Rozdział 3 czyli Mycroft zgapia pomysł.

733 101 49
                                    

- Cieszę się, że pan mnie popiera... Dziękuję i również życzę wesołych świąt - Z tymi słowami Mycroft odłożył słuchawkę swojego telefonu i odetchnął. Właśnie wraz z sekretarzem stanu Stanów Zjednoczonych ustalił plan działania na bliskim wschodzie. John to dość dobry polityk, lecz okropny człowiek. Mycrofta wręcz odrzucały niektóre poglądy mężczyzny, ale na szczęście był lodowcem i potrafił odciąć się od własnych uczuć .

Jako, że w najlepsze trwał okres świąteczny, starszy z braci Holmes miał mniej pracy niż zwykle. Wszystkie dokumenty były już wypełnione, a następne spotkanie było zaplanowane dopiero za niecałe dwie godziny, więc polityk postanowił zrobić sobie krótką przerwę.

Mycroft kazał swojej asystentce przynieść lunch i sięgnął po gazetę.

Zazwyczaj nie interesowało go to co było tam napisane, lecz dziś było inaczej. Dziś był tam długi artykuł na temat najnowszej sprawy inspektora Lestrade.

Lecz jak się okazało Gregory został tam wyjątkowo niepochlebnie opisany. Polityk sprawdził autora i sięgnął po telefon.

Po chwili skończył kawę, sałatkę i przy okazji karierę owej dziennikarki.

Potem zastanowił się nad Gregorym Lestrade, nad tym co w tym mężczyźnie jest takiego wyjątkowego że zdobył jego zainteresowanie?

Nie, to nie był dobry pomysł, troska nie jest zaletą.

W celu rozproszenia się włączył podgląd w mieszkaniu brata.

Sherlock jak niemal zawsze, gdy nie miał sprawy leżał na kanapie pogrążony w myślach i politykowi przeszło przez myśl, że on wcale nie jest tym bardziej leniwym bratem. Doktor Watson natomiast pisał nowy post na bloga, chociaż nie... był zbyt spięty, do tego częściej niż zwykle spoglądał na swojego partnera. John pisał list do Sherlocka, ten o którym kilka dni temu mówiła pani Hudson. I znów zaczął myśleć o Gregorym. To zaczyna być irytujące. Czy ten przystojny mężczyzna nie opuści już jego myśli?

Mycroft z westchnieniem postanowił napisać list, licząc, że to pozwoli mu pozbyć się mężczyzny z jego głowy lub wręcz przeciwnie, otworzy przed nim nowe perspektywy. Zależnie od tego czy go wyśle czy nie.

Tak czy inaczej, zwykła kartka papieru jest dużo bezpieczniejsza od nawet najlepiej zabezpieczonej wersji elektronicznej, która mimo wszystko może zostać wykradziona. Sama myśl o tym, że Gregory'emu mogłoby grozić niebezpieczeństwo przez jego lekkomyślność jest przerażająca.

Polityk wziął więc jedną kartę ze stosu papieru w lewej szufladzie jego biurka, sięgnął po ulubione, czarne pióro i zaczął pisać

Szanowny inspektorze Lestrade,

Nie, to nie jest dobry początek do tak osobistego listu. - Pomyślał wkładając arkusz do niszczarki i zaczął jeszcze raz.

Drogi Gregory,

Napisanie listu do najważniejszych osób na świecie nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu, lecz wszystkie one były ściśle związane z pracą i teraz polityk pierwszy raz od lat nie wiedział co powinien pisać. W końcu zdecydował się na szczerość i rozsądek.

Drogi Gregory,

Nie wiesz tego, ale...

Po chwili zdenerwowany tym, że nie wie co powinien napisać skreślił to i zaczął od początku.

Na początek chciałbym powiedzieć Ci, że wbrew temu co wydaje się większości ludzi, mam uczucia.

W przypływie złości zgniótł kartkę i cisnął ją w kąt pokoju. Po chwili nie mogąc znieść takiego nieporządku, wstał, podniósł ją, wyprostował, przynajmniej na tyle na ile było to możliwe i włożył do niszczarki. Sięgnął po następną i zaczął jeszcze raz.

Mimo, że prawdopodobnie nigdy nie dostaniesz tego listu, a może właśnie dlatego, piszę do Ciebie o uczuciu.

Po niemal kwadransie, podczas którego zmarnował kilkanaście kartek, Mycroft postanowił zmienić podejście. Nalał sobie pełny kieliszek ulubionej whisky i wypił całość niemal od razu. Następnie nalał kolejną porcję napoju i wrócił do pisania.

Drogi Gregory,

Nie potrafię pisać o uczuciach, więc spróbuję zrobić to oficjalnie

Pragnę poinformować Cię, iż uważam, że jesteś wyjątkowo urodziwym i całkiem inteligentnym mężczyzną, co w dzisiejszych czasach wydaje się niemal niemożliwe. A co za tym idzie chciałbym, aby nasza relacja przestała być platoniczna. W związku z powyższym informuję, że pozwoliłem sobie zarezerwować stolik 23 grudnia na godzinę 19.00 w restauracji "The Delaunay". Byłbym szczęśliwy, gdybyś zechciał mi towarzyszyć.

Mycroft kilka razy przeczytał swój list jako, że miał być to list miłosny, postanowił dodać coś romantycznego. Po długim namyśle dopisał więc:

Jesteś dla mnie ważniejszy niż moja parasolka.

Mycroft Holmes

Polityk zadowolony z siebie wydrukował i starannie zapakował list w jedną ze swoich oficjalnych kopert z nadrukowaną flagą Anglii, a swoim najładniejszym pismem napisał adres.

Przez chwilę przyglądał się kopercie, zastanawiając się czy powinien to wysłać czy jednak po raz kolejny zignorować uczucia. Nie mogąc się zdecydować, postanowił skonsultować decyzję z kimś kompetentnym, tak jak zwykle przy podejmowaniu najważniejszych rządowych decyzji. Zamknął oczy i udał się do swojego pałacu umysłu.

W dużym pokoju pełnym książek w wygodnych fotelach przy kominku siedziało dwóch mężczyzn.

W tym po lewej był szesnastoletni chłopak ubrany w pognieciony mundurek. Na kolanach leżał lekko przybrudzony plecak. A jego zwykle misternie ułożone, rude włosy były w kompletnym nieładzie. Cały jego wygląd sprawiał wrażenie jakby właśnie wrócił ze spontanicznie zorganizowanych wagarów w okolicznym lesie.

W fotelu naprzeciwko siedział niemal pięćdziesięcioletni mężczyzna. Ubrany był w jeden ze swoich trzyczęściowych garniturów, a w ręce trzymał nierozłączny parasol. W odróżnieniu od swojego rozmówcy wyglądał nieskazitelnie.

Oboje bacznie przyglądali się drugiej wersji siebie.

- Mamy zdecydować czy wysłać list Gregory'emu - zaczął starszy mężczyzna.

- Nie, obaj doskonale wiemy, że troska nie jest zaletą - zaczął młody Mycroft.

- Sherlock znalazł Johna. Czy...

- Miałeś swoją szansę, dlatego właśnie to ja tutaj siedzę. Jako wspomnienie tamtego dnia. Żebyś nie popełnił tego błędu ponownie.

- Gregory taki nie jest. Nigdy by tego nie zrobił, a poza tym, teraz już potrafię czytać ludzi - bronił się polityk.

- A Steven? Właśnie tego dnia słyszałem ich rozmowę, chcesz żeby to się zmieniło?

- Nie, nie chcę, doskonale to wiesz. - Starszy mężczyzna niespokojnie kręcił się w fotelu.

- Oczywiście. Jestem tobą. Mnie nie możesz oszukać. Boisz się i nie chcesz powtórki. Obawiasz się, że nie przewidzisz zachowania inspektora. Sam radzisz sobie doskonale. Ponadto gej na tak ważnym stanowisku? Co najmniej przez kolejne 2 lata będziesz udowadniał, że to kogo masz w sercu nie sprawia, że jesteś gorszy. Niektórych osób nie uda ci się w ogóle przekonać. Chcesz tego? - zakończył młody Mycroft.

Starszy mężczyzna przez chwilę zastanawiał się nad tym jak jego potencjalny związek przeszkadzałby mu w pracy. Poza oczywistym, czyli ograniczeniem jej czasu na rzecz wspólnego jego spędzanie, oziębiłoby to stosunki polityczne z wieloma państwami. Żaden przedstawiciel rosyjskich władz nie chciałby z nim nawet rozmawiać, tak jak delegacje z państw, w których ważna jest religia. To oznaczałoby, że nie nadawałby się już na to stanowisko.

- Nie, nie chcę. - Mówiąc to wyglądał na pokonanego. Cóż za rzadki widok w ostatnich latach.

- Masz swoją decyzję, możesz wracać. Chłopiec powiedział to takim tonem jakby był to definitywny koniec rozmowy. I tak się stało.

- Tak, nawet Gregory Lestrade nie jest wart takiego ryzyka. List musi zostać zniszczony - mówiąc to, mężczyzna wstał z fotela uścisnął dłoń swojemu rozmówcy

Listy - Sherlock fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz