Gdy wychodziłem z budynku paparazzi oszaleli. Każdy chciał zdobyć materiał na temat mojej kontuzji. Od razu po meczu wypowiadałem się na ten temat : "Gdybym nie był sprawny w 100%, poprosiłbym o zmianę." Nie zamierzam się powtarzać. Rozglądam się po parkingu. Cholera, zapomniałem że auto stoi pod stadionem. Centralnie przede mną zatrzymuje się czarne porshe.
- Wsiadaj! Na co czekasz? Zaraz zjedzą Cię żywcem! - Wszędzie rozpoznałbym ten głos.
Wsiadam do samochodu. Zaciemniane szyby pozwalają mi się odprężyć
- Kogo jak kogo, ale Ciebie bym się tu nie spodziewał. - mówię śmiejąc się sam do siebie.
- Dzięki za te słowa wdzięczności - odezwał się Marcelo
- Stary, wiesz że Cię ubóstwiam.
- Wiem.
Naglę czuję wibracje telefonu. Dzwoni Mendes. Boże.. czemu on zawsze musi mi zawracać głowę?
- Dzwonię do Ciebie już piąty raz! Co się z tobą dzieje?! - mówi mój manager.
- Spokojnie. Nie słyszałem, okej?
- Jakie okej? Chłopie ogarnij ten wypielęgnowany tyłek!
- Tylko nie wypielęgnowany. Dobra,nie mam siły się wykłócać. O co chodzi?
- Masz zaproszenie od samej Jennifer Lopez. Chciała zadzwonić do Ciebie osobiście, ale wielki pan Ronaldo nie raczy podnieść słuchawki!
- Od Lopez? Co ona ode mnie che? Nie będę brał udziału w kolejnym pokazie ani teledysku! Możesz jej to przekazać.
- Jennifer zaprasza Cię na urodziny, ale jak nie jesteś zainteresowany..
- Czekaj, czekaj.. Mówisz impreza.. kiedy?
- 3 dni.
- Tak szybko? Nie no spoko, wpadnę, zadzwonię do niej osobiście.
- Jesteś pewny że chcesz iść?
- A czemu by nie?
- Bo nie widziałeś listy gości.
- A czy to ważne? Dobra muszę kończyć. Hej.
- Hej.. .
Rozłączyłem się. Nie mógł tak od razu? Trzeba był mówić że jest imprezka w Stanach.
- Kto tym razem zawraca Ci dupę? Karolinka...? - pyta się mnie Marcelo poruszając zabawnie brwiami.
- Odczepcie się wszyscy od mojego tyłka! - mówię. - Nie, Jorge dzwonił. Ponoć ta amerykańska gwiazdka zaprasza mnie na urodziny.
- Jaka gwiazdka? Ładna chociaż?
- Jennifer Lopez. Jest spoko babką, fajnie się z nią gada. Z Hugo byliśmy jakiś rok temu na jej koncercie.
- To ty stary masz życie jak w raju! Wszyscy chcą Cię mieć blisko siebie, a w szczególności laski. - rozmarzył się
- Są w tym jakieś plusy. - mówię oblizując wargi
- Tylko niczego nie schrzań. Pamiętaj że masz wspaniałą dziewczynę, syna i kumpla.
- Głupi nie jestem.
I tak jechaliśmy do mojego domu. Całą drogę śmialiśmy się jak opętani. Z Marcelo nigdy się nie nudzę.
Wchodzę do budynku. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy, gdy jestem w salonie, to mój syn śpiący na kanapie.
- Czekał na Ciebie. W końcu tak się zmęczył, że zasnął. - mówi Irina przytulając się do mnie.
- Mieliśmy dzisiaj trochę pokopać. On mi tego nie odpuści..
- Nie łódź się nawet. A ty się nie miałeś czasem oszczędzać? Już nie te lata.. - mówi śmiejąc się
- Bez przesady, jeszcze nie jestem taki stary - mówię jej do ucha.
- Ja idę się wymyć. Nawet nie prubój iść na siłownię, zabrałam kluczyk, nawet ten zapasowy. Wiem, że nie wytrzymałbyś bez sportu, dlatego zapytałam się lekarza o basen...
- To ja idę pływać - mówię całując ją w usta - a, zapomniałbym, w sobotę lecę do Stanów..
- W sobotę czasem nie ma urodzin J Lo?
- No właśnie dlatego lecę. - mówię,uśmiechając się
- Poleciałabym z tobą, ale przez tą galę Złotej Piłki muszę iść w ten weekend na sesję, żebym mogła Cię wspierać na tej ceremonii.
- Kocham Cię - mówię biegnąc w kierunku basenu.
CZYTASZ
Jestem kim jestem, i nic tego nie zmieni...
Hayran KurguMlody bog pilki noznej, przez miliony uwazany za playboya. Mieszkaniec najdrozszej dzielnicy Hiszpani. Wlasciciel kilkunastu sportowych aut, rezydrncji. Model reklamujacy swoja siec sklepow i hoteli. Ale przede wszystkim czlowiek. Zapraszam do wkroc...