Michael był coraz bardziej niecierpliwy i podekscytowany za razem, ale nadal grał. Tego dnia, a był to piętek (Mike zawsze bardziej lubił piątki, bo soboty były dniem samobójstw), zaprosił Luka na kolację. Miał nadzieję na szybki postęp w ich, rozwijającej się dość wolno, relacji. Wybrał wystawną restaurację w centrum miasta. Stoliki dla ich dwójki zarezerwował już miesiąc wcześniej.
Nie ubrał się nazbyt elegancko, nie lubił garniturów, założył czarną koszulę i czarne, obcisłe spodnie. Przypuszczał, że jego towarzysz będzie ubrany dość podobnie.
Założył płaszcz, wziął klucze od domu i samochodu i wyszedł na zewnątrz. Odpalił swoje auto i skierował się do domu Luka. Powoli wyszedł z pojazdu, zabierając piękny bukiet, jaki dla niego kupił. Bardziej naciągnął szalik na swoje uszy i przeklął w myślach tegoroczną zimę. Stanął przed drzwiami dużego, białego domu i delikatnie w nie zapukał. Już po chwili mógł usłyszeć Luka krzyczącego do matki 'To pewnie Michael! Ja otworzę!', a zaraz po tym drzwi zostały faktycznie otwarte przez niebieskookiego. Jego widok zaparł Mikowi dech w piersiach. Ubrany był w czarne spodnie, do tego biała koszula z odpiętymi paroma guzikami od góry oraz czarne buty. Jego włosy były ułożone staranniej niż zazwyczaj, musiał trochę nad nimi popracować, a Michaleowi pochlebiało to, że to dla niego taż wystroił się 'cud chłopiec'.
-Witaj, piękny - wyciągnął w jego stronę bukiet, a Luke zaczerwienił się na określenie jakiego użył. Przyjął kwiaty i wpuścił go do swojego domu. Tam ubrał się pośpiesznie, zostawiając kwiaty w rękach matki, a zaraz potem wyszli.
Droga była krótka, a minęła im na ciągłych rozmowach. Poprzez ich ulubiony rodzaj muzyki, ulubione filmy, szkolnictwo w ich pięknym kraju, na którym żaden z nich kompletnie się nie znał, pogodę oraz temperaturę, aż po coś, co Mike uwielbiał, czyli małe kotki.
Kiedy już dotarli na miejsce, Mike pośpiesznie opuścił samochód, aby otworzyć drzwi przed blondynem, na co ten zarumienił się ponownie tego pięknego wieczora, co Michaelowi strasznie się spodobało i wziął sobie za punkt honoru, aby doprowadzać do rumieńców na jego twarzy jak najczęściej. Powoli weszli do restauracji, a Mike podał swoje nazwisko. Kelner zaprowadził ich na miejsce.
Stolik mieścił się przy samym oknie, jak zielonooki lubił najbardziej. Po złożeniu zamówienia chłopcy ponownie zajęli się rozmową.
Podczas samej kolacji nie działo się nic nadzwyczajnego. Lepsze rzeczy miały miejsce, kiedy już Mike odwiózł Luka do domu, a ten poprosił, aby czerwonowłosy został u niego. Nawet się nie zastanawiał.
Chłopcy leżeli na łóżku blondyna, a Luke był wtulony w klatkę piersiową Michaela, jak to lubił najbardziej.
Kiedy już myślał, że zielonooki zasnął wyszeptał bardzo znaczące zdanie:
-Myślę, że cię kocham - ale Michael nie spał. Słyszał wszystko.
Luke nie wiedział wtedy, jak bardzo zgubne będzie dla niego uczucie, jakim darzył Michaela.
A Michael wiedział, że Luke był już gotowy.
YOU ARE READING
Crazy = Genius »Muke« ✔
Fanfictionmgc x lrh ⚣ 》smut, mental disorders, murder《 "You can set yourself on fire" Seryjny morderca Michael Clifford znajduje swoją nową ofiarę, a Luke wydaje się być tym faktem uszczęśliwiony. genius: exceptional intellectual or creative power or other na...