6. Przy blasku świec

969 27 0
                                    

   Wyszedłem z kamienicy. Od razu wlozylem okulary przeciwsłoneczne. Nie chcę dawać prasie kolejnego tematu do spekulacji. A poza tym, nie pomagam temu chłopcu dla rozgłosu, tylko dla niego i dla siebie.

   Wsiadłem do auta i odjechalem z piskiem opon. Nie mam nastroju do rozmów. Chcę pobyć teraz sam.

   W drodze do domu mijalem sklepy pełne koszulek z moim imieniem, bilbordow z moją podobizna. Czasem chciałbym być zwykłym człowiekiem, mieć zwykłe problemy..., ale tylko czasami. Uwielbiam być Cristiano Ronaldo, ale w niektórych sytuacjach jest to męczące.

   Gdy podjerzdzam pod dom, mój wzrok przyklówa czerwone ferari. Co u licha robi u mnie Sergio Ramos? Nie przypominam sobie, żebyśmy się umawiali. Wiem, że jest już ciemno, a ja jestem zmęczony po treningu, ale na oczy jeszcze dobrze widzę.

   Parkuje auto w garażu. Nagle słyszę odgłos tluczonego szkła i ciche smiechy. Wychodzę z auta i szybko wchodzę do domu. Rozglądam się dookoła ale nic nie widzę. Czemu światło nie jest zapalone? Już niczego nie rozumiem.

   Po omacku szukam wlacznika światła. Jezu.. jaki ja głupi. Przecież mam latarkę w telefonie. Sięgam ręka do kieszeni. Gdy moja dłoń zbliża się do telefonu czuję na niej mały dreszczyk, jakby coś po niej przebiegło. Cofam rękę. Nagle czuję czyjeś dłonie na moich oczach. Już mam powiedzieć żeby Sergio nie robił mi żartów.. ale coś mi się tu nie trzyma kupy. Te dłonie są za małe, zbyt delikatne..
- Nie poznales mnie?- słyszę kobiecy  szept w moim uchu. Ten głos rozpoznalbym na końcu świata. Ściągam dłonie z głowy, obracam się o 180 stopni i odnajduje usta kobiety. Składam na nich delikatny pocałunek. Potem światło się zapala.
- Miałaś przyjechać za tydzień! Czemu..- próbuje powiedzieć
- Nie cieszysz się?
Całuję ja, ale tym razem namietniej, spragniony jej bliskości.
- Taka odpowiedź Ci wystarczy? - teraz to ja zadaje pytanie
- Na razie tak- mówi Iri eksponujac swój piękny uśmiech.

Idziemy w kierunku jadalni za rękę. Moim oczom ukazuje się pięknie nakryty stół, a na nim zapalone świece.
- Jak zdazylas to wszystko przygotować?-zapytałem
- Kasia mi pomogła. O wszystkim wiedziała. Przyjechała po mnie na lotnisko TWOIM czerwonym ferari. Specjalnie wzięła te auto, bo wiedziała jak ci się skojarzy. Pomoglam jej w kuchni i nakrylam do stołu. Nie wiedziałam że to taka zabawa!
- Nie mogę uwierzyć ze to sama zaplanowalas. Brak mi słów..
- Mam do Ciebie mała prośbę..
- Po tym co wymyslilas..Co tylko chcesz.
- Tak sobie pomyślałam, skoro Ty i ja mamy wolny weekend moglibyśmy z małym zorganizować sobie taki prawdziwy rodzinny dzień. Zero służby. Sami będziemy gotować, pójdziemy na zakupy... chciałabym żeby junior zobaczył jak to wygląda..
- Irina.. wiesz..
- Cristiano, zanim powiesz "nie" Przemyśl to dwa razy.. proszę. To może być dla niego świetna lekcja..
- Kochanie, Ty mnie nie rozumiesz. To jest świetny pomysł. Nie sądziłem że wpadniesz na coś tak genialnego! Czemu ja sam o tym nie pomyślałem ?! Zaskakujesz mnie codziennie. Myślisz o Cristiano jak o swoim synu. W sumie, on jest twoim synem, ale traktujesz go jak rodzonego syna. Podziwiam Cię... wiesz o tym?
Kobieta nie odpowiedziała tylko skinela glowa. Po chwili przykladam swoje czoło do jej czoła. Wpatruje się w jej piękne niebieskoszare oczy... z zamyślenia wyrwał mnie śmiech, który już słyszałem z garażu:
- Nie przeszkadzajcie sobie. Wygladacie tak uroczo...Już sobie idę - mówi Kasia cala promieniejac. Już teraz wiem co było przyczyną jej dobrego humoru.
- Dziękuję za wszystko - wypowiadam bezdzwiecznie.

   - Kochanie, usiądź już do stołu. Skocze na chwilę po coś do auta. Zaraz wracam.-mówię
- Na Ciebie mogę czekać całe życie.

Wychodzę z dużego pomieszczenia. Gdy tylko znikam z zasięgu wzroku biegnę do garażu. Czemu nie wziąłem tej bransoletki od razu??! Otwieram auto i wyjmuję ze schowka w ekspresowym tempie pudełeczko. Upewniam się ze pod podlokietnikiem leży inne zawiniatko. Jest.
Teraz już wiem po co były te róże w "prezencie". Bukiet biorę w drugą rękę i wychodzę z pomieszczenia.

Gdy przychodzę, oświetlenie  jest zgaszone, a jedynym źródłem światła są świece na stole. Widze, ze postarala sie, by wszystko wygladalo idealnie, nawet ona sama. Siadam na przeciwko Iriny. Wreczam jej róże, a ona wkłada je do wazonu.
- Zanim zaczniemy jeść chciałbym Ci coś powiedzieć: mam nadzieję że wiesz jak bardzo Cię kocham. Nie mogę opisać tego słowami. Nie da się. Gdy wyjeżdżasz, a małego nie ma przy mnie nie jestem Cristiano-człowiekiem. Jestem Cristiano-maszyna. Jesteście moim jedynym źródłem miłości, z wami mogę zdobywać najwyższe szczyty. Cały czas dziękuję Bogu za to, że zesłał Cię na moją drogę. Dzięki tobie mam cel w życiu. Dzięki tobie mam po co budzić się rano i mam energię do działania. Dzięki tobie normalnie funkcjonuje..

Widzę Irine cała we łzach, we łzach szczęścia. Patrzy na mnie jak nigdy dotąd. Z tęsknotą i podziwem jednocześnie.
- Cris.. ja nie wiem.. nie wiem co mam powiedzieć.. zaskoczyles mnie.

Nie czekając aż przemowi, wyciągnąłem z eleganckiego, czarnego pudełeczka bransoletkę. Ujalem jej dłoń i zapialem na nadgarstku biżuterię
- Jest przepiękna-powiedziała calujac mnie z taką namietnoscia jak jeszcze nigdy.
- Dziękuję - po chwili Iri dodaje z zaczerwienionymi oczami.

  Kolacja przebiegła idealnie. Jedzenie.. jeszcze takiego nie jadłem, nawet w najlepszych restauracjach. Podczas posiłku nie brakło łez, ani śmiechu. Wino także zrobiło swoje.

   Gdy zabrałem się za deser Irina wybuchla smiechem.
-  O co Ci chodzi?-pytam śmiejąc się z jej reakcji.
- Pobrudziles koszule sosem malinowym. Choć, spróbuję wytrzeć Ci to.
- Nie trzeba. I tak ta koszula już mi się znudziła.
Zaczynam odpinac koszule guzik po guziku, powoli, bez pośpiechu. Widzę zakłopotanie Iriny. Zrzucam ubranie z siebie, wstaje od stołu i podaje jej rękę . Ona także wstaje. Podnoszę ją, tak, ze leży na moich rękach.
- Co robisz?! Postaw mnie!- mówi śmiejąc się
- A co jeśli tego nie zrobię?
Modelka nie odpowiada. Uznaję więc ze mam wolną rękę i idę z nia w kierunku schodów nie odstawiajac jej na ziemię. Ona opłata swoje ręce wokół mojej szyi i zaczyna podgryzac mi ucho. Otwieram drzwi od sypialni nogą... .

  

Jestem kim jestem, i nic tego nie zmieni...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz