Ciemność.Cisza.I nic poza tym. Znajdował się teraz po środku pustki.Która była mu tak bliska ,a której tak nienawidził.W której spędził już tyle czasu ,że nie potrafił rozróżnić czy jest snem czy jawą.Rozejrzał.się wokół i nic ,ani żywej duszy.Już sam nie wiedział ile błądzi w tej nieokreślonych rozmiarów przestrzeni. Jedyne co w niej widział to malutkie ,ale bardzo jasne światełko daleko przed nim.Odczuwał dziwne pragnienie pójścia do niego.Sam nie wiedział dlaczego ,ale coś go do niego ciągnęło.Czuł ,że za tym światłem jest coś więcej niż ciemna niekończąca się przestrzeń.Jednak jak na złość ,kiedy szedł w jego kierunku oddalało się od niego.To go irytowało ,niestety nic nie mógł z tym zrobić.Nagle światełko zgasło ,otoczyła go ciemność ,ale nie na długo ,po chwili usłyszał hałas ,coś jakby dźwięk piorunów podczas burzy.Jednak ten huk był ostatnim co pamiętał z tej krainy.
Obudził się.Głowa mu pękała.Znajdował się w ciasnym pomieszczeniu ,jakby było do niego dopasowane, niczym...trumna.Jednak nie miała górnej ściany.Podniósł się na tyle by usiąść ,rozejrzał się po komnacie w której się znajdował.Teraz już był prawie pewien ,że znajduje się w grobowcu.Rozglądał się dalej ,wzrok zatrzymał na dwóch startach w błękitnych pelerynach stojących w progu.Ale kiedy tylko zorientowali się ,że ich zauważył odwrócili się i zagłębili w ciemność.
-Hej!-krzyknął.-Czekajcie!
Ale oni go nie posłuchali.Jak najszybciej się poniósł ,co było trudne bo ból mięśni i stawów skutecznie mu to uniemożliwiał.Szedł za nimi lekko kulejąc ,i chociaż ich nie widział to słyszał ich kroki.Wiedział ,że są blisko.Doprowadzili go do wyjścia z grobowca.Stali na tle Ereboru.Kiedy stanął na przeciw nich podnieśli kostury i w tym samym momencie stuknęło nimi o ziemię.Błysk błękitnego światła i już ich nie było.
Stał przez chwilę w osłupieniu .Po chwili spojrzał za siebie.Grobowiec zdawał się być głęboki o ciemny.Obok wejścia można było zauważyć wielki głaz który najprawdopodobniej strzegł wejścia do grobowca.Jak ci dwaj zdołali go przesunąć?I kim byli?W sumie...płaszcze,kostury i to tajemnicze zniknięcie.Tak ,to musieli być czarodzieje.Podszedł bliżej ciemnego i głębokiego korytarza.Przejechał dłonią po swoim imieniu i nagle powróciły do niego wszystkie wspomnienia.Juz pamiętał jak się tam znalazł.Spojrzał w kierunku Góry.A więc jednak im się udało.Szkoda ,że nie mógł tego widzieć ,że nie mógł cieszyć się razem z nimi ,że zostawił ją samą.Ale teraz to nadrobi.Najszybciej na ile było go w tym momencie stać ruszył w kierunku królestwa.
Doszedł do bram ,na murach ujrzał dwóch strażników ,których nie poznawał, i to wcale nie dlatego ,że było ciemno ,bo swoich przyjaciół poznałby nawet z odległości staji* a nawet dziesięciu.
-Kto idzie!?-rozległ się głos jednego ze strażników.
Chwilę się zastanowił ,ale nie znalazł ani jednego powodu by kłamać więc przedstawił się swoim prawdziwym imieniem:
-Krasnolud Kili.-odpowiedział mu sztuczny śmiech strażnika.
-Nie rób sobie ze mnie żartów, chłopcze.Krasnolud którego imieniem się przedstawiasz nie żyje od trzech lat.Zginął w Bitwie Pięciu Armii.
-Nie kłamię.-odpowiedział.-To naprawdę ja.
-Czy ty nie masz szacunku do zmarłych?!-teraz strażnik był już zdenerwowany.-A zwłaszcza rodziny królewskiej.Co ty sobie wyobrażasz?!...
-Co się tam dzieje?-usłyszeli głos ze środka.Kili od razu go rozpoznał.
-Nic takiego ,Balinie.-powiedział strażnik.-Ten krasnolud-wskazał na niego palcem-podaje się za Kiliego ,ale już sobie...
-Za Kiliego?-powtórzył zdziwiony Balin.
-Balinie ,to ja!Kili!-zawołał ,a Balin doskoczył do muru by móc zobaczyć to na własne oczy.
Nie musiał długo mu się przyglądać.Od razu był pewien ,że patrzy właśnie na swojego przyjaciela.
-Otworzyć bramę!-krzyknął ,a strażnicy aż podskoczyli ,ale po chwili zabrali się do roboty.
Balin na złamanie karku biegł po schodach w dół by wyjść na spotkanie przyjacielowi.Kiedy wyszedł mu ma przeciw wciąż nie mógł uwierzyć ,że on jednak żyje.
-Balinie!-powiedział Kili ściskając swojego przyjaciela.Po chwili odsunął się od niego i przez chwilę milczał.Zastanawiał się o kogo spytac najpierw.Thorin czy Tauriel.Cóż ,najpierw obowiązki.-Czy Thorin przeżył bitwę?Muszę z nim porozmawiać.
-Ach, tak.-powiedział Balin.-Wejdź do środka.Zaprowadzę cię do niego.
*staja-jednostka miary w śródziemu licząca 5000 rang(kroków dorosłego mężczyzny)
![](https://img.wattpad.com/cover/83841780-288-k974051.jpg)
CZYTASZ
Amrali me|Kili&Tauriel ff
FanfictionJest 22 listopada 2944 roku trzeciej ery.To oznacza ,że jutro jest trzecia rocznica Bitwy Pięciu Armii ,a także wielu wojowników.W tym okresie do Ereboru przyjeżdża wielu ludzi ,elfów i krasnoludów by uczcić smierć swoich bliskich którzy zginęli w s...