12

902 155 116
                                    

Miałam spotkanie klasowe i już wiem, kogo nie polubię. XD

A tak poza tym, to dziś wracam do siebie i nie jestem pewna, czy intenet ze stacji paliw będzie mi działał. ;_; Więc nie wiem, czy nowy rozdział nie będzie dopiero po weekendzie.

~~~

Sehun faktycznie nie zwracał na nas uwagi, ale z drugiej strony, nie robiliśmy nic wartego choćby spojrzenia. Chanyeol nadal trzymał splecione ręce na moim brzuchu i oglądaliśmy spokojnie anime, dzieląc się słuchawkami.

Nie skupiałem się za bardzo na akcji, bo zupełnie coś innego zaprzątało moją uwagę.

Park nie był chory, co znaczyło, że jednak nie miział się z Baekhyunem w nocy. Możliwe nawet, że po zakończeniu naszej gry w butelkę, w ogóle się już nie widzieli.

Ten fakt sprawił, że poczułem się szczęśliwy. Nie chciałem, żeby Byun dalej mieszał Yeolowi w głowie swoim zachowaniem. Najlepiej niech się odsunie i da mu żyć. Najlepiej ze mną... Ale to ostatnie tylko wtedy, gdy Chan będzie chciał.

W tej chwili, prawdę mówiąc, miałem ogromną nadzieję na to, że będzie chciał. Obejmował mnie jak najdroższy mu skarb, jakbym był ze szkła... Albo jakbym był jego złotym rolexem. W końcu kto wie, co mu po głowie chodzi.

Poruszyłem się ostrożnie, żeby dotknąć kilku strategicznych miejsc na ciele Chana. Wiedziałem, że ma wrażliwą szyję - nie tak jak Yixing, ale zawsze - i chciałem musnąć ją włosami. Poza tym, miałem chęć oprzeć się wygodniej o jego twardy, umięśniony brzusio, bo wbrew pozorom, był całkiem wygodny.

Mężczyzna jęknął boleśnie, gdy przypadkiem z całej siły trafiłem pośladkiem w inne czułe miejsce.

- Boże, przepraszam - szepnąłem, czując jak policzki zamieniają mi się w dwa dorodne pomidory. Zazwyczaj nie rumieniłem się tak łatwo, ale ta sytuacja należała do tych bardziej kompromitujących.

- Nie szkodzi - powiedział Yeol. Na odbiciu w ekranie laptopa zauważyłem, że uśmiecha się dzielnie poprzez ból.

- Idę do siebie - odezwał się nagle Sehun, po czym wstał i po prostu wyszedł, machając nam w progu na pożegnanie. Patrzyłem przez chwilę na zamknięte drzwi.

- Ten maknae jest jakiś dziwny - skomentowałem, z ogromnym żalem próbując odsunąć się od Chanyeola.

- Niewygodnie ci? - spytał ze zdziwieniem w głosie, nieznacznie wzmacniając uścisk na moim brzuchu. Serce chyba postanowił wyskoczyć mi z piersi.

- Wygodnie... - bąknąłem. Cóż, myślałem, że skoro Hun sobie poszedł i zrobił nam miejsce, to Yeol będzie chciał, żebym się odsunął. Najwyraźniej powinienem przestać myśleć, bo coś mi czasem nie wychodziło.

- Zostań tak. Przecież Baek nie wpadnie zaraz do twojej sypialni, nie? Zresztą, nawet jeśli, to nie robimy nic złego...

Nie, tylko przytulamy się w moim łóżku, a ja jestem półnagi. Ale co ty, Chan, to zupełnie niewinne rzeczy.

Chociaż... Dla niego to pewnie właśnie takie było. Tylko ja miałem w tej chwili niezbyt czyste myśli. Szkoda...

Park zapauzował anime i przesunął jedną dłonią w górę mojego ciała, palcami muskając po kolei każdy skrawek skóry, który był po drodze do mojej twarzy. Zacisnąłem wargi, żeby nie jęknąć. Miałem też ochotę wrzasnąć coś w stylu "co ty sobie wyobrażasz?!", ale nie chciałem, żeby przerywał.

- Jak się czujesz? Jesteś strasznie rozpalony - spytał z troską, w końcu dotykając mojego czoła.

Ciekawe, kurwa, dlaczego.

D.O. you love me? // ChansooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz