- No... Nareszcie w domu! - rzuciłam przemierzając próg domu.
- Nie wiem jak ty, ale ja wezmę prysznic i od razu ide spać! - powiedziała mama - A ty? Jakie masz plany na Sylwestra, hm?
- Żadne. Ide spać... - odparłam.
Od razu poszłam do siebie, aby wypakować wszystko z walizki. Już prawie skończyłam gdy zawołała mnie mama:
- Aniu! Mogłabyś pójść opróżnić skrzynkę na listy?
- Tak, jasne już idę.
Otworzyłam skrzynkę i wyciągnęła z niej dość dużą ilość listów. Zaczęłam je przeglądać:
Mama, mama, mama, mama, ja?
Odłożyłam list zaadresowany do mnie na bok i przegladałam dalej. Znalazlam jeszcze jeden list który był do mnie. O dziwo, nie wyglądał jak ten od listonosza... Zaadresowano go zwykłym "Ania", nie miał też znaczka...
Już miałam go otwierać:
- Aniu! Chodź tutaj szybko! - krzyknęła mama.
Zabrałam moją korespondencje i pobiegłam na górę.
- Tak? - zapytałam
- To chyba do ciebie - powiedziała mama naciskając przycisk na telefonie.
Nagle odezwała się sekretarka:
- Masz cztery wiadomości:
"Ania? To ja Robert, dzwoniłaś do mnie? Nie mogłem odebrać. Przepraszam. Odezwij się."
"Co się z tobą dzieje? Wydzwaniam do ciebie non stop. Dlaczego nie odbierasz? Oddzwoń jak najszybciej, Robert"
"To znów ja, Robert. Byłem u ciebie kilka razy. Nikt nie otwierał. Oddzwoń proszę."
"Cholera jasna... Ania coś się z tobą dzieje!? Błagam cię... oddzwoń do mnie. Robert"
Nie masz już więcej wiadomości.
- No córcia, chyba ktoś sie o ciebie martwił. Wydaje mi się, że powinnaś zadzwonić - powiedziała mama wskazując na telefon.
- Wiem... zaraz zadzwonie - odparłam siadając na łóżku mamy.
Mama zeszła na dół a ja otworzyłam ten tajemniczy list.
Aniu!
Nie wiem co się z tobą dzieje. Nie odbierasz nie dzwonisz. Coś się stało? Błagam Cię... odezwij się jak najszybciej. Bardzo się martwię.
Robert
Wszystko się wyjaśniło... On chyba naprawdę się martwił... Pewnym ruchem podniosłam słuchawkę i wybrałam numer chłopaka. Po kilku sygnałach odebrał:
- Dzięki Bogu! Ania, cholera jasna... Co się z tobą działo? Nic ci nie jest?
- Cześć Robert... Nie, wszystko OK. Przepraszam, że się nie odzywałam. Wytłumaczę ci wszystko. Ale nie teraz, bo to zbyt długa historia i napewno nie na telefon... - tłumaczyłam
- OK. W takim razie, za godzinę jestem pod twoim domem.
- A.. ale... Ugh. No OK - dodałam
- To super! Aa! - przypomniał sobie Robert
- Tak?
- Jakie masz plany na dziś wieczór?
- Ja? Żadne... Zostaje w domu - odpowiedziałam, nie wiedząc po co w ogóle o to pyta
- To jeszcze lepiej! Zabieram Cię na imprezę do moich znajomych. Pa! - rozłączył się
Szybko pobiegłam do siebie. Zabrała kilka potrzebnych rzeczy i pomknełam do łazienki. Wzięłam prysznic i założyłam czarne rurki z przetarciem na kolanie i różowy crop top. Do tego białe tenisówki. Po około pół godziny byłam już gotowa. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i poszłam do mamy:
- Robert po mnie przyjeżdża. Idziemy wieczorem do jakiś jego znajomych, OK?
- Jasne. Baw się dobrze. - uśmiechnęła się mama i póścił mi oczko.
Wyjrzała przez okno i dodała:
- Chyba już przyjechał, leć !
- To pa!! Kocham cię! - dowiedziałam wychodząc.Robert wysiadł z samochodu i szedł w moją stronę:
- Niegdyś więcej mnie tak nie strasz! Myślałem, że coś ci się stało! - powiedział stanowczo, po czym podszedł jeszcze bliżej i mnie przytulił, dodając - Dobrze że już jesteś...
To, że mnie przytulił było bardzo miłe... Przez te dwa tygodnie stęskniłam się za nim. Pod koniec pobytu we Wrocławiu, zadawalam sobie pytanie, dlaczego wciąż o nim myślę? Ale jak go dziś zobaczyłam, usłyszałam jego głos i poczułam zapach jego perfum, wszystko się wyjaśniło...
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Robert od razu zapytał:
- Gdzie byłaś?
- Um... spędziłam świata u cioci, we Wrocławiu. Wtedy, w niedzielę, dzwoniłam żeby ci o tym powiedzieć. Później nie mialam już okazji, bo ja nie mam... - mówiłam
- Tak wiem, nie masz telefonu. - przerwał mi Robert.
- S, skąd wiesz? - spojrzała na niego pytająco
- Wiem o tobie już bardzo dużo... Trenujesz w Warszawiance, w ostatnim meczu w doliczonym czasie wbiłaś dwa gole. Wygrałyście dzięki tobie, moja krew! - mówił Robert uśmiechając się.
- A no tak... Byłeś na treningu... - odpowiedziałam - ale... powiedziałeś im, że się znamy?
- Skąd... mówiłem przecież, że nie chce ci robić problemów. Oglądałem zdjęcia i cię tam zobaczyle, a twoje koleżanki same mi wszystko powiedziały - śmiał się 28-latek
- No tak... - uśmiechnęłam się.
CZYTASZ
Na zawsze... | RL9
FanfictionAnna to przeciętna 19-latka, jej życie nie jest zbyt interesujące. Do czasu gdy pojawia się przystojny i poukładany brunet. Zobaczcie sami jak potoczą się jej losy :)