Thorin stał u wrót ponownie największego królestwa Śródziemia.Był ubrany w tradycyjny strój w barwach narodowych Ereboru, przeróżne odcienie granatu dostojnie kontrastowały z pięknie połyskującymi złotymi i srebrnymi dodatkami.Całość uwieńczona była czarną futrzaną peleryną.Trwał teraz oczekując na swoich gości z uniesioną głową.W końcu był Królem pod Górą, a to go do czegoś zobowiązywało.
Jako pierwszy zjawił się Bard razem ze swoim najbardziej zaufanym doradcą oraz synem.Kiedy tylko dojechał do bram zsiadł z konia i nisko pokłonił się Thorinowi.
-Wstań, Bardzie.Jesteśmy przyjaciółmi.Nie musisz mi się kłaniać.-powiedział król, na co Bard uśmiechnął się i wstał.-Idź za Balinem, wskaże ci drogę do sali tronowej.
Runął uśmiechnął się serdecznie i posłusznie poszedł za krasnoludem.Kilkanaście minut pózniej zza wzgórza wyjechał biały koń Elronda, a zaraz obok niego kasztanowy kuc z hobbitem na grzbiecie.Zsiedli ze swych rumaków niemal jednocześnie.
-Elrondzie.-powiedział Thorin po czym skinęła sobie na powitanie, następnie zwrócił się do Niziołka, i uściskał go jak starego przyjaciela, którym z resztą był.-Bilbo!
-Thorinie, tak się cieszę ze cię widzę.-powiedział wesoło hobbit.
-Masz jakieś nowiny z Shire?-spytał Thorin.
-Tak, zaraz po powrocie przejmuję opiekę nad siostrzeńcem.Jego rodzice niestety nie żyją.Do tego czasu zajmie się nim pewien karczmarz z Bree.To dobry człowiek.Odbiorę od niego Frodo kiedy będę wracał.
-Może kiedyś przyjedziesz z nim tu w odwiedziny?-spytał król.
-Napewno.
-No, dobrze mam ci cis ważnego do powiedzenia i...pokazania.Ale to pózniej, muszę tu jeszcze poczekać na Thranduila.
-A propo niego.Chyba się spóźni, mijaliśmy z Elrondem Leśne Królestwo i dopiero przygotowywał łosia.-Thorin uniósł jedną brew i kiwnął głową w kierunku drogi.Na horyzoncie właśnie pojawił się wielki, majestatyczny łoś z królem leśnych elfów na grzbiecie.
-Idź do sali tronowej.Bard już tam czeka.-powiedział do przyjaciela po czym uśmiechnął się podejrzanie.-Ja powitam króla.
Po chwili Thranduil stał już przed Thorinem w pełnej okazałości.Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, dopiero Thorin przerwał ciszę mówiąc:
-Spasłeś się.-po czym wybuchł śmiechem.(UWAGA!KONKURS W KOMENTARZACH!Kto wie skąd zapożyczyłam tę scenę?Wygra osoba, która poda najwiecej poprawnych szczegółów)Elf spojrzał w dół, na swoje ciało, żeby sprawdzić czy to co powiedział jego duszący się ze śmiechu przyjaciel jest prawdą.Po szybkiej ocenie stwierdził, że może krasnolud ma trochę racji i powinien odpuścić sobie dzisiaj tuczące przekąski.Lecz kiedy chciał się odgryźć, Thorin właśnie przestał się śmiać i mu przerwał.
-Chodź.-ponaglił go dłonią.-Mamy coś ważnego do obgadania.
***
Szli okrężną drogą w stronę sali tronowej.Thranduil szedł z grymasem na twarzy wysłuchując opowieści przyjaciela.Nie wierzył w to co słyszał, ale nie w tym sensie, że się cieszył, on się martwił.Biedny Thorin, postradał zmysły nie mogąc poradzić sobie ze stratą najbliższych.
-Thorinie.-zaczął niepewnie.-Jesteś pewien, że to na prawdę...się zdarzyło?
-Zaraz sam zobaczysz.
-Może...powinieneś pogodzić się...oni nie żyją.
Thorin spojrzał na niego spod byka, uniósł jedną brew i z sarkastycznym uśmiechem otworzył drzwi.Teraz usta króla leśnych elfów ułożyły się w idealne O.
-Jak to możliwe?-szepnął.

CZYTASZ
Amrali me|Kili&Tauriel ff
FanfictionJest 22 listopada 2944 roku trzeciej ery.To oznacza ,że jutro jest trzecia rocznica Bitwy Pięciu Armii ,a także wielu wojowników.W tym okresie do Ereboru przyjeżdża wielu ludzi ,elfów i krasnoludów by uczcić smierć swoich bliskich którzy zginęli w s...