VII

379 24 4
                                        

Thorin stał u wrót ponownie największego królestwa Śródziemia.Był ubrany w tradycyjny strój w barwach narodowych Ereboru, przeróżne odcienie granatu dostojnie kontrastowały z pięknie połyskującymi złotymi i srebrnymi dodatkami.Całość uwieńczona była czarną futrzaną peleryną.Trwał teraz oczekując na swoich gości z uniesioną głową.W końcu był Królem pod Górą, a to go do czegoś zobowiązywało.

Jako pierwszy zjawił się Bard razem ze swoim najbardziej zaufanym doradcą oraz synem.Kiedy tylko dojechał do bram zsiadł z konia i nisko pokłonił się Thorinowi.

-Wstań, Bardzie.Jesteśmy przyjaciółmi.Nie musisz mi się kłaniać.-powiedział król, na co Bard uśmiechnął się i wstał.-Idź za Balinem, wskaże ci drogę do sali tronowej.

Runął uśmiechnął się serdecznie i posłusznie poszedł za krasnoludem.Kilkanaście minut pózniej zza wzgórza wyjechał biały koń Elronda, a zaraz obok niego kasztanowy kuc z hobbitem na grzbiecie.Zsiedli ze swych rumaków niemal jednocześnie.

-Elrondzie.-powiedział Thorin po czym skinęła sobie na powitanie, następnie zwrócił się do Niziołka, i uściskał go jak starego przyjaciela, którym z resztą był.-Bilbo!

-Thorinie, tak się cieszę ze cię widzę.-powiedział wesoło hobbit.

-Masz jakieś nowiny z Shire?-spytał Thorin.

-Tak, zaraz po powrocie przejmuję opiekę nad siostrzeńcem.Jego rodzice niestety nie żyją.Do tego czasu zajmie się nim pewien karczmarz z Bree.To dobry człowiek.Odbiorę od niego Frodo kiedy będę wracał.

-Może kiedyś przyjedziesz z nim tu w odwiedziny?-spytał król.

-Napewno.

-No, dobrze mam ci cis ważnego do powiedzenia i...pokazania.Ale to pózniej, muszę tu jeszcze poczekać na Thranduila.

-A propo niego.Chyba się spóźni, mijaliśmy z Elrondem Leśne Królestwo i dopiero przygotowywał łosia.-Thorin uniósł jedną brew i kiwnął głową w kierunku drogi.Na horyzoncie właśnie pojawił się wielki, majestatyczny łoś z królem leśnych elfów na grzbiecie.

-Idź do sali tronowej.Bard już tam czeka.-powiedział do przyjaciela po czym uśmiechnął się podejrzanie.-Ja powitam króla.

Po chwili Thranduil stał już przed Thorinem w pełnej okazałości.Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, dopiero Thorin przerwał ciszę mówiąc:

-Spasłeś się.-po czym wybuchł śmiechem.(UWAGA!KONKURS W KOMENTARZACH!Kto wie skąd zapożyczyłam tę scenę?Wygra osoba, która poda najwiecej poprawnych szczegółów)Elf spojrzał w dół, na swoje ciało, żeby sprawdzić czy to co powiedział jego duszący się ze śmiechu przyjaciel jest prawdą.Po szybkiej ocenie stwierdził, że może krasnolud ma trochę racji i powinien odpuścić sobie dzisiaj tuczące przekąski.Lecz kiedy chciał się odgryźć, Thorin właśnie przestał się śmiać i mu przerwał.

-Chodź.-ponaglił go dłonią.-Mamy coś ważnego do obgadania.

***

Szli okrężną drogą w stronę sali tronowej.Thranduil szedł z grymasem na twarzy wysłuchując opowieści przyjaciela.Nie wierzył w to co słyszał, ale nie w tym sensie, że się cieszył, on się martwił.Biedny Thorin, postradał zmysły nie mogąc poradzić sobie ze stratą najbliższych.

-Thorinie.-zaczął niepewnie.-Jesteś pewien, że to na prawdę...się zdarzyło?

-Zaraz sam zobaczysz.

-Może...powinieneś pogodzić się...oni nie żyją.

Thorin spojrzał na niego spod byka, uniósł jedną brew i z sarkastycznym uśmiechem otworzył drzwi.Teraz usta króla leśnych elfów ułożyły się w idealne O.

-Jak to możliwe?-szepnął.

Amrali me|Kili&Tauriel ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz