Ma czarna spódnica jest jak niebo prawie...
W noc ciemną, bezchmurną i bezksiężycową.
Pełno na niej gwiazdek, komet, planet, mgławic,
Gdy tak nad nią siedzę z pochyloną głową.A dłonie me błądzą w mojej ciemnej grzywie
Rozgarniając włosów niesforne kosmyki,
I... lecą z nich gwiazdy, lecą tysiącami...
Na czerni spódnicy tworząc galaktyki.Ale kiedy wstanę, wszystkie one zginą.
Wystarczy, że zadrży tylko moja szata
I gwiezdne układy wszystkie się rozpłyną.
Ot - i szybki koniec całego wszechświata!9 kwietnia 2015
***
trochę bardziej absurdalnie