W sali tronowej od ponad pół godziny panowała głucha cisza.Atmosfera była pełna napięcia.Nikt nie odważył się odezwać.Bofur tylko raz wstał i otworzył usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale kiedy tylko zobaczył ostry wzrok pozostałych stracił zapał i z powrotem usiadł.Thorin wpatrywał się na zmianę w każdego ze swoich towarzyszy, podłogę i drzwi.Balin wlepiał oczy w Thorina, ale kiedy tylko ich spojrzenia się spotykały natychmiast odwracał wzrok.Bombur nerwowo gryzł bułkę, pączka u kiełbasę jednoczenie.Ori i Nori rozmawiali używając swojego tajnego szyfru "na spojrzenia", który oprócz nich znał tylko Dori, ale w tej chwili go z nimi nie było.Tak, więc cisza trwała w najlepsze, o czasu do czasu można było usłyszeć dźwięki lecącej muchy przenoszące się korytarzami Ereboru.W końcu napięcie przerwał trzask otwieranych drzwi, a po chwili weszli przez nie Kili i Tauriel.Oboje byli uśmiechnięci i trzymali się za ręce, wiec można było wywnioskować, że tym razem wszystko poszło dobrze, jednak wszyscy w milczeniu czekali, aż on lub ona potwierdzi ich przypuszczenia.Tę niepokojącą ciszę przerwał Kili:
-Poznajcie moją nową narzeczoną.-powiedział unosząc dłoń elfki nad swoją głowę, co dla niej było wysokością ramion.
Wszyscy westchnęli z ulgą, a Balin jako pierwszy wstał i pogratulował narzeczonym.Następny był Thorin:
-Obojgu wam gratuluję.-następnie polanym dłoń na ramieniu Tauriel i zwrócił się do niej.-Witaj w rodzinie.Od dziś jesteś moją...-w tym momencie zamilkł, wlepił wzrok w podłogę i zmarszczył brwi.-Balinie, jak się mówi na żonę siostrzeńca...
-Ale, żoną Kiliego jeszcze nie jestem.-wtrąciła elfka, ale została zignorowana.
Balin wzruszył ramionami.
-Czy to ważne?Jest częścią rodziny i nie mam znaczenia jak będziemy ją przedstawiać innym.
-Będziecie mieszkać w komnacie Tauriel, dobrze?-spytał Thorin, choć ton jego głosu był bardziej oznajmującym niż pytający.
-Nie, skądże.-odparli zgodnie, po czym Tauriel się uśmiechnęła, za to Kili wybuchł śmiechem.
***
Siedzieli razem na łożku w swojej komnacie, rozmawiali, śmiali się, przytulali, ogólnie mówiąc: cieszyli się swoim towarzystwem.-I naprawdę co roku cały dzień siedziałam w moim grobowcu?-spytał, a ona odpowiedziała mu skinięciem głowy upijając łyk wina.-Jesteś kochana.-powiedzieć całując ją w policzek.
-Co roku.-powtórzyła.-A zgadnij gdzie mieszkałam pomiędzy rocznicami?
-Gdzie?-spytał a ona przewróciła oczami i powiedziała:
-No zgadnij.
Kili zamyślił się na chwilę.
-Hmmm...Esgaroth?
-Nie.
-Rohan?
-Zgaduj dalej.
-Rivendell?
-Coraz bliżej.
-Bree?
-Już prawie zgadłem.
-No nie!Hobbiton?!
-Tak!Bilbo załatwił mi chatkę pomiędzy pagórkami.-powiedziała śmiejąc się.
-Ale przecież tamte domki są maleńkie.-krasnolud nie ukrywał zdziwienia.
-Nie, są dość duże, mają niski sufit.
-O to mi cho...-przerwało mu pukanie do drzwi.
-Proszę!-zawołała Tauriel.
Drzwi uchyliły się i stanął w nich Balin.
-Wybaczcie, że przeszkadzam,-zaczął.-ale Kili, Thorin kazał ci przekazać, że jutro rano masz się stawić w sali tronowej, na przyjęcie Bilba, Barda, Lorda Elronda oraz króla Thranduila.
-Zaraz, zaraz Thranduila.Kiedy Thorin polubił go na tyle by wpuścić go do Ereboru?-zdziwił się.
-Po Bitwie Pięciu Armii, twój wuj i Thranduil dogadali się i zawarli porozumienie.-wyjaśniła mu jego narzeczona.
-Dokładnie.-potwierdził Balin.-Więc jutro o świcie w sali tronowej.
Po tych słowach Balin wyszedł zamykając drzwi, by zająć się swoimi sprawami.
Bardzo was przepraszam, że przez tak długi czas nie było rozdziałów, ale dopadło mnie coś w rodzaju artblocka i za nic nie mogłam wymyślić co dalej.Niestety dalej go nie pokonałam, wiec wybaczcie, że ten rozdział jest nieciekawy i mało się w nim dzieje, bo jest pisany trochę "na siłę".Jesli macie jakieś sposoby ma pokonanie takiego literackiego artblocka to śmiali piszcie w komentarzach.
CZYTASZ
Amrali me|Kili&Tauriel ff
FanfictionJest 22 listopada 2944 roku trzeciej ery.To oznacza ,że jutro jest trzecia rocznica Bitwy Pięciu Armii ,a także wielu wojowników.W tym okresie do Ereboru przyjeżdża wielu ludzi ,elfów i krasnoludów by uczcić smierć swoich bliskich którzy zginęli w s...