęła okrutnego mężczyznę. Sądząc po dźwięku, jaki następnie wydał domyśliła się, że trafiła. Uścisk osłabł, a gryfonka szybko wyrwała się, wyjęła różczkę i wyciągnęła rękę w stronę kulącego się na ziemi mężczyzny. Jednak nic nie zdążyła zrobić, bo poczuła na szyi koniec obcej, rozgrzanej różdżki. Znieruchomiała. Czuła bicie swojego serca. W głowie już planowała przeróżne opcje ucieczki . Kątem oka zauważyła kolejną szarą rękę, zbliżającą się powoli do jej twarzy i natychmiast ją chwyciła. Jednak drugi Śmierciożerca spodziewał się tego i szybko wykręcił rękę tak, że Lily nie mogła go mocno trzymać. Z jękiem puściła wroga i w ostatniej chwili przed tym, jak mężczyzna rzucił na nią "Drętwotę", wrzasnęła:

- Pomocy!

A potem nastała obsydianowa czerń. 


Severus spacerował samotnie po wesołych uliczkach Hogsmeade, rozmyślając o całej tej sytuacji z Lily. Czemu nie chciała być z nim? Jego myśli przerwał okropny wrzask "Pomocy!". Poznał ten głos. Zapominając o wszystkim, pognał w stronę krzyku.

Bez słowa, co zmieniło przyszłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz