II ~ Mecz

271 15 3
                                    

      Będąc na uczelni cały czas spoglądałam na zegarek i z niecierpliwością czekałam na koniec zajęć. Nie mogłam się doczekać treningu, chciałam jak najszybciej pochwalić się dziewczynom moimi nowymi butami.  Po zakończeniu zajęć poszłam na obiad do pobliskiego baru mlecznego. Zamówiłam mała sałatkę i sok owocowy. Gdy dochodziła godzina 17:00 postanowiłam udać się na trening.
Wszystkie bramki były otwarte, paliły sie światła, a przed stadionem stałoo kilkanascie samochodów. Na początku nie skojarzyłam faktów. Weszłam i kierując się w stronę szatni zobaczyłam trenera.
- Noo! Jesteś wreszcie. Anka, gramy dziś sparing z Poznaniem. Przepraszam, że nie mówiłem nic na poprzedniem treningu, ale całkiem wyleciało mi to z głowy. Leć się przebrać i dołącz do dziewczyn. Rozgrzewają się. - powiedział i skinął gową na znak, że mam już iść.
-Ugh... Dobra, to idę się ogarnąć i pokażemy tym dziewczynom! - dodałam z uśmiechem.
Szłam szybkim krokiem w stronę szatni. Trochę martwiło mnie, że zagram dziś w nie rozchodzonych butach, ale... Lubię grać mecze, więc szczęście wzięło górę.  Szybko założyłam mój zielony strój z "9" na plecach i ubrałam buty.  Wychodząc na rozgrzewkę jeszcze raz natknęłam się na trenera.
- Gdzie masz opaskę? Nie ma dziś Julii i ją zastepujesz. Wiedzę, że nasza pani kapitan jest dziś mocno nie rozgarnięta  - zaśmiał się trener, po czym póścił mi oczko.
Wróciłam do szatni i założyłam na rękę opaskę kapitana.  Dumna wybiegła na murawę w poszukiwaniu dziewczyn z drużyny.
Stadion był już prawie zapełniony. Pomachałam do dziewczyn i od razu zaczęłam rozgrzewkę. Po 20 minutach, sędzia ogwizdal koniec rozgrzewki.
10  min później
Stałyśmy już w tunelu. Od meczu dzieliły nas tylko sekundy. Pomimo tego, że to zwykły mecz towarzyski, byłam głodna zwycięstwa, no i kolejnych strzelonych goli.
Grałyśmy  już 87 minut. Było 1:0 dla gości. Było mi dość niezręcznie, bo od początku meczu nie stworzyłam sobie ani jednej sytuacji bramkowej. Wzięłam się w garść. Postanowiłam, że należy się to mi, trenerowi, mamie i całej drużynie.
91 minuta. Sędzia dolicza 2 minuty.
Nagle dostrzegam Izę, która kieruje piłkę w moją stronę. Przyjęłam ją i jednym energicznym kopem posłałam piłkę do bramki. Jeeeest! 1:1. Ciągle czułam nie dosyt. Czułam, że mogę coś jeszcze zrobić. Zauważyłam, że piłka jest pod naszym polem bramkowym. Podbiegłam tam i bez problemu okiwałam kilka przeciwniczek.  Byłam sam na sam z bramkarzem... Zmieniłam jeszcze nogę i.... 2:1 dla nas! Po tym jak piłka wleciała do siatki, sędzia ogwizdał koniec meczu. Dziewczyny podbiegły do mnie i zaczęły wiwatować. Zaniosły mnie do szatni. Wspólnie świętowałyśmy zwycięstwo. Trener również był pod wrażeniem. Kazał nam się ogarnąć i przyjść do jego biura. 
Wzięłam prysznic, przebrałam się i razem z resztą dziewczyn poszliśmy do kancelarii trenera.
- Super, że już jesteście. Mam dobre wieści. Następny trening odbędzie się z osobą, która jest wielkim autorytetem dla każdego piłkarza. - mówił - Mianowicie, kapitan reprezentacji Robert Lewandowski, do końca miesiąca jest w Warszawie i zgodził się z wami spotkać na treningu.
Wszystkie osupiałysmy.. To była wspaniała wiadomość. Trening z kimś takim... to wielkie wyróżnienie dla każdej z nas.
- Zmykajcie  już do domów - kontynuował selekcjoner - To był świetny mecz. Jestem z was bardzo dumny. Dobranoc. - uśmiechnął się.
Wychodząc ze stadionu rozmawialiśmy i tym całym Lewandowskim. Dziewczyny mówią, że jest boski.
Ja osobiście nic o nim nie wiem. Ale bardzo fajnie, że będę miała okazję go poznać.

-----------------------------------------------------------
Piszcie ci sądzicie o tym rozdziale. W następnym pojawi się już Lewandowski i wtedy wszytko się rozkręci ;) Pozdrawiam;* Natalia 💓

Na zawsze... | RL9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz