Michael stanął przed Lukiem i zaczął mu się uważnie przyglądać. Włosy chłopaka były matowe, brudne i posklejane od krwi i potu. Jego oczy były przekrwione, a wzrok rozbiegany. Wory pod nimi także wyglądały w pewien sposób dobrze i satysfakcjonowały Michaela. Ubrany był w czarny brudny podkoszulek i czarne spodnie w podobnym stanie. Nie miał butów ani skarpetek. Jego dłonie mocno zaciśnięte, a paznokcie obgryzione lub połamane. Jego całe ciało trzęsło się. A to wszystko podobało się Michaelowi.
-Hej Luke - rzucił i usiadł obok niego, a blondyn zaczął trząść się jeszcze bardziej i oddychać bardziej spazmatycznie. Mike uśmiechnął się pod nosem tym uśmiechem szaleńca, którym był. - Co u ciebie słychać, skarbie? Dobrze się bawisz? Bo ja wybornie.
Nie oczekiwał odpowiedzi. Luke już od dawna do niego nie mówił. On tylko krzyczał i to wcale nie na czerwonowłosego. Krzyczał z innego powodu, lepszego. A mianowicie z bólu, a Mike lubił tego słuchać, uważał to za jeden z najpiękniejszych dźwięków. Chciał słuchać agonalnych krzyków jak najczęściej. Sam był ich powodem, a raczej to, co robił ze swoim ukochanym. Mike lubił się bawić, lubił grać w życie. Dla niego to była jedna wielka gra. Traktował wszystko jak fikcję, w której najważniejszym zawodnikiem był on sam. Bo czyż nie wszyscy ludzie tak postępują? Uważają siebie za pępek świata. Gdzieś głęboko w swojej podświadomości wszyscy ludzie wiedzą, że tak naprawdę liczą się tylko oni. Innych uważają za miły, lub nie, dodatek do ich życia. Nie wykorzystują potencjału białych kart, na których mogą napisać wszystko, co tylko im się podoba. Ludzie się ograniczają. Ograniczają się do innych, do samego siebie. Michael nie chciał tak żyć, on chciał korzystać z życia, czerpać pełnymi garściami, bawić się, używać. Chciał pokazać na co go stać.
Starszy przejechał opuszkami palców po odsłoniętej ręce blondyna, a ten zamknął oczy, spod których wypłynęły świeże łzy. Miał plan na tamten dzień. Nie zamierzał się nudzić, a tym bardziej zanudzać Luka. Jego ręka stale gładziła szarą i suchą skórę spiętego blondyna.
-Choć kotku, wykąpiesz się. Dawno tego nie robiłeś - wstał z łóżka i podszedł do szały. Wyjął z niej czyste ubrania dla Luka oraz jakiś ręcznik. Poszedł do łazienki znajdującej się naprzeciwko jego pokoju i zostawił te rzeczy na półce pod lustrem. Wrócił do sypialni Luka i wziął go pod rękę. Chłopak nie opierał się. Nie miał sił. Starszy zostawił go przed drzwiami łazienki. - Śmiało, wchodź.
Luke niepewnie postawił parę kroków i już znalazł się w małym pomieszczeniu. Mike zamknął za nim drzwi, a sam zszedł na parter małego, drewnianego domku w środku lasu, który tymczasowo dzielił z Hemmingsem. Jego ręce trzęsły się z podekscytowania, a jego umysł wymyślał coraz to nowe scenariusze na zakończenie tego, jakże pięknego, dnia.
Wszedł do kuchni i wziął się za gotowanie. To była jego broszka, uwielbiał przyrządzać jedzenie dla Luka. Postanowił, że specjalnie dla niego zrobi stertę ich ulubionych naleśników z bitą śmietaną, truskawkami, malinami, borówkami, bananem oraz z czekoladą.
Zapach roznosił się po całym domu, a Luke, będący na górze mógł go z łatwością poczuć. Od dawna nie jadł nic tak pysznego. Powoli wszedł do kuchni ubrany w ciuchy przygotowane przez zielonookiego. Jego włosy były jeszcze wilgotne po kąpieli, a on sam był czysty i pachnący. Tęsknił za tym uczuciem. Małymi kroczkami, ze spuszczoną głową usiadł przy stole naprzeciw Michaela, który skanował go przeszywającym spojrzeniem z lekkim uśmiechem na twarzy. Wyższy nie czuł się komfortowo pod oceniającym wzrokiem Mika. Jednak kiedy czerwonowłosy zachichotał cichutko, Luke rozluźnił się odrobinę. Mikey był tego dnia w dobrym humorze.
-Śmiało, częstuj się - rzucił z uśmiechem chłopak o włosach koloru krwi. Sam trochę dziwił się małomównością Luka, niegdyś blondyna nie można było uciszyć, to było jednym z wielu cech blondyna, które go w nim urzekły. Nie myśląc nad tym zbytnio nałożył na jego talerz parę naleśników to samo robiąc z jego własnym i zaczął jeść. Po chwili zdezorientowany blondyn zaczął robić to samo. Z początku bardzo wolno i ostrożnie, ale kiedy zobaczył, że Mike wcale nie ma zamiaru mu przeszkadzać, czy ograniczać jedzenia wziął jeszcze więcej przysmaku i zjadł niemal wszystko, co przygotował jego chłopak. Michael obserwował z zafascynowaniem poczynania chłopaka. - Widzę, że ci smakuje, słoneczko.
Michael lubił nazywać Luka w uroczy sposób. Lubił patrzeć jak na jego policzki wypływa rumieniec. Nawet w tamtej chwili blondyn oblał się pokaźną czerwienią, która była jego ulubionym kolorem. Nie mógł poradzić nic na to, że kochał szaleńca siedzącego na drugim końcu stołu.
Po zjedzonym posiłku tylko siedzieli i patrzyli na siebie nawzajem.
-Masz ochotę na zabawę, kotku? - kiedy Mike zadał to pytanie, twarz Luka wyraźnie stężała i zbladła. Nie miał ochoty na zabawę. Przynajmniej nie w takim kontekście, w jakim mówił o tym Michael. - Ufasz mi? To tylko gra. A ja wygrywam zawsze.
Luke ufał Mikowi, mimo że nie powinien. Wstał z krzesła i spuścił głowę. Zadowolony z takiej reakcji czerwonowłosy także wstał, podszedł do niego i złapał za rękę. Zaczął ciągnąć go w stronę ich pokoju zabaw, który Mike urządził specjalnie dla niego. Zielonooki wyciągnął z kieszeni klucz i nie puszczając dłoni ukochanego otworzył drzwi. Wprowadził chłopca do sali urządzonej w czerni i czerwieni, posadził go na wygodnym fotelu na środku pomieszczenia, na którym Luke spędził ostatnio wiele czasu. Przykuł jego ręce i nogi i złożył delikatny pocałunek na czole chłopca. Luke siedział z oczami zamkniętymi tak mocno, że zaczął widzieć białe i szare plamki. Po prostu się bał. Naprawdę nie miał na nic ochoty.
Michael chciał zaszaleć tego dnia. Pójść krok dalej niż kiedykolwiek. Wszystko miał już zaplanowane i przygotowane. Wziął z małego stoliczka obok fotela Luka nóż, jego ulubiony. Pokręcił nim parę razy w dłoni i uśmiechnął się w stronę chłopaka, który na niego nie patrzył. No cóż, przyzwyczaił się i do tego. W końcu miał sporo czasu.
Zamoczył czubek noża w roztworze soli i wody, nie chciał, aby Luke zbyt bardzo dzisiaj cierpiał.
Przejechał ostrzem po odsłoniętych rękach blondyna, a on zasyczał na uczucie rozcinanej skóry, która spotkała się z solą. To dało się przeżyć. Mikey robił wiele razy dużo gorsze rzeczy. Dużo gorsze.
Mike pisał po jego ciele, rysował wzorki, ciął ubranie. Zdarzało mu się także otwierać stare rany czy blizny. Luke zacisnął mocno żeby i przyjmował wszystko, co starszy mu oferował. Wszystko.
Kiedy znudziła mu się jego mała gra wstępna przeszedł do konkretów.
Do tej pory blondyn jęczał żałośnie, ale czerwonowłosy przygotował coś specjalnego. Coś, po czym jego kochanie będzie krzyczeć tak bardzo głośno.
Michael przyłożył czubek noża do klatki piersiowej chłopaka, na wysokości serca. Luke otworzył oczy ze zdziwienia i zaczął szlochać. Nie chciał zginąć w ten sposób. Zabity przez swojego chłopaka.
Starszy zaśmiał się na reakcję młodszego i wbił delikatnie ostrze tak, że przebiło tylko skórę. Na razie. jego dłonie trzęsły się jeszcze bardziej niż przedtem. Adrenalina buzowała w jego krwi, a on był podekscytowany wizją osiągnięcia kolejnego poziomu.
Łzy Luka były wielkości ziarenek grochu. To nawet nie bolało aż tak bardzo, on po prostu cholernie się bał. Nie kręciły go takie gry, robił to, bo Mike to lubił. Luke nie potrafił mu się sprzeciwić, sam nie wiedział dlaczego. Może Michael miał dar przekonywania ludzi, albo to Luke był nim tak zaślepiony, ze nie dostrzegał jego wad.
Michael złapał nóż lewą ręką, a prawą ustawił przy końcu jego rękojeści. Popchnął go delikatnie. Ostrze wbiło między żebra chłopaka, no co on krzyknął tak głośno, jak nigdy przedtem. Był to krzyk bólu i cierpienia fizycznego oraz psychicznego, krzyk miłości i ostatni krzyk w jego życiu, kiedy ostrze zatopiło się w jego sercu, popchnięte przez Michaela Clifforda.
właściwie to ff powstało tylko dlatego, ze uważam, iż postacie w moich pracach są jednowymiarowe i takie nijakie :/
więc oto książka, w której Miki ma parę wymiarów, a Lulu nie ma w ogóle :)
szykujcie się na coś bardzo dziwnego (?)
wasza psychika może ucierpieć i takie tam
ok? ok.
do następnego meow
YOU ARE READING
Crazy = Genius »Muke« ✔
Fanfictionmgc x lrh ⚣ 》smut, mental disorders, murder《 "You can set yourself on fire" Seryjny morderca Michael Clifford znajduje swoją nową ofiarę, a Luke wydaje się być tym faktem uszczęśliwiony. genius: exceptional intellectual or creative power or other na...