Rozdział XII

810 47 1
                                    

Obudził mnie dobrze znany głos:

-...słonecznie, brak chmur i wiatru. Idealna pogoda na przejażdżkę rowerem. Widzę, że panna Katherine wstała. Pan Stark chciałby panią widzieć za pół godziny w pani pracowni. Życzę miłego dnia.

-Dzięki Jarvis.

-Służę pomocą. -zniknął.

Nie miałam już czasu na prysznic. Związałam włosy w kok, umyłam twarz oraz zęby i zrobiłam szybki makijaż.

 Związałam włosy w kok, umyłam twarz oraz zęby i zrobiłam szybki makijaż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pojechałam na trzydzieste piąte piętro i weszłam do laboratorium.

-Dzień dobry Tony!

-Cześć Kate! Zaczynamy? Masz wszystko?

-Co? Miałam coś przygotować? Nie wiedziałam! Przepraszam! -zaczęłam panikować.

-Spokojnie. Wystarczy ci mózg, kawa i dobry nauczyciel.

-Uff... tak mam chyba wszystko. Tylko nie wzięłam nauczyciela.

-Ha ha ha! Bardzo śmieszne. Dobra! Podstawy chemii, fizyki, itd znasz?

-Pewnie!

-Okay, pół sukcesu za nami. Zapoznam cię z nowinkami na rynku, a ty zdecydujesz czym chciała byś się zająć.

-Zgoda.

Stark opowiadał bardzo szczegółowo o każdym urządzeniu lub najnowocześniejszym rozwiązaniu. Widać było, że jest w swoim żywiole. Szczególnie zafascynowały mnie jego zbroje. Opowiedział mi także o nich i o kilku wypadkach z nimi związanych, między innymi jak ledwo co założył zbroję gdy Loki wyrzucił go przez okno.

-Nie pomyślałeś aby przyśpieszyć wystrzał zbroi?

-Mam inne sprawy na głowie. Chociaż rzeczywiście, mógłbym nad tym popracować.

-Mogę się tym zająć jak chcesz.

-Naprawdę? Świetnie! Pomyśl nad tym. Zostawiam ci listę moich zbroi i ich części, plany budowy, wiesz takie tam. W razie czego pytaj Jarvisa.

-Tony?

-Tak? -odwrócił się w moją stronę.

-Jeszcze raz dziękuję. Wiesz mógłbyś dać tą posadę jakiemuś prawdziwemu geniuszowi.

-W tej pracy nie tylko geniusz się liczy, ale także bystrość, pomysłowość i kreatywność. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi.

-Dzięki. Za wszystko.

-Spoko. Zresztą mamy tu już jednego geniusza i więcej ich nie potrzebujemy! -uśmiechnął się.

-Ciekawa jestem skąd to się u ciebie wzięło. Wiesz, to zamiłowanie do technologi. Pod tym względem bardzo mi kogoś przypominasz.

-To po ojcu. Pracował dla Tarczy podczas drugiej wojny światowej. Potem razem z mamą mieli wypadek samochodowy. Chociaż ja bym tak tego nie nazwał wypadkiem. Byłem wtedy dzieckiem.

|Jestem potworemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz