Oderwałam się od niego i spaliłam buraka. Było mi tak strasznie głupio.
-Ja... nie powinnam... przepraszam... -wyszeptałam i odwróciłam się z zamiarem ratowania resztek mojej godności.
-Kate... -chwycił mnie za nadgarstek. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy.- Kate spójrz na mnie. -podniosłam mimowolnie wzrok. Miał poważny wyraz twarzy. Przyciągnął mnie do siebie. Położył swoje dłonie na moich policzkach i pocałował. ~A jednak! ~Owinęłam swoje ręce dookoła jego karku. Przesunął swoje ręce z policzków, po ramionach, aż do bioder. Przeszła mnie przyjemna fala ciepła. Nie myślałam teraz o niczym innym, niż o jego ustach przylegających do moich ust.
-Eh-em! Więc to tak załatwiacie sprawy służbowe? Dobrze, że przyszedłem bo doszłoby tu do czegoś więcej.
-Czego chcesz Stark? -powiedział szorstko Steve odrywając się ode mnie, ale nie puszczając mojej talii.
-Fury cię wzywa.
-Idź. Będą jeszcze inne okazje. -złapał mnie za dłoń i pocałował ostatni raz. Po czym zwrócił się do Starka.
-Oby to było coś ważnego.
-Ojjj... Zdziwisz się jak bardzo ważne!
Poszli. Stałam tak chwilę otumaniona. Jak się czułam? Przy Stevie czułam się jak dama, jak księżniczka, jak ktoś ważny. ~Ty tak o tym nie myśl tylko leć sprawdź co Fury im ma do przekazania! ~Nie masz uczuć. To moja chwila. ~Nie mam. Ty też nie masz. Przynajmniej nie powinnaś. No iiiidź! ~Dobra, dobra... już idę... Ani chwili spokoju... Kiedyś się ciebie pozbędę. ~Chciałaś powiedzieć, że to ja pozbędę się ciebie? ~Nie. Chciałam powiedzieć, że cię usunę! ~Ha ha ha ha! Powodzenia!
Podkradłam się do salonu. Stałam na schodach -a raczej zwisałam z nich- całkiem niezauważona.
-Obawiam się, że nie rozumiem. -powiedział Steve.
-To nie pierwszy raz... -wtrącił Stark.
-Może pokażę ci zdjęcia. -Wyświetlił 3, na których był jakiś zamaskowany mężczyzna.
-To nie możliwe! To nie on! -krzyknął Steve.
-Spójrz. Mamy tego więcej.
-Nie! Nie widać jego twarzy! To nie on! Wyłowili go, to prawda, stał się zły, to także prawda! Ale nie mógł zaatakować kogoś! On ma zasady! -miotał się. O co chodzi? Kto to? Chwila... Te oczy... Dzikie i zabójcze, ale mimo to skądś je znam... wtedy były inne. Bardziej opiekuńcze. Tylko skąd je kojarzę?!
-Mamy nagranie gdzie widać jego twarz. Pokazać? -Steve kiwną głową.
-To on... -Kapitan spuścił głowę. Teraz też go poznałam. Ale przecież widziałam jak spada! Jak umiera! Byłam przy tym!
-Bucky... -szepnęłam. Podciągnęłam się i pobiegłam do siebie. Za dużo emocji jak na jeden wieczór.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Co się tu do cholery wyprawia?!
CZYTASZ
|Jestem potworem
FanfictionTo uczucie kiedy niedawno obudziłaś się ze śpiączki, a już jakiś debil atakuje Nowy Jork. Żyć nie umierać! Dodatkowo masz jakieś nagłe omdlenia, dziwne wizje i zaniki pamięci. Ogólnie nie polecam. Ale może i wyszło mi to na dobre? [ZAKOŃCZONE] [ki...