27

698 134 52
                                    

Okej, okej, akcja pędzi, przepraszam ;_;

~~~

Chanyeol zamknął za mną drzwi, odcinając dopływ światła z korytarza i sprawiając, że jednym źródłem światła w pokoju stały się świeczki oraz świąteczne światełka, powieszone nad łóżkiem. Zaśmiał się nerwowo, kładąc mi dłoń na ramieniu.

- Chciałem, żeby było nastrojowo - powiedział cicho. - Nie mam dużego doświadczenia w randkowaniu, ale lubię takie klimaty. Wiem zresztą, że ty raczej też.

Skinąłem powoli głową, rozglądając się dookoła. Oprócz oświetlenia nic się w wystroju pokoju nie zmieniło - był może tylko odrobinę czystszy. Mimo to wydawało mi się, że byłem w doskonale znanym mi i jednocześnie zupełnie obcym miejscu. To było niesamowite uczucie. Co prawda trochę dziwne, ale z Chanem u boku i tak czułem się dobrze.

- To nic wielkiego, ale chyba nie masz mi tego za złe? Śpieszyłem się... - powiedział speszony Yeol, kiedy cisza zaczęła się przedłużać. Pokręciłem gwałtownie głową.

- Jest dobrze, Chan. Po prostu nie spodziewałem się czegoś takiego.

Park zaśmiał się i przysunął palce do świecy.

- Też się nie spodziewałem, że zrobię coś takiego. Nie miałem pomysłu na nic, więc otworzyłem pierwszą lepszą szafkę i znalazłem świeczki, a dalej już się jakoś potoczyło.

Uśmiechnąłem się i usiadłem na łóżku, czując jak stres powoli zaciska mi żołądek. Nie miałem pojęcia, co robić.

- Więc... Jesteś głodny? - spytał Chanyeol, odwracając się do mnie tyłem i otwierając miniaturową lodówkę, której wcześniej nie zauważyłem. - Wiesz, ja nie zdążyłem zjeść kolacji...

- Chętnie coś zjem - powiedziałem szybko, przeklinając swoje skrępowanie. Znałem Chana od kilku lat - ba, już prawie zdążyłem zapomnieć, jak to było go nie znać - a mimo to w tej chwili czułem się w jego towarzystwie naprawdę dziwnie. Oczywiście, nadal było mi miło i cieszyłem się z takiego obrotu spraw, ale poziom mojego zestresowania zdecydowanie rósł.

Chanyeol odwrócił się, trzymając w dłoniach talerze z czymś, co wyglądało jak ciasto, ale przez półmrok trudno było mi stwierdzić jakie.

- Skąd je masz?- spytałem zainteresowany, bo co jak co, ale upiec na pewno by go nie zdążył.

- Menager hyung mi przywiózł. - Yeol wyszczerzył zęby, stawiając talerze na stoliku nocnym i wyjmując z lodówki sok, bo między koncertami z alkoholem było średnio. Żaden z nas nie chciał występować na kacu.

- Opowiesz mi, czemu tak nagle postanowiłeś to wszystko zorganizować? - spytałem cicho, wbijając wzrok w świeczkę. Park westchnął i usiadł obok mnie.

- To skomplikowane, Kyungsoo - powiedział cicho, splatając dłonie na kolanach. - Postawa Baeka dużo mi uświadomiła. I dużo pomogła w podjęciu decyzji. Wyjaśnił mi kilka spraw i błagał mnie, żebym się dłużej nie załamywał. Ja... Nie wiem, co do ciebie czuję, ale zawsze byłeś przy mnie, zawsze mnie wspierałeś. Jestem ci za to tak cholernie wdzięczny... Aktualnie jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu, wiesz o tym, prawda?

Westchnąłem, czując jak ściska mi się serce. Objąłem Chana ramionami i wtuliłem twarz w jego ciało. Łzy napłynęły mi do oczu, a z urwanego oddechu Yeola wywnioskowałem, że on też się wzruszył.

- Po prostu cię kocham, Channie - wyszeptałem cicho, a mój głos dodatkowo stłumiła jego gruba bluza. Mimo to usłyszał mnie i westchnął głęboko.

- Ja... Wiem, Soo.

Znów mimowolnie ścisnęło mi się serce, chociaż nie oczekiwałem po nim w tej chwili innej odpowiedzi.

D.O. you love me? // ChansooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz