XIV

196 10 1
                                    

- Mam już chyba wszystko - powiedział Robert, schodząc po schodach - To co? Możemy jechać? - zapytał.
- Tak jasne! - powiedziałam ubierając kurtkę.
Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.
- Jesteś nie możliwy... - powiedziałam po chwili ciszy.
- Dlaczego? - popatrzył z uśmiechem Robert
- Odkąd cię poznałam, ani razu mi nie odmówiłeś...
- Nie rozumiem? To źle? - zapytał Lewandowski
- W pewnym sensie tak... Bo mnie rozpieszczasz, a ja cię wykorzystuję...
- Haha, proszę cię... - popatrzył na mnie - zasługujesz na takie traktowanie.
- Nie mów tak bo się zarumienie!
- Do twarzy ci w czerwieni - zaśmiał się
- Idiota....
Byliśmy już pod moim domem.
- Zapraszam - powiedziałam otwierając drzwi. - Czuj się jak u siebie. Tam jest kuchnia, tam łazienka.
- Dziękuję - odpowiedział i uśmiechnął się.
Robert rozglądał się po domu a ja poszłam przyrządzić kolację.
- Co robisz ? - zapytał i stanął za mną
- Kolację - odparłam.
Gdy się odwróciłam nasze twarze znalazły się na przeciw siebie. Byliśmy tak blisko, że czułam jak Robert oddycha.
W pewnym momencie Lewy przeniósł swój wzrok na moje usta. W pewnej chwili myślałam, że ten chce mnie pocałować, ale on tylko się uśmiechnął i powiedział:
- Pomogę ci
- N... Nie trzeba. Już prawie kończę. - odparłam nie co zawstydzona, poczym się odsunęłam
Zjedliśmy kolację. Później pościeliłam Robertowi w salonie. Gdy mężczyzna poszedł do łazienki zadzwoniłam do mamy i o wszystkim jej opowiedziałam. Rozmawiałam z nią około godzinę, a później podałam jej mój nowy numer telefonu. Gdy już skończyłam rozmawiać zeszłam na dół do Roberta.
- Tadam!!! - krzyknął- siadaj napijemy się! - powiedział wskazując na butelkę wina na stole.
Robert miał już wszystko przygotowane.
Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Wypiliśmy całą butelkę... Ale ani ja ani Robert nie byliśmy pijani.
Później obydwoje poszliśmy spać.
Długo jeszcze rozmyślałam o Lewandowskim...
Postanowiłam jeszcze przed snem pójść się napić. Kiedy przechodziłam obok sofy zerknęłam na mężczyznę...
Wyglądał przecudownie!!! Tak słodko spał...
Ło ło ło!! Ania... To tylko twój kolega!
Wzięłam butelkę wody i poszłam do siebie.
Zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk gotującej się wody... Od razu pomyślałam o Robercie.
Wzięłam szybki prysznic i spakowałam resztę rzeczy do walizki. Po 30 minutach byłam już na dole
- Dzień dobry! - powiedział Robert
- Hej! - odparłam z uśmiechem
- Przygotowałem śniadanko. Siadaj...
- Ooo.. dziękuje bardzo - odrzekłam i zaczęłam jeść
- Spakowana?
- Mhm. Tylko jeszcze książki i... Jedziemy!
- To dobrze. Bałem się, że się rozmyślisz -  puścił mi oczko.
Zjedliśmy śniadanie. Wróciłam jeszcze do swojego pokoju po resztę rzeczy, a Robert zaniósł moje walizki do samochodu.
Upewniłam się, że wszystko jest w porządku i zamknęłam dom.
- To jedziemy! - powiedział Robert gdy wsiadałam do auta.
- W drogę! - uśmiechnęłam się.

-----------------------------------------------------------
Brak weny 😩

Na zawsze... | RL9Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz