I

659 38 7
                                    

Znowu tu jestem.Jadę szarą drogąprzez pustkowie ,by dotrzeć do Góry ,która jest mi tak bliska ,a której jednocześnie tak nienawidzę.To właśnie o nią rozegrała się ta piekielna bitwa ,znana powszechnie jako Bitwa Pięciu Armii.Na wschód od Góry znajduje się wzgórze ,Krucze Wzgórze.To jest właśnie miejsce ,które wywołuje we mnie najwiecej emocji.Tam właśnie straciłam dwie najważniejsze dla mnie osoby: ukochanego i najwierniejszego przyjaciela.

Klęczałam przy ciele Kiliego.Łzy strumieniami ciekły mi po policzkach.Nie mogłam uwierzyć w to co się stało nie całą godzinę temu.Przed oczami wciąż miałam pełną satysfakcji twarz Bolga kiedy zabijał Kiliego.Nienawidziłam go.Ale...Jak mogłam być tak głupia.Czemu tak późno zrozumiałam ,że go kocham.Czemu dopiero kiedy znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie dotarło do mnie ile dla mnie znaczy.Znaczył.Dotknęłam jego twarzy ,była zimna.Jego oczy już się nie otworzą ,serce już nigdy nie zabije ,a z jego ust już nigdy nie usłyszę tych dwóch pięknych słów.

Nagle usłyszałam za sobą kroki.Wiedziałam kto to był.Byłam pewna ,że zaraz do mnie podejdzie, przytuli spróbuje pocieszyć. Zawsze to robił ,ale się myliłam.Po chwili znów usłyszałam jego kroki ,ale tym razem każdy był cichszy od poprzedniego ,aż w końcu zupełnie ucichły.Czyli on też mnie zostawił ,Legolas ,mój najlepszy przyjaciel.

Po chwili z ruin twierdzy wyszedł król Thranduil.Nawet na niego nie patrząc powiedziałam:

-Chcę go pochować.-głos drżał mi podczas każdego słowa.

-Tak...

Dopiero teraz podniosłam głowę.Przypomniałam sobie co mówił mi wcześniej "Ty nic nie wiesz o miłości" jego głos zadźwięczał mi w głowie.

-Jeżeli to jest miłość ,to ja jej nie chcę.-wyszeptałam.-Zabierz mi ją ,proszę.-odwróciłam głowę jakbym nie chciała spojrzeć mu w oczy.-Dlaczego tak boli tak bardzo?

-Bo była prawdziwa.

Te słowa dały mi do zrozumienia ,że muszę dać mu odejść.Pochyliłam się nad ciałem Kiliego i delikatnie go pocałowałam.

Otrząsnęłam się.Właśnie dojechałam.Stałam teraz przed bramą Ereboru-najpotężniejszego królestwa Śródziemia.Na większości istnień ten widok wywarłby pewnie ogromne wrażenie, ale nie na mnie.Mi to miejsce kojarzy się tylko z bólem, stratą ,smutkiem tęsknotą i... miłością.

Zeszłam z konia i zaprowadziłam go do stajni.To zabawne ,że byłam tu tylko cztery razy a zachowuję się jakbym była u siebie.

Przekroczyłam bramę.Z wnętrza królestwa dobiegały odgłosy zabawy i biesiadowania.Dalej nie rozumiem ,dlaczego oni się bawią w rocznice śmierci dwóch najbliższych.Powinni ich przecież teraz opłakiwać.To wygląda jakby cieszyli się ,że odeszli...I już nigdy nie wrócą.

Z rozmyślań wyrwał mnie głos Balina:

-Tauriel-zawołał ,a kiedy do mnie doszedł dodał.-W komnacie królów odbywa się właśnie uczta.Nie chcesz się przyłączyć?

-Dziękuję ,ale nie.-powiedziałam.-Dla mnie rocznica śmierci to nie jest powód do świętowania.Moja Komnata jest tam gdzie zawsze?

-Tak.-lekko pokiwał głową.Odwróciłam się by odejść ,ale on w ostatniej chwili spytał.-Będziesz jutro na uroczystości?

-Nie.Myślę ,że jak zwykle posprzątam jego grób ,posiedzę tam trochę i wrócę do Mirkwood.

-No ,dobrze.Jak chcesz.-powiedział na odchodne kiwając głową.

Skierowałam się w stronę swojej komnaty.Niby byłam tu tylko cztery razy,ale mogę tam dojść z zawiązanymi oczami.Weszłam do środka.Nic się nie zmieniło od ostatniego razu ,no może poza tym ,że jest czyściej.Byłam wyczerpana podróżą.Od razu położyłam się do łóżka.Jutro czeka mnie ciężki dzień.Pójdę na grób Kiliego.To dla mnie tak trudne. Dlaczego to on musiał zginąć?

Amrali me|Kili&Tauriel ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz