41.

152 7 5
                                    

   Żwawym krokiem wychodzimy z bufetu. Musi to trochę śmiesznie wyglądać, w koncu nie codziennie piłkarz oprowadza kogoś po obiekcie, a już na pewno nie tak duża grupę.
- Tak tylko dla waszej informacji wam powiem, że generalnie w dni, kiedy odbywają się mecze, nie ma ŻADNYCH wycieczek. Więc tak jakby.. możecie czuć się wyróżnieni? - mówię mrużąc lekko oczy. W oddali widzę ruda kobietę, łudząco podobna do Elmy..
- Snij dalej. - odgryza się Oli pokazując mi język. Powiedziałbym że to dziecinne.. ale sam czasem tak robię.
- Aveiro! - krzyczę unosząc rękę do góry. Kobieta odwraca się w nasza stronę, a ja już wiem, że to moja siostra. Lekkim truchtem podbiega do nas i od razu rzuca mi się na szyję.
- Boziu.. hej Cris. Czemu się nie odzywasz, nie dzwonisz..?- pyta nie zwalniając uścisku. Już nie wiem kto jest bardziej nad opiekuńczy: ona czy moja matka.
- Ciebie też miło widzieć. - mówię śmiejąc się z jej miny, kiedy zorientowała się, kto właśnie stoi obok mnie.
- One Direction we własnej osobie.. i oczywiście Zayn Malik.. nie wierzę.. - mówi jakimś takim dziwnym tonem głosu. Mogła od razu mówić że ich lubi czy coś. - Cześć. Jestem Elma. Ta mniej wyluzowana siostra Cristiano. - To ostatnie mówi bardziej do mnie niż do zespołu. Ostatnio jakoś tak mi się wymsknelo.. ale to prawda. Katia jest tą bardziej "przebojową".
- A ty czasem nie jesteś na takie rzeczy za stara? - pytam rudzielca z chytrym usmieszkiem. Od razu tego pozalowalem, bo dostałem kuksanca w bok. Chłopaki od razu zareagowali na to śmiechem.
- Milo Cię poznać Elmo. - jako pierwszy odzywa się Payne, który już się opanował. Po chwili mocno przytula ją do siebie, a reszta robi to samo. Tak oto Pani Aveiro jest ściskana przez jeden z najbardziej znanych boys bandow na świecie. Gdy przestają dusić moja siostrzyczke Niall od razu przyciąga do siebie narzeczona i mowi:
- To jest Oli.
- Hej, miło mi cie poznać. - Polka wita się z Portugalka. Heh.. jakie zróżnicowanie kulturowe.
- A to Ali. - Loui przyciąga do siebie tą nieśmiała brunetke.
- Moja siostra Gemma. - Styles jak zwykle nie mógł być gorszy i musiał pochwalić się swoją krewną. Ja na serio nie rozumiem co tu się właśnie stało.
- A ja to niewidoczny? - pyta się.. tak, Janusz.. z udawanym żalem w głosie.
- Jak mogliśmy zapomnieć. - Liam udaje dramatyczny ton głosu.- To jest nasza chluba Janusz. - Szczerze to mam ubaw po pachy z tego geja. Nie mam nic do jego orientacji, jestem tolerancyjny, jeśli chodzi o takie rzeczy, ale ogólnie jest jakiś taki dziwny. Przynajmniej takie sprawia wrażenie.
- Może się nie pogubie. - Elma wrescie została dopuszczona do głosu. Wykorzystała ta okazję i powiedziała to z tym swoim ciepłym uśmiechem. - Jak podoba wam się Madryt? Mój braciszek jeszcze was do niego nie zrazil? - Wielkie dzięki "idealna" czlonkinio rodziny.
- Było blisko, ale to na prawdę piękne miasto i nawet sam Cristiano Ronaldo - Podoba mi się sposób w jaki wypowiada moje imiona. Tak delikatnie, bez ekscytacji, ale za razem kryje się w tej tonacji głosu jakieś uczucie, którego nie mogę rozszyfrować. - Nie jest w stanie zniszczyć mojej opinii na jego temat.
- Sama najchętniej bym się tu przeprowadziła, ale praca nie pozwala. - No pewnie, jeszcze zwal wszystko na mnie. Sama chciałaś prowadzić ten sklep w Lizbonie debilko. - Ronnie potrafi być TROCHĘ wkurzający i natarczywy.
- Ala.. jeden gol dla Katii, jeden dla Juniora, inny jeszcze dla taty, kolejny dla dzieciaków z fundacji.. chyba nic dla ciebie nie zostanie kochanie. - mówię do siostry. Niech sobie nie myśli że za takie odzywki co kolwiek jej zadedykuje.
- Czyżby Ronaldo wątpil w to, że szczeli 5 bramek? Nie ograniczaj się. - zaczyna się śmiać.
- Dam wykazać się innym. - odpowiadam. Tak jeździ się po Elmie.
- Taa. Nie myśl że jestem tu dlatego, że stęskniłam się za tobą. Co to to nie. - Ależ ona jest miła. - Nike chce żebyś wziął udział w sesji reklamującej nowe kąpielówki.
- Nie mogłaś zadzwonić?
- Zdjęcia mają być przed meczem, teraz, zaraz.. - Co?! Absolutnie że nie. Ja się na to nie zgadzam.
- Ich chyba coś. Powiedz im że nie mam czasu. Chociaż i tak domyśla się ze mi się nie chce.
- Wszyscy wiedzą że chcesz. Cris, to twój główny sponsor, podpisaliście dożywotnia umowę warta tyle kasy.. nie możesz tak po prostu bawić się w ciociu babkę. Jaki jest prawdziwy powód? - Ught.. Jak ona działa mi na nerwy. Moja mina musi to oddawać.
- Nie domyślasz się?
- Chodzi o nią..?
- Raczej o nie. O moje nogi. - odpowiadam. Czy jej na prawdę chodziło o Shayk? Właśnie.. znowu ona. I co? Do końca życia będę przypominał sobie o niej na każdym kroku? O tym jak dobrze było nam razem.. czuję jak oczy mi się zaszklily, ale opanowuje ten odruch, by nie uronic ani łzy. Kryzys na szczęście szybko jest zazegnany.
- Co znowu z nimi nie tak? - pyta z irytacja ruda kobieta.
Podwijam spodenki do wysokości połowy uda, by mogła zobaczyć powód mojej rezygnacji. Całe udo i łydka spowite jest siecią brazowo-zoltych siniakow.
- Dalej jest jeszcze gorzej. - mówię podbijając spodenki jeszcze wyżej, aż moim i jej oczom ukazuje się duży i obrzydliwy krwiak. To normalne w moim zawodzie, ale strasznie nie estetyczne. Fotograf musiałby mocno retuszowac to zdjęcie, a ja tego najzwyczajniej w świecie nie lubię. A poza tym czulbym się trochę.. skrepowany.
- Dobra cofam wszystko. - mowi lekko zszokowana tym widokiem. Nie wiem czemu, powinna wiedziec, ze tak wyglada sytuacja. Ale w pewnym sensie ją rozumiem. Przez pare pierwszych lat kazda nowa rana byla straszna. - Później się zgadamy i porozmawiamy. Musisz wyjaśnić mi dość delikatna sprawę.
- Okej. - Całuje kobietę w policzek na pożegnanie.
- To do zobaczenia. - mówi do wszystkich podnosząc rękę w geście pożegnania.
- Do zobaczenia i mamy nadzieję, że wpadniesz nie długo na nasz koncert.. albo chociaż wpadniesz do Londynu na kawę. - Hazzy, nie przegianj, proszę Cię.
- Jasne, czekam na telefon. - puszcza Styles'owi oczko. - Braciszku, prawda że polecisz ze mną? - śmieje się w moją stronę. Ona dobrze wie, jak na to zaareaguje.
- Oszalalas?! Nigdy w życiu. - prostestuję, krzyżując ręce na piersi.
- Harry, dasz mi cynka jak tylko w Anglii będzie najbrzydsza możliwa pogoda. Najlepiej deszcz i mróz. Jak to było..? " Gdzie podziało się słońce?" ?
- To nie jest śmieszne. - mówię swidrujac ją wzrokiem. Nie musi publicznie wytykac moich błędów z przeszłości. Chociaż muszę przyznać że do dzisiaj się sam z tego śmieje.. Tylko że w swojej obecności. - Pszczółka nie lubi złej pogody. Nie wiem jak wytrzymał te 6 lat w Anglii.
- Jeszcze raz dzięki. - dorzucam.
- Dobra.. jestem już trochę spóźniona, więc.. do usłyszenia. - kobieta jeszcze raz się uśmiecha i odchodzi
Gdy Elma znika z pola mojego widzenia mówię :
- Ona czasem nie jest za stara dla ciebie? - odnoszę się do Hazzego na mojej twarzy maluje się szeroki uśmiech.
- Harry słynie z romansów ze starszymi. - Zayn mówi to z widocznym rozbawieniem. W sumie owego czasu też umawiałem się ze starszymi. - Kimberly Stewart, Alexa Chung, Caroline Flack, Michelle Rodriguez.. - A może to jakiś krewny Jamesa? Ale byłyby jaja!
- Nie zapomnij o Emmie Watson i Taylor Swift. - dogryza mu Tomilson.
- Boże ludzie chciałem być po prostu miły. Czy ja zawsze muszę podrywac?- Chyba od razu pozalowal tego co powiedział. Po prostu została przypieta mu taka ładka nie do odszycia.
- Yyy.. tak? - dodaje Oli. Jak zwykle nie mogła nic nie powiedzieć. Taka po prostu jest, ale za to powinienen być z niej dobry psycholog. Życzę jej szczęścia w nauce.
- Oli nie pomagasz mi.
- A skąd wiesz że miałam taki zamiar?
- Został mi tylko Janusz. - na rozluźnienie atmosfery Styles opiera się o kolegę, o którym wspomniał. Mimowolnie uśmiecham się na ten widok. Ciekawe czy wie, kim on jest. A może by tak wpuścić Janusza do naszej szatni? Byłby ubaw po pachy.
- Nie chce Ci przerywać tego wspaniałego przedstawienia braciszku, ale możemy już iść? Nie zdążę zrobić zdjęć. - protestuje Gemma.
- Styles.. chyba nie odmówisz kobiecie. - śmieję się sam z siebie. To moim zdaniem trochę dziwne, ale takie nawyki wywozi się z Madery. Tak to jest jak wychowujesz sie na wyspie, na której mieszka niecałe 300 000 osób.
Idziemy jasnym korytarzem co chwila mijając kogoś z personelu. Oczywiście z każdym muszę się przywitać, bo później będzie że jestem arogancki. Ludzie pracujący tu i tak wiedzą, jaki jestem. Uśmiechnięty, profesjonalny, dokładny w tym co robię oraz trochę nieśmiały. Tak, wiem że trudno w to uwierzyć, ale taka jest prawda.
- Mam nadzieję że nikt z was nie ma klaustrofobii? - mówiąc to stoimy przed wejściem do windy. Może nie jest taka mała, bo pomieści do 10 osób, ale chory człowiek to chory człowiek. Nic na to nie poradzisz.
- Hmm.. właściwie to ja mam. - odzywa się nie pewnie Niall. Po minie Oliwii widzę, że o tym nie wiedziała. A może po prostu taki przybrała wyraz twarzy? Nie wiem. - Ale może jakoś dam radę. Zależy od sytuacji.
- Okej.. zrobimy tak: wy - pokazuje na grupę znajomych. - pojedziecie winda na przed ostatnie piętro, a ja z Horanem zejdziemy po schodach. Może być?
- Szczerze mówiąc nie jestem typem sportowca. - czyli mam rozumieć że nie da rady zejsc schodami paru pięter? Oj.. będę musiał się za niego nie źle zabrać. Ale czegoś tu nie rozumiem. Jak może nie dać rady paru stopnia skoro na scenie szaleje jak by miał ADHD.
- Możemy zrobić tak, że wy pojedziecie pierwsi, a ja i Niall pojedziemy drudzy. Okej? - wizę że brunetka prubuje twardo negocjować.
- Mi tam bez różnicy. Byle byście się sprezyli, nie mam zamiaru wchodzić na boisku na drugą połowę. - Szczerze się uśmiecham. Są w sobie zakochanie. Bóg wie, co im przyjdzie do głowy robić w tej windzie. Ja parę lat temu miałem takie odpaly.. dobrze ze o tym się już nie mówi aż tak powszechnie.
- A jak myślisz, przepraszam bardzo, że co my będziemy robić w tej windzie?
- Ciężko w to uwierzyć, ale tak, byłem w waszym wieku. Robiłem różne rzeczy, w różnych miejscach. Podejmowalem wiele decyzji, z których większość okazała się błędna i nieprzemyslana. - mówię naciskając przycisk przywolywujacy windę.
- Hasta la vista. - mówię wchodząc do dźwigu, który właśnie nadjechal. - A wy na co czekacie? - pytam się rozbawiony w kierunku reszty zespołu.

Wciskam odpowiedni guzik i zjeżdżamy na dół. Tak jakoś spontanicznie wpadłem na pytanie:
- Gemma.. gdybym dał Ci możliwość sfotografiwania dosłownie wszystkiego na Bernabeu, pomieszczeń i rzeczy nie dostępnych nawet dla najbardziej wpływowych dziennikarzy.. co by to było? Tak z x ciekawości pytam.
- Może siłownię na który trenujecie przed meczem... smama nie wiem. Nie jestem jakąś wielką fanką piłki... A ty co byś poradził? Czym widzowie najbardziej się interesują?- pyta skupiona na tym, co za chwile mam właśnie powiedzieć. Kątem oka dostrzegam, ze chłopaki starają się jakoś zagadać Janusza. Oby mu tylko czegoś głupiego do głowy nie wpoili.
- Silka jest spoko. Ale myślę że największe emocje w kibicach wzbudza.. hmm.. różne nowe triki. Wiem! Szczególnie kochają nasze takie małe pojedynki na sztuczki. Kto wykona ich więcej i bardziej efektywniej wygrywa.. no i jeszcze jak tanczymy. Często robimy to w szatni. - winda się zatrzymuje, a my wysiadamy. Tak.. teraz jesteśmy na tym piętrze, gdzie prawie nikt z zewnątrz nie ma wstępu. Tu znajdują się sale, w których analizujemy grę zawodników i innych klubów. To tu wymyślamy taktyki i tu też są sale medyczne.
Teraz odwracam się do chłopaków.
- Dobra.. jeśli chodzi o ten wasz dzisiejszy występ.. jesteście bardziej nastawieni na swój repertuar, czy skorzy do zaśpiewania czegoś innego..?
- A możemy i jedno i drugie? - Payne się zaangażował.
- Tak tak tak. Tylko czy dali byście radę zaśpiewać.. hymn królewskich?
- Będzie trudno Ale możemy spróbować... Ostrzegam, że nie wiem czy nam wyjdzie. - Louis zaczyna się śmiać, a w jego śladu idzie reszta.
- Nawet nie wiem, czy wam pozwolą, ale wiecie.. jednak mam jakieś wtyki w zarządzie. - puszczam do nich oczko.
Po chwili winda przyjeżdża znowu na nasze piętro. Drzwi powoli się otwierają a w środku stoją zdyszani Oli i Niall. I co? Wiedziałem. Na ich twarzach widzę lekkie skrępowanie.
- Mogliście chociaż poczekać do momentu, aż dojdziemy do sali odnowy. Tam byście mieli przynajmniej lepsze warunki. - po chwili niezręcznej ciszy wypalam.
- Ludzie uczą się na błędach.. poza tym do trzech razy sztuka. - Mowi wychodząc z dźwigu. Teraz dopiero dostrzegam, jak bardzo mają rozczochrane włosy. 
- Pierwsza zasada miłosnych igraszek w miejscu publicznym: zanim ktoś cię zobaczy, doprowadz się do porządku. - podsumowuję.
- Możemy już iść czy będziemy rozmawiać o tym, co gdzie można, a czego nie można robić? - Teraz dziewczyna odwraca się w stronę Harrego. - Teraz rozumiem co czujesz.
- E tam.. idzie się przyzwyczaić. - odpowiada jej Hazza.
- Co wy na to, żebym pokazał wam teraz, że piłkarze jednak mają coś w tych głowach i umieją myśleć.. a przynajmniej w większości się starają?
- Czyli twierdzisz, że sportowcy mają tam coś w środku? Ciekawe.. w takim razie prowadź.
- Wiem, że nie jestem najlepszym przykładem, ale spora część ma skończone studia. - Próbuje jakoś ratować splamiony już honor sportowców. Czemu wśród ludzi panuje stereotyp, że jesteśmy głupi? Oni nawet nie pojmują, co musimy robić poza murawa. To w sumie jest przykre. Czuję się nie doceniany. Zaraz jednak znajdzie się pewnien taki ktoś, który powie: Jak to? On nie doceniany?!

---------------------
Razem z komar02 witamy was w nowym rozdziale! Wiem..wiem.. długo mnie nie było, ale w szkole mam straszny natłok obowiązków i nauki. Rozumiecie.. W każdym bądź razie mam nadzieję że wybaczycie mi tą "mała" nieobecność i z równie wielka niecierpliwością będziecie wyczekiwac nowych rozdziałów, a warto.. bo będzie się działo!
Kisses 😘
 

Jestem kim jestem, i nic tego nie zmieni...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz