Rozdział 30

872 71 10
                                    

Rozdział dedykowany dla HeroHorrendous, której bardzo dziękuję za komentarz pod poprzednim rozdziałem ;)
Ja nie mogęJuż trzydzieści rozdziałów minęło (jak jeden dzień) Więc bez zbędnych ceregieli zapraszam na rozdział.  Dajcie znać, jak się spodobał ;)

*kilka dni później*
Wciąż nie mogę się pozbierać po tamtym śnie.  Najbardziej meczy mnie to, że jako istota, której zdarza się przewidzieć przyszłość, sen mógł być wizją, przepowiednią, a nie tylko głupim wytworem mojego mózgu. Z tymi oto myślami wstałam rano.  Ćwiczenia idą nam coraz lepiej. Zwiększamy swoje możliwości, poszerzamy horyzonty.  Dni mijały bardzo szybko.  Ten jednak był wyjątkiem od reguły.  Po południu, gdy walczyli ze sobą w parach, poczułam przenikliwy ból, który mówił,  że kolejna przepowiednia nadchodzi.
-Tyle na dzisiaj! - krzyknęłam do nich- Jutro o tej samej porze- oddychając ciężko, biegiem opuściłam polanę, starając się dotrzeć jak najgłębiej w las.  Moja moc się zwiększyła,  więc musiałam walczyć z tym przeklętym demonem. Upadłam na ziemię, a demon zaczął przejmować nade mną kontrolę.  Kierował moim ciałem, zmusił mnie do wstania.  Usłyszałam szelest.  Demonica (jest w ogóle takie słowo?!- dop. Aut. ) odwróciła moją głowę, by spojrzeć na intruza.  Natsu.  No Cholera jasna!!! Przez chwilę udało mi się przejąć kontrolę.  Na kilka sekund udało mi się przejąć władzę nad moim ciałem, moją twarz na chwilę wróciła do normy i powiedziałam:
-Uciekaj stąd.  Odejdź- moje tęczówki znowu stały się demoniczne.  Walka trwała kilkanaście kolejnych sekund,  ale mi wydawała się wiecznością.
-Nie pójdę,  Luce. Nie zostawię cię samej. - miałam ochotę go uderzyć.  No błagam!  Czy on naprawdę musi być wszędzie, a zwłaszcza tam, gdzie go nie chcą?! Demon znów mnie kontrolował.  Nie wiem, czy to zasługa zwiększenia mojej mocy, czy też jej zdziwienia, ale słyszałam cześć jej myśli
A któż to nas nawiedza, siostrzyczko? Może się go pozbędę.  Oczywiście twoimi rękami,  w końcu to wtedy będzie twoja wina  - Słyszałam w głowie jej ironiczny głos
Nie! - wydarłam się na nią  w myślach,  mimo wszechogarniającego bólu.  - Odwal się od niego! Ode mnie zresztą też! Odejdź - Natsu był impulsem.  Jego obecność,  tak bardzo niechciana, spowodowała,  że znów walczyłam.  Tym razem Demonica skorzystała z twoich ust, mówiąc kolejną przepowiednię:
-To, czego się obawiacie jest coraz bliżej. Ogarnia ciemnością.  Odbiera szczęście i wolę walki. Odbierze ci swoją własność. - na chwilę zapanowała cisza, po czym Demonica dodała, tym razem o dziwo zwracając się do Natsu:
-Co w tobie jest takiego, że złożyła ci swą przysięgę?  To i tak nic nie da. Będę patrzeć na jej upadek.  To będzie moja zapłata- to ostatnie rzuciła jakby do siebie i opuściła moje ciało. Nim i moim umysłem zapanowała czerń i zmęczenie po przepowiedni i pierwszej walce.
***
Gdy się obudziłam, byłam znów u siebie w namiocie.  Pod bluzkę, moją klatkę piersiową i plecy otaczał bandaż.  Zobaczyłam Natsu koło mojego łóżka i spojrzałam na niego ze zgrozą,  a potem na swój bandaż. Natsu widząc moje spojrzenie, zmieszał się, a jego policzki przybrały kolor intensywnej czerwieni.
-Tttto nnnie tttakkk jjjakkk mmyyśllisz.  Ttto Uuuuur i Mmmmerrreddy tttu pppprzyszłyy.- nieco się uspokoiłam.  Próbowałam wstać z łóżka, ale Papryczka mnie unieruchomił. 
- Nie możesz wstać, jesteś ranna.
-Odczep się. Nic mi nie jest. - sprawnie wywinęłam się z jego objęć i wstałam- Pomimo wszystko, dziękuję.
-Nie ma za co- powiedział, ale wciąż nie wychodził.
-Coś jeszcze?
-Tak. Chcę wiedzieć.-ten przeklęty dziad nie odpuści.  Westchnęłam ciężko.
-Pod jednym warunkiem.
-Jasne.
-Ktoś się dowie i twoja kariera na tym świecie się kończy.
-Jasne, Luce.
-Jeszcze jedno. Mam nadzieję,  że nikt nas nie widział, gdy mnie niosłeś?
-Nikt.
-W takim razie. Jakby to powiedzieć.
-Najlepiej od początku.
-Nie przerywaj, bo nic ci nie powiem. Pamiętasz, jak mówiłam ci o moich rodzicach?
-Tak.
-Dobrze. W takim razie mogę zacząć. Gdy moja mama zaszła ze mną w ciążę jej ludzka krew musiała się zmierzyć z krwią mojej demonicznej bliźniaczki. Tej, w której więcej było krwi Gwiezdnych Duchów, niż tej człowieczej. U mnie było na odwrót. Nie miała szans na przeżycie. Dlatego żeby przetrwać, nie ciałem, ale duchem, przeniosła się w najbliższe żyjące stworzenie. We mnie.- chłopak otworzył szeroko oczy w zdziwieniu, ale na szczęście mi nie przerwał, za co byłam mu bardzo wdzięczna. I tak było mi ciężko mi o tym mówić- Od tego czasu jej duch czasem przejmuje nade mną kontrolę. Moje ciało podświadomie stara się wyrzucić go z siebie i dlatego to tak piekielnie boli. Dlatego wciąż staram się zwiększać moją moc. Nie tylko po to, by zabić Zerefa, ale też pozbyć się jej. Jeżeli nad nią zapanuję, uda mi się przejąć jej umiejętności, a ona nie zrobi więcej nikomu krzywdy. Jednak nie mogę jej zabić. Jest stale ze mną połączona.
-Czegoś nie rozumiem. Jak to możliwe, że powiedziała, że będzie patrzeć na twój upadek?- miałam nadzieję, że nie zauważy tej drobnej nieścisłości.
-....

Koniec rozmowy w następnym rozdziale (i będzie fragment NaLu *spojler*) Mam nadzieję, że wyjaśnię następnych kilka rzeczy i nieco bardziej rozwinę akcję. Dajcie znać, jak wam się podoba <3 Bayo, Wróżki! :*
P.S. Jutro zamiast rozdziału będzie miniaturka świąteczna! Kto się cieszy? (ja się cieszę) ;)

Córka Gwiazd~NaLu ff (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz