To teraz będzie przydługi wstęp, gdyż w związku z tym, że to ostatni rozdział (w końcu) chciałabym podziękować wszystkim osobom, które pomogły mi w stworzeniu tego ff i były zmuszone wytrzymywać całe moje marudzenie i pośpieszanie. A to wcale nie takie łatwe zadanie jak by się wdawało.
Roxcia miała prawdopodobnie największy udział przy tworzeniu, sprawdzała wcześniejsze części, znosiła moje ciągłe paplanie o tym jak bardzo nie potrafię pisać listów i podnosiła mnie na duchu gdy chciałam wydrukować ten ff tylko po to by go spalić i zakopać popiół.
Juciak dziękuje oczywiście za piękną okładkę. Moim zdaniem to najlepsza cześć całego ff.
JowitaJasiewicz za te dwa ostatnie rozdziały. Bez niej by nie powstały nigdy, a nawet jeśli to miałyby strasznie dużo błędów.
alivepolishfan za dobre słowo, naprawdę dobre dzięki, któremu Steven został jaki jest teraz.
Chciałabym przeprosić Lidka_2000 ponieważ prawdopodobnie ukradłam jej pomysł na fragment rozdziału. Jeśli naprawdę to zrobiłam to nie byłam tego świadoma.
Czuję się trochę jakbym właśnie wygłaszała przemówienie po odebraniu jakiejś cennej nagrody, ale koniec tego tekstu trochę jest dla mnie jak nagroda.
Tak, to już koniec tej części, przechodzimy do rozdziału.
P.S. Wesołych Świąt!
Mycroft czuł się zagubiony jak dziecko pozostawione w cukierni. Z jednej strony chciał wszystkiego spróbować, z drugiej jednak bał się konsekwencji swoich czynów. Musiał się uspokoić, mimo wszystko to on zaproponował spotkanie. A przynajmniej tak myślał Lestrade, ponieważ polityk po otrzymaniu listu od niego zrezygnował z wyjawienia, jak było naprawdę. Holmes postanowił, że tak musi zostać.
Mimo, że nie było jeszcze nawet 18.30 mężczyzna siedział już przy niewielkim stoliku w rogu malutkiej, jednak przytulnej restauracji i zastanawiał się co on sobie w ogóle myślał pisząc ten list. Jakaś staruszka wymyśliła sobie głupią tradycję pisania jeszcze głupszych listów a on to zrobił jak bezmyślny robot. Był kompletnie omamiony tym niszczycielskim żywiołem jakim jest miłość.
Chwila... Czy był zakochany w inspektorze Lestrade?
Podziwiał mężczyznę, to jaki ma wpływ na Sherlocka a nawet niego samego, ale czy mógł być zakochanych w kimś z kim niemal w ogóle nie rozmawia o prywatnym życiu? Sherlock nie wydaje się zbyt dobrą swatką, ale pani Hudson już tak. Przez nią teraz tu siedzi i zdecydował zignorować całą historię ze Stevenem, który go wykorzystał jako narzędzie do skończenia szkoły i wszystkie negatywne konsekwencje w pracy. Nie chciał zawieść inspektora na ich pierwszej randce.
Nie spotykał się z nikim po Stevenie. Jego były chłopak po tym jak z jego niemałą pomocą ukończył szkołę, poszedł na studia, lecz szybko został z nich wyrzucony a wtedy zaczął pisać książki. W wymyślaniu historii ze smutnym końcem zawsze był świetny i teraz miał duże grono fanów, którzy kochali go za jego twórczość jednocześnie go nienawidzę, za to, że zabija ich ukochane postacie. Holmes też przez długi czas jednocześnie go kochał i nienawidził, lecz w końcu się z tego wyleczył, dzięki Gregowi, jego srebrnym włosom lśniącym w słońcu, oczom jak roztopiona czekolada i ustom, jak wyobrażał sobie Mycroft, od niej słodszym. Jeśli wszystko się dziś uda być może niedługo dostąpi tego zaszczytu i będzie mógł go pocałować.
CZYTASZ
Listy - Sherlock fanfiction
FanfictionOpowieść o szczęśliwej parze i dwóch zakochanych idiotach ze świętami w tle. Okładka stworzona przez cudowną Juciak za co ogromnie jej dziękuję.