A oto mój świąteczny prezent dla wszystkich, którzy zechcą to przeczytać:
Na Baker Street 221 B trwał zwyczajny, zimowy dzień. Sherlock leżał na kanapie ze złożonymi rękami i zamkniętymi oczami, co prawdopodobnie oznaczało, że jest w swoim pałacu pamięci. Natomiast jego współlokator, John Watson siedział przy biurku i popijając herbatę adresował świąteczne kartki do Harry, znajomych z wojska i rodzin tych nieszczęśników, którym nie udało się wrócić z wojny.
Gdy blondyn zastanawiał się nad tym czy powinien wysłać kartkę również rodzicom Sherlocka i Mycroftowi, ponieważ już od kilku miesięcy oboje z Sherlockiem w końcu zaakceptowali to, że są w związku, drzwi do ich mieszkania otworzyły się. Po reakcji detektywa John, mimo, że nie był nawet w połowie tak dobry jak którykolwiek z braci Holmes, wiedział, że musi to być Greg. Oczywiście z nową sprawą.
– Gdzie? – zapytał najmłodszy mężczyzna nie zawracając sobie głowy przywitaniem.
– Opuszczony magazyn na przedmieściach. – mówiąc to Greg skinął głową w kierunku byłego żołnierza.
John spojrzał za okno i przeklął cicho. Padał śnieg. W Londynie zdarzało się to naprawdę rzadko, lecz oczywiście teraz, gdy najprawdopodobniej będą biegać przez całe miasto za przestępcami musiało sypać tak, że nie było widać nawet kamienicy naprzeciwko.
– Od tak dawno nie było żadnego porządnego morderstwa, że byłem niemal gotów uwierzyć w magię świąt, która sprawia, że ludzie stają się lepsi – brunet powiedział z ironią zatrzaskując drzwi do sypialni.
– Piszesz listy? Nie łatwiej wysłać e-mail? – zapytał starszy mężczyzna, czekając na detektywa.
– Wysyłanie kartek na Boże Narodzenie to tradycja.
I właśnie ten moment wybrała pani Hudson, by wejść z do mieszkania swoich lokatorów z dzbankiem świeżo zaparzonej herbaty i ciasteczkami.
– Tak jak pisanie listów do ukochanego. Ja i Frank dawaliśmy sobie takie co roku, wy też powinniście spróbować. Zawsze było romantycznie i kończyło się bardzo... przyjemnie – Kobieta zamyśliła się na moment i obdarzyła obu mężczyzn sugestywnym spojrzeniem.
Obaj mężczyźni spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
– Przecież pani wie, że ja się całkiem niedawno rozwiodłem. – Było w kobiecie coś co spowodowało, że Greg, mimo tego, że od dawna był dorosły poczuł się jak w szkole, gdy musiał tłumaczyć, dlaczego nie zrobił pracy domowej. Najwyraźniej drugi mężczyzna czuł się podobnie, ponieważ powiedział:
– Jestem pewien, że to musiało być bardzo romantyczne, jednak wątpię, żeby Sherlocka ucieszyło coś takiego. Co więcej, jestem niemal pewien, że wolałby dostać – zastanowił się chwilę spoglądając na drzwi ich wspólnej sypialni, jakby to miało wywołać jego kochanka i uratować go od odpowiedzi. – części ciała lub stare sprawy.
Pani Hudson obrzuciła ich jedynie niezadowolonym spojrzeniem i postawiła tacę na stoliku.
– Holmesowie są dużo bardziej uczuciowi niż chcecie w to wierzyć – Powiedziała karcąco i wyszła.
Żaden z mężczyzn nie mógł się zbyt długo zastanawiać nad jej słowami gdyż w pokoju niemal natychmiast pojawił się Sherlock.
– Gavin nie musiałeś czekać, pojedziemy taksówką. – Powiedział zakładając płaszcz. – John pośpiesz się, musimy być jak najszybciej na miejscu zanim ta banda idiotów z Andersonem na czele zdepcze wszystkie ślady.
Już kilkanaście minut później wszyscy trzej mężczyźni byli na miejscu zbrodni, gdzie jak zwykle nie obyło się bez kilku niemiłych komentarzy od Sherlocka. Jednak nikt nie wydawał się na niego zbyt wściekły, może związku z tym, że święta były coraz bliżej albo dlatego, że znalazł dowód, który mógł w końcu posunąć śledztwo do przodu; albo po prostu po niemal tygodniu zmagań nad tym przypadkiem wszyscy byli na to zbyt zmęczeni. Dowód, znaleziony przez detektywa konsultanta był na tyle pomocny, że po kilku godzinach, dość długim pościgu i niewielkiej strzelaninie w zachodniej części Londynu udało im się złapać sprawcę.
W związku z tak szybkim obrotem wydarzeń mężczyźni mieli czasu, by pomyśleć o tym co mówiła pani Hudson.
CZYTASZ
Listy - Sherlock fanfiction
FanfictionOpowieść o szczęśliwej parze i dwóch zakochanych idiotach ze świętami w tle. Okładka stworzona przez cudowną Juciak za co ogromnie jej dziękuję.