Obudził mnie dobrze znany głos:
-...słonecznie, brak chmur i wiatru. Idealna pogoda na przejażdżkę rowerem. Widzę, że panna Katherine wstała. Pan Stark chciałby panią widzieć za pół godziny w pani pracowni. Życzę miłego dnia.
-Dzięki Jarvis.
-Służę pomocą. -zniknął.
Nie miałam już czasu na prysznic. Związałam włosy w kok, umyłam twarz oraz zęby i zrobiłam szybki makijaż.
Pojechałam na trzydzieste piąte piętro i weszłam do laboratorium.
-Dzień dobry Tony!
-Cześć Kate! Zaczynamy? Masz wszystko?
-Co? Miałam coś przygotować? Nie wiedziałam! Przepraszam! -zaczęłam panikować.
-Spokojnie. Wystarczy ci mózg, kawa i dobry nauczyciel.
-Uff... tak mam chyba wszystko. Tylko nie wzięłam nauczyciela.
-Ha ha ha! Bardzo śmieszne. Dobra! Podstawy chemii, fizyki, itd znasz?
-Pewnie!
-Okay, pół sukcesu za nami. Zapoznam cię z nowinkami na rynku, a ty zdecydujesz czym chciała byś się zająć.
-Zgoda.
Stark opowiadał bardzo szczegółowo o każdym urządzeniu lub najnowocześniejszym rozwiązaniu. Widać było, że jest w swoim żywiole. Szczególnie zafascynowały mnie jego zbroje. Opowiedział mi także o nich i o kilku wypadkach z nimi związanych, między innymi jak ledwo co założył zbroję gdy Loki wyrzucił go przez okno.
-Nie pomyślałeś aby przyśpieszyć wystrzał zbroi?
-Mam inne sprawy na głowie. Chociaż rzeczywiście, mógłbym nad tym popracować.
-Mogę się tym zająć jak chcesz.
-Naprawdę? Świetnie! Pomyśl nad tym. Zostawiam ci listę moich zbroi i ich części, plany budowy, wiesz takie tam. W razie czego pytaj Jarvisa.
-Tony?
-Tak? -odwrócił się w moją stronę.
-Jeszcze raz dziękuję. Wiesz mógłbyś dać tą posadę jakiemuś prawdziwemu geniuszowi.
-W tej pracy nie tylko geniusz się liczy, ale także bystrość, pomysłowość i kreatywność. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi.
-Dzięki. Za wszystko.
-Spoko. Zresztą mamy tu już jednego geniusza i więcej ich nie potrzebujemy! -uśmiechnął się.
-Ciekawa jestem skąd to się u ciebie wzięło. Wiesz, to zamiłowanie do technologi. Pod tym względem bardzo mi kogoś przypominasz.
-To po ojcu. Pracował dla Tarczy podczas drugiej wojny światowej. Potem razem z mamą mieli wypadek samochodowy. Chociaż ja bym tak tego nie nazwał wypadkiem. Byłem wtedy dzieckiem.
CZYTASZ
|Jestem potworem
FanfictionTo uczucie kiedy niedawno obudziłaś się ze śpiączki, a już jakiś debil atakuje Nowy Jork. Żyć nie umierać! Dodatkowo masz jakieś nagłe omdlenia, dziwne wizje i zaniki pamięci. Ogólnie nie polecam. Ale może i wyszło mi to na dobre? [ZAKOŃCZONE] [ki...